plus.dziennikpolski24.pl

plus.dziennikpolski24.pl

Szczepan Kuskowski z rodu Kuskowskich vel Koskowskich (w 1960 roku nazwisko sądownie zmieniono na Kuskowski).To on, mój dziadek, za którym skrywa się opowieść wojny i miłości, żywa i prawdziwa historia.

Latem 1898 roku na świat przychodzi dziecko, chłopiec. Chłopiec z zapisanym przeznaczeniem. Mijają miesiące, chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub
i wreszcie ostatnia droga do domu Bożego. Ale o tym nie będę pisać, jeszcze nie teraz. Przedstawię Wam mojego dziadka, Szczepana Kuskowskiego, urodzonego w roku 1898. Pochodził on ze szlacheckiego rodu herbu Dołęga, ojciec Franciszek Kuskowski, urodzony w 1864 roku, matka Julianna Humięcka, urodzona w 1875.

Według spisu Szlachty Polskiej Królestwa Polskiego wydanej w 1851 roku
w Warszawie figurują następujące imiona Kuskowskich herbu Dołęga: Jan Kazimierz, Tomasz Kazimierz, Kazimierz Piotr, Franciszek Jan Filip, Karol Paweł, Grzegorz Józef Franciszek. W tym samym spisie podaje się takie imiona Kuskowskich herbu Junosza: Franciszek Józef, Jan Wiktor, Antoni z Padwy, Ludwik Synforiusz, Maksymilian, Alfons, Marian, Leon, Jakub, Wincenty.

Moi przodkowie, Florentyna i Marian Kuskowscy, właściciele majątku Mokra Wieś, przekazali 40.000 rubli na budowę kościoła w Gozdowie pod Płockiem (woj. mazowieckie). Darczyńców upamiętnia wmurowana w ścianę kościoła tablica:

D(eo) O(ptimo) M(aximo)

Bogu, Najlepszemu, Najwyższemu

Świętej pamięci

Marianowi i Florentynie małżonkom Kuskowskim

Fundatorom Kościoła w Gozdowie w 1901, tę tablicę poświęcają w 1935 roku wdzięczni parafianie proszą o Zdrowaś Maria

Jest rok 1914, Józef Piłsudski zwołuje Legiony Polskie, wzywa do walki każdego, kto nosi spodnie i potrafi unieść broń na ramieniu. To był nakaz, nie chęć, tylko wręcz rozkaz wymuszony na mężczyznach polskich wsi i miast. Walka za wolność, za kraj, który był na granicy utraty polskości. I w tym czasie młody chłopak, szesnastoletni, zostaje powołany do legionów Piłsudskiego, idzie walczyć, idzie bronić kraju, idzie na śmierć. Każda matka, żona, siostra wiedziała, że to jest ostatni widok bliskiej jej osoby, ostatni uścisk dłoni i ostatni pocałunek. Tak było i z dziadkiem, którego siedem lat nie było w domu. Brak jakichkolwiek informacji był katorgą dla jego matki, wszyscy stracili nadzieję, że Szczepan wróci z wojny.

Jak w tamtym okresie cierpienia, głodu i biedy, każdy młodzieniec musiał szybko dorosnąć, stać się dojrzałym i odpowiedzialnym mężczyzną. Kto dziś ma taką odwagę, kto dziś jest zdolny przelać krew za Ojczyznę, kto dziś jest prawdziwym patriotą?

Pamiętam jak na rodzinnych zjazdach, w szczególności na Wszystkich Świętych, kiedy przyjeżdżały dzieci dziadka Szczepana, a zwłaszcza najstarsza z żyjących Marianna, z męża Malkiewicz, to ona opowiadała jego historię – jak ciężko mu było, co widział i jak umiejętnie potrafił zadbać o siebie i innych  na wojnie

z bolszewikami, co uratowało mu życie nie tylko od kul, ale i od złej pogody. Wspominam o tym ponieważ Józefa Piłsudskiego znamy z literatury,
z podręczników historii, a ja go znam z opowieści mojego dziadka – nie jako męża stanu, walecznego przywódcę kraju, tylko jako człowieka troszczącego się o swoich legionistów. Przez słowa dotykam historie widzę oczami wyobraźni czasy wojny – ból, cierpienie, głód i strach o przeżycie. Odliczanie nie dni lecz godzin czy przeżyje,  a może zginę od kuli wroga albo umrę z głodu.

Piłsudski bardzo dbał o swoich żołnierzy, dbał o to, żeby mieli suche owijki do butów i buty, żeby odzież nie była podarta i mokra. Żeby każdy zjadł i wypił coś ciepłego. To zadanie powierzył mojemu dziadkowi – kazał mu doglądać i troszczyć się o każdego jednego legionistę, który jest w kompanii. Piłsudski wiedział, że zdrowy żołnierz to żołnierz skuteczny i waleczny, dlatego tak dużo zaangażowania wkładał w to, żeby każdy w jego pułku był zdrowy.

W pierwszym obchodzie Piłsudzki osobiście oprowadzał dziadka wśród chorych i rannych, pokazywał i tłumaczył na co ma zwracać uwagę i co robić żeby jak najskuteczniej nieść pomoc. Później Dziadek Szczepan sam chodził i oceniał najgorsze przypadki chorób oraz obrażeń doznanych podczas marszu czy walki. Jego ciężka praca została doceniona, dostał odznaczenie za opiekę nad legionistami od samego Komendanta.

Lecz To wyróżnienie nie było największą dumą mojego dziadka – człowieka nad wyraz skromnego, nie szukającego uznania.

Największą dumą i radością był fakt, że uratował komuś życie, że dał nadzieję na wyzdrowienie i powrót do domu. Dla każdego cierpiącego legionisty był aniołem stróżem przynoszącym światło nadziei  na przeżycie.

Każdy wyleczony żołnierz dawał mu siłę.

Kiedy minęły ciężkie czasy wojenne i wszyscy z rodziny już pogodzili się ze stratą syna i brata – On powrócił…

Zmieniony nie do poznania, inny człowiek. Po siedmiu latach i kilku miesiącach, ubrany w mundur bolszewików. Ten obraz, jaki utkwił w pamięci mojej babci, kiedy go zobaczyła, był tak potwornie bolesny, że nie miała słów do opisania. Same łzy napływały do oczu na widok wraku człowieka, kogoś kto wrócił
z bardzo dalekiej podróży. Nikt nie mógł poznać kto to, kto o tak przerażającym wyglądzie, tak wycieńczony, przyszedł i powiedział, że chce do domu. Nikt, nawet rodzona matka nie była w stanie go rozpoznać. Ale było coś, jeden szczegół, który był dowodem na to, że to jest ten prawdziwy Szczepan Kuskowski. Otóż w młodych latach dziadek pomagał w polu przy żniwach
i podczas prac przy sieczkarni zboża miał wypadek… odcięty fragment palca
u lewej ręki. To ten szczegół sprawił, że rodzina go jednak rozpoznała.

Te wspomnienia zapisane są w mojej głowie jako historia rodzinna, przekazywana z pokolenia na pokolenie, mimo że nie poznałam dziadka Szczepana osobiście to jego historia jest wciąż żywa w moim sercu i pamięci. Jestem dumna, że w mojej krwi płynie krew tak szlachetna i waleczna.

Mój dziadek Bohater, pozostawił w mojej rodzinie i we mnie piękny Testament, wzór do naśladowania.

Kogo byłoby dzisiaj stać na tak wielkie poświęcenie, odwagę i posłuszeństwo, żeby walczyć za Ojczyznę?