Nie wiem, po co tyle krzyku podnoszą prawie wszyscy „dyskutanci” w telewizyjnych i radiowych programach publicystycznych, jak również większość piszących w prasie i na różnych libertyńskich i antykatolickich forach internetowych. W kółko powtarzają jeden i ten sam wątek, a mianowicie: Kościół nie powinien się angażować w życie polityczne.
Czegoś tu nie rozumiem. Czy pamiętają Państwo, komu zależało w PRL-u, aby Kościół milczał w sprawach politycznych? Z pewnością Kościół nie przeszkadzał zwykłym obywatelom, przeszkadzał natomiast władzy. Czy przeciętny szary obywatel ma teraz za złe Kościołowi, że w czasach komuny w ogromnej mierze wspomagał ludzi w walce o wolność? Niektórzy mają to za złe, bo wciąż tęsknią za tamtymi czasami. A tęsknią ci, którzy w tamtych czasach nigdy nie stali po nocach w tasiemcowych kolejkach przed sklepem mięsnym czy w kolejce za … papierem toaletowym, a do drzwi ich mieszkań nie pukali esbecy i nie czuli oddechu tajnego współpracownika za swoimi plecami. Nie tęsknią i ci, którym wówczas powodziło się ponad stan przeciętnego Kowalskiego, a to za przyczyną gorliwej i służalczej aktywności w jedynej i jedynie słusznej partii. (continue reading…)