zdjęcie wyborca.blox.pl

Wydarzenie jakich wiele w ostatnich latach, które mało kogo już dziwi i oburza. Pogrzeb jednej z największych komunistycznych kreatur odbywa się w honorowej oprawie z asystą wojskową na warszawskich Powązkach. Tak żegnano kilka dni temu generała Floriana Siwickiego, bliskiego współpracownika Wojciecha Jaruzelskiego, dowódcę wojsk „polskich” interweniujących w roku 1968 w Czechosłowacji i współtwórcę stanu wojennego. Ktoś powie: kolejne wydarzenie – symbol braku rozliczenia z komunistyczną przeszłością. Problem jest jednak niestety dużo szerszy. By jednak zrozumieć to zjawisko należy cofnąć się głęboko w przeszłość. Dokładnie do roku 1941.

To był najbardziej dramatyczny moment w historii Związku Sowieckiego. Wojska niemieckie bijąc na głowę Armie Czerwoną zbliżały się do Moskwy i Leningradu. ZSRS był na skraju załamania. Stalin w geście desperacji miał stwierdzić dosadnie: Lenin zbudował nasze państwo a my żeśmy je przesrali. Była jesień 1941 roku. Sprawa dywersji na tyłach wojsk niemieckich stawała się sprawą najpilniejszą. W tym właśnie celu władze zbierają grupę komunistów sowieckich pochodzenia polskiego, którym powierzają zadanie budowy partii i struktur wojskowych na ziemiach polskich. Cele strategiczne są dwa. Doraźny sabotaż, dywersja a nawet wywołanie powstania antyniemieckiego dla odciążenia wojsk sowieckich. Cel długofalowy to przygotowanie struktur sowieckich do objęcia władzy w zajętej w przyszłości przez komunistów Polsce.

Całą akcją kierują władze Kominternu czyli Międzynarodówki Komunistycznej – całkowicie zależnej od Stalina organizacji zrzeszającej partie komunistyczne z całego świata. Istotną rolę odgrywa również NKWD, złowieszcza ludobójcza policja polityczna, która nasyci tworzone struktury komunistyczne na ziemiach polskich swoimi agentami i funkcjonariuszami. Zwerbowani do akcji działacze to weterani przedwojennej Komunistycznej Partii Polski (KPP), niedobitki ocalałe po rzezi jej członków dokonanej przez Stalina w roku 1938. To fanatycy rewolucji, międzynarodowi komuniści uważający za swoją ojczyznę Związek Sowiecki, ludzie wrodzy polskiej tradycji, mimo, iż rodzili się na polskich ziemiach. Mówiąc językiem tradycyjnym: zwykli zdrajcy Polski.

Jakim więc wielkim zaskoczeniem będzie dla tych starych wyznawców międzynarodowego komunizmu, tych sowieckich patriotów to co usłyszą od Stalina i władz Kominternu! Przekaz był bowiem prosty i zaskakujący jak grom z jasnego nieba: towarzysze, macie udawać polskich patriotów. Nowa partia to już nie dawna KPP tylko Polska Partia Robotnicza (PPR), formalnie niezależna od Kominternu, z patriotycznym programem wyzwolenia narodowego. Stalin mówi krótko: będzie lepiej założyć Polska Partię Robotniczą z komunistycznym programem. Partia komunistyczna odstrasza (…) Na aktualnym etapie walka o wyzwolenie narodowe. Nagle więc starzy towarzysze partyjni, którzy współpracowali z niemieckimi komunistami w kwestionowaniu polskiej niepodległości, ludzie, którzy dokonywali zamachów na członków przedwojennych władz polskich, ci ludzie mają teraz głosić postulaty patriotyczne i antyniemieckie a w przyszłości wysuwać hasła, których nie powstydziłby się działacz narodowej demokracji. Spokojnie jednak, mówią towarzysze sowieccy. To tylko maskarada – maskirowka. To tylko taka narodowa forma, frazeologia, która skrywa socjalistyczną treść, czyli prawdziwe cele: dążenie do zwycięstwa Związku Sowieckiego i budowy w Polsce komunizmu. PPR infiltruje więc struktury Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej, ogłaszając się jednocześnie platformą frontu narodowego. Współpracuje nawet z gestapo w celu likwidacji polskich działaczy niepodległościowych. Formacja zbrojna PPR – Gwardia Ludowa (następnie Armia Ludowa) składająca się w dużej mierze ze zwykłych przestępców kryminalnych, skupia się bardziej na mordowaniu polskich „burżujów” niż walce z Niemcami.

Sytuacja z biegiem wojny zmienia się diametralnie. Niemcy zostają pokonani i Armia Czerwona wkracza na teren Polski. Jedno jednak pozostaje niezmienne: patriotyczna maskirowka. U boku Armii Czerwonej walczy Wojsko „Polskie”, powstaje „polskie” państwo, „polskie” urzędy i szkoły. To nie jest znana z czasu okupacji niemieckiej całkowita likwidacja państwa polskiego i germanizacja. Powiewają biało-czerwone flagi, można wreszcie mówić po polsku, śpiewać polski hymn, jest nawet polski orzeł niewiele tylko zmieniony bo pozbawiony korony. Wszystko to jednak patriotyczna forma, która skrywa faktyczna sowiecka treść: nową okupację i nowe nieludzkie represje. Maskirowka odnosi jednak sukces: rozbraja fizycznie i duchowo tysiące ludzi. Sowieci nie są dla nich nowym okupantem, nowa władza też jakby polska, bo nie niesie przecież ze sobą żadnej rusyfikacji jak to było za czasów carskich. No cóż, genialne zagranie komunistów z Kremla: po co kłaść Polakom do głów socjalizm w języku rosyjskim jak można zrobić to dużo skuteczniej w języku polskim. Nie będzie takich oporów i tym skuteczniej nowa ideologia zakorzeni się w ludzkich umysłach. Order Virtuti Militari nadal jest przyznawany, tylko, że sowieckim generałom zasłużonym w mordowaniu żołnierzy Armii Krajowej. Warszawskie Powązki Wojskowe nadal są miejscem pochówku oficerów Wojska Polskiego – tylko, że już tego ludowego, zasłużonego w mordowaniu żołnierzy niepodległościowego podziemia. Stary międzynarodowy komunista Mieczysław Moczar (Mykoła Demko) mający krew na rękach udaje nacjonalistę i pochyla się nad patriotyczną tradycją Armii Krajowej. Generał Wojciech Jaruzelski, wielki sowiecki patriota zarzeka się, że socjalizmu będzie bronił jak niepodległości. Otwiera uroczyście pomnik Powstania Warszawskiego a sowieckiemu wojsku w Polsce (tzw. Wojsko „Polskie”) nadaje tradycyjne przedwojenne symbole i emblematy. Tak dzieje się aż po rok 1989.

Józef Mackiewicz w swej genialnie profetycznej książce „Optymizm nie zastąpi nam Polski” pisanej na progu okupacji sowieckiej napisał jasno i dosadnie: lepiej, żeby pod panowaniem sowietów nie było żadnej Polski niż miałaby być to Polska czerwona. Tylko pozornie są to słowa szokujące. Mackiewicz uzasadniał bowiem, że Polska czerwona (taka właśnie narodowa w formie a socjalistyczna w treści) dużo mocniej weżre się w mentalność obywateli, mocniej ją zainfekuje i trudniej będzie ją usunąć. Gdyby nie było żadnej Polski czerwonej, sowieci potraktowani by zostali jako kolejna obca i wroga okupacja, tak właśnie jak potraktowany został Hitler a wcześniej zaborcy Polski. To właśnie po ich przepędzeniu w roku 1918 możliwe było budowanie „od zera” niepodległego państwa. Właśnie dlatego tak udanego, że nie odziedziczyło żadnych urzędników i urzędów zaborczych.

Genialne słowa Mackiewicza są aktualne po dziś dzień. To niestety właśnie przez to, że mieliśmy Polskę czerwoną tak trudno wyjść nam po dziś dzień z dziedzictwa komunizmu. Co z tego, że Polskę opuściła Armia Radziecka jak została sowiecka generalicja z Ludowego Wojska „Polskiego”, jak pozostali szkoleni w Moskwie funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, dyplomaci i zwykli członkowie partii komunistycznej zwanej dla niepoznaki Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą.

Smutne to i tragiczne, że jeszcze dziś ta maskirowka jest nadal żywa, skuteczna i pozwala na pochowanie na Wojskowych Powązkach sługusa sowietów. Nie pierwszego i niestety pewnie nie ostatniego.

Wszystkim, których zainteresowała geneza PPR i GL serdecznie polecam książkę Piotra Gontarczyka Polska Partia robotnicza. Droga do władzy 1941-1944. Jest to jedno z pionierskich opracowań, które zburzyło całkowicie zakłamany mit początków komunizmu w Polsce.