indeksxJedną z największych luk w polskiej pamięci jest zagadnienie polskiego dorobku cywilizacyjnego wschodnich Kresów Rzeczypospolitej. Dziś chcemy zaprezentować naszym Czytelnikom niezwykłą książkę, która odsłania przed nami świat kresów, Kresów, gdzie jeszcze sto lat temu polscy mieszkańcy tych ziem oczekiwali nadejścia wolnego Królestwa Polskiego: „Nadberezyńcy” Floriana Czarnyszewicza.

„Nadberezyńcy” to barwne i wielowymiarowe przedstawienie życia polskich zaścianków pomiędzy Berezyną a Dnieprem w latach 1911-1920. Osią fabuły jest historia trójki przyjaciół (Kazika, Kostka i Stasia) dorastających w przełomowym i dramatycznym momencie Wielkiej Wojny, rewolucji bolszewickiej i wojny polsko-sowieckiej. Są więc chutory i zaścianki kultywujące polskość. Są i Polacy niemal kompletnie zruszczeni. Jest rusyfikacja i walka o polską szkołę i kościół. Jest Legion Puławski i jego późniejsze mutacje. Jest I Korpus Dowbora – Muśnickiego. Są wreszcie pułki poznańskie zdobywające Bobrujsk w 1919 r. i zatrzymujące się na linii Berezyny. Dla bohaterów książki jest to wielkim ciosem, niezrealizowanym marzeniem o mitycznym Królestwie Polskim. Akcja kończy się na początku 1920 roku, gdy nadzieje na pójście polskich wojsk po Dniepr są wciąż żywe.

Myślę, że zachwyty nad książką są uzasadnione chociaż może zbyt przesadne. Narracja powieści jest wartka, żywa. Czyta się dobrze, choć początek jest dość oporny dodatkowo utrudniony potrzebą przestawienia się na dialogi pełne rusycyzmów (czy raczej „białorusizmów”) i całej masy słów nieznanych. Opis lat szkolnych bohaterów książki nie porywa, ale akcja rozwija się wraz z wybuchem Wielkiej Wojny, by od tej pory nabrać wartkości. Trochę i z tego powodu minusów, bo autor mógłby przedstawić szerzej historie poszczególnych osób by czytelnik nie gubił się w ich natłoku. W pewnym momencie pozostawia nawet jakby zawieszoną narrację dotyczącą jednego bohatera by przejść do następnego. Szkoda również, iż autor nie opisał bardziej szczegółowo działań wojskowych i służby młodzieży z zaścianku Smolarnia w Wojsku Polskim jak również nie opisał szerszej panoramy wydarzeń. Ale jest to chyba zamiar celowy Czarnyszewicza, by pokazać świat widziany oczyma owej „ludowej” a więc prostej szlachty zaściankowej, która oczekuje polskiego króla a wydarzenia z wielkiej panoramy wojny docierają do niej poprzez relacje żołnierskie czy żydowskie. W zamian za te braki mamy wprost wspaniały obraz życia zaściankowego i polskiego: piękne opisy przyrody, obyczajów (wesela, pogrzeby) oraz ceremonii religijnych (szczególnie stutysięcznej procesji Bożego Ciała w Bobrujsku czy wizyty biskupa w Wończy w nowowybudowanym kościele). Przepiękne są również opisy bujnego życia polskiego rozkwitającego w Bobrujsku pod skrzydłami I Korpusu czy pułków gen. Konarzewskiego w latach 1919-1920. A wprost cudowne monologi przedstawiające marzenia mieszkańców zaścianka w wolnym i sprawiedliwym Królestwie Polskim.

Wydawałoby się więc, iż całość narracji zbliża się do wizji arkadyjskiej, wyidealizowanej. Nie jest to jednak słuszne i to również zasługa autora. Udało mu się bowiem połączyć opis żywej, witalnej patriotycznej i heroicznej polskości, z obrazami z gruntu odmiennymi: skutecznej rusyfikacji, podatności na bolszewicką propagandę, obojętności czy nieudolności w porozumieniu ziemian i szlachty polskiej, wreszcie błędów wojskowych i politycznych. Jest to więc powieść żywa, prawdziwa i wielowymiarowa.

Dla mnie osobiście to poznanie zupełnie nowej optyki tych wydarzeń. Z punktu widzenia Królestwa Polskiego były bowiem sukcesy Wojska Polskiego na wschodzie czymś oszałamiającym, dla mieszkańców zaścianku Smolarnia i innych głównych bohaterów książki sukcesy te były jednak niewystarczające. Marzenie o sprawiedliwym Królestwie Polskim pozostało tylko niezrealizowanym mitem.

Cóż jeszcze? Może dla porównania „Lewa wolna” Mackiewicza w jego fragmencie dotyczącym stacjonowania wojsk w dalekim Bobrujsku. U Mackiewicza jest pokazana atmosfera cynizmu i zobojętnienia wielu żołnierzy walczących gdzieś daleko na niemal obcej ziemi. U Czarnyszewicza jest gorąca wiara i wielka nadzieja Polski. Wreszcie można powiedzieć i to, że powieść „Nadberezyńcy” powstała w tej samej Argentynie, w której mniej więcej w tym samym czasie pisał Gombrowicz swój „Transatlantyk” o treści nam znanej i jak odmiennej od dzieła Czarnyszewicza. Jedna polskość, tyle wizji.

(poniższy artykuł stanowi poprawioną wersję wypowiedzi autora na forum rebelya.pl w wątku dotyczącym twórczości Floriana Czarnyszewicza)

Polecamy inne książki Floriana Czarnyszewicza, których akcja dzieje się na Kresach:

„Wicik Żywica”

„Chłopcy z Nowoszyszek”