Wszystko gnije, wszystko gnije, wszystko gnije. Smród unosi się, unosi się i bije.

zdjęcie alexdisease.salon24.pl

Te słowa z piosenki jednego z polskich zespołów przypomniały mi się ostatnio gdy bo całej serii kompromitujących polski wymiar „sprawiedliwości” orzeczeń usłyszałem wyrok sądu w sprawie uniewinnienia łapowniczki pani Sawickiej (znanej wcześniej pod nazwiskiem Cielebąk) będącej w mojej ocenie typowym przedstawicielem aktywu partyjnego platformy.

Cała seria kompromitujących wyroków rozpoczęła się orzeczeniem sądu uwalniającym Tomasza Turowskiego, agenta komunistycznego wywiadu, od zarzutu kłamstwa lustracyjnego. By zrozumieć iście ekwilibrystyczne prawne wyczyny w celu wydania wyroku uniewinniającego należałoby je porównać do próby stanięcia na rzęsach. No cóż, panu sędziemu się udało. Temida jak chce to potrafi.  A potem był wyrok uniewinniający komunistę Stanisława Kociołka (tzw. krwawego Kociołka), współodpowiedzialnego za masakrę robotników na Wybrzeżu w roku 1970, uznający ponadto strzelających i uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy milicji i wojska za winnych nie zabójstwa a … pobicia ze skutkiem śmiertelnym. O niemożności znalezienia winnych masakry w kopalni Wujek z roku 1981 czy skazania Jaruzelskiego czy Kiszczaka nie wspominając. By zrozumieć ten zaawansowany proces gnicia wymiaru „sprawiedliwości” należy cofnąć się do okresu Polski komunistycznej oraz przełomu z roku 1989. (continue reading…)