jezusnastadionie.pl

jezusnastadionie.pl

Informacja o rekolekcjach na Stadionie dotarła do mnie przez przypadek, a decyzję o wzięciu udziału w spotkaniu podjęłam spontanicznie. Czas mijał. Im bliżej terminu spotkania, tym częściej zaczęto mówić i pisać w mediach o ojcu Johnie Baptist Bashobora z Ugandy, który owe rekolekcje miał poprowadzić. Zarzucano mu kłamstwo, wskrzeszanie zmarłych, a nawet… czary.

W czasie podróży do Warszawy targały mną różne uczucia, nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Może rzeczywiście o. John okaże się showmanem, aktorem, wykorzystującym naiwność ludzi. Jednak rzeczywistość wyglądała inaczej. Na scenę wszedł człowiek niezwykle skromny, rozmodlony, skupiony, wypowiadający po polsku słowa: „Boga Cię kocha”. O. John kilkakrotnie powtarzał, że to nie on jest tu najważniejszy, on się nie liczy… tylko Bóg.

Miejsce odbywania rekolekcji również było dość nietypowe. Do tej pory Stadion Narodowy w Warszawie kojarzył mi się z Euro 2012, meczami, rozgrywkami sportowymi, kibicowaniem. W momencie przechodzenia przez bramki i zbliżania się do biało-czerwonego obiektu nadal czułam atmosferę sportu. Sam stadion, jego rozmiar robił ogromne wrażenie. Po wejściu na plac witały nas uśmiechnięte twarze wolontariuszy, którzy na każde pytanie odpowiadali z serdecznością i zaangażowaniem. Przez cały czas towarzyszyli i pomagali nie tylko wiernym, ale również kapłanom w niesieniu posługi, np. przy udzielaniu komunii św. Należy dodać, że obecnych było około pięciuset księży.

Największym zaskoczeniem był widok stadionu. Nie było znanych z telewizyjnych transmisji, wszechobecnych podczas meczów reklam, neonów czy gry świateł. Surowy wygląd obiektu kontrastował z sakralnym charakterem tego miejsca. Najważniejszym punktem na płycie była scena w kształcie serca, a na niej ołtarz spod którego wychodziły dwa promienie, jeden biały, drugi czerwony, kojarzące się z obrazem Jezusa Miłosiernego.

Już podczas pierwszej modlitwy – Różańca, można było odczuć obecność Ducha Świętego. Wypowiadane przez tysiące osób Zdrowaś Maryja rozgrzewały serca oraz napełniały radością. W bocznych halach spragnieni osobistego spotkania z Jezusem, cichej rozmowy z Nim, mogli adorować Najświętszy Sakrament.

Podczas przerw przechodzących przez korytarze zadziwiały nietypowe, skupione duety, ustawione w kątach, z boku, przy barierkach. To kapłani, udzielający sakramentu pokuty. Nie była to zwykła spowiedź jaką do tej pory jesteśmy przyzwyczajeni odbywać. Raczej można ją nazwać rozmową, refleksją, zastanowieniem się nad własnym życiem. Księża wysłuchali tysięcy słów, wypowiadali słowa pocieszenia, głaskali po głowie, a na koniec życzyli powodzenia wraz z serdecznym, braterskim uściskiem. Przez cały dzień kapłani na prośbę wiernych w każdym miejscu stadionu spowiadali oraz udzielali rozgrzeszenia. Również ja po raz pierwszy w życiu odbyłam taką spowiedź, bez konfesjonału, kratek czy klękania. Pozostanie w mej pamięci, a słowa wypowiedziane przez księdza ciągłe rozbrzmiewają w moich uszach, wywołując zamyślenie i refleksję.

W ramach rekolekcji o. John nauczał wiernych w czasie trzech konferencji, podczas których głosił Słowo Boże nie rozstając się z Biblią, przytaczając z niej różne fragmenty. Najbardziej znamienne i zapadające w pamięć było pytanie skierowane do zebranych … czy mają ze sobą Biblię? Zdecydowana większość stwierdziła, że ma w domu. Na co o. John przytoczył sytuację, w której jesteśmy dowódcami armii i bronimy swojego kraju. W czasie walk pytamy się żołnierzy … gdzie mają broń? Oni zaś odpowiadają, że w domu. Będąc dziećmi Bożymi, ochrzczonymi oraz bierzmowanymi mamy pewne zobowiązania, jesteśmy powołani do poznawania, kontemplowania oraz głoszenia Słowa Bożego.

Znamienne były również słowa dotyczące naszego wyglądu, tego jacy chcemy być. Często narzekamy, że coś w naszym wyglądzie nam się nie podoba, dążymy do doskonałości … zewnętrznej. Jednak  wszystkie nasze niedoskonałości, braki są piękne. Taki jest plan Boga.

Zapewne wiele osób zastanawia się jak wyglądały uzdrowienia. Czy ktoś wstał z wózka, odzyskał wzrok lub zerwał z nałogiem? W całym spotkaniu nie to było najistotniejsze. Głównym punktem było wspólne wielbienie Boga. Jedynie media skupiły się na tym aspekcie, uważając go za najważniejszy. Jednak Bóg działał i uzdrawiał. O. John z wielką mocą ogłosił, że łaskę uzdrowienia otrzymał człowiek jeżdżący na wózku, chory na wirusowe zapalenie wątroby, czy chłopiec poruszający się o kulach. Wielka radość spotkała również kobietę o imieniu Elżbieta, która przez kilkanaście lat małżeństwa była bezpłodna, jednak Bóg obdarzy ją dzieckiem. O. Bashobora skierował również słowa do mężczyzny, który przyjechał na rekolekcje po to tylko żeby robić zdjęcia, od tej chwili Jezus go „dotknął” i jego życie się zmieni. Wszyscy zostaliśmy uzdrowieni, jednak charyzmat, który otrzymaliśmy nie musiał w danej chwili się ujawnić oraz nie wiadomo na jakiej płaszczyźnie… duchowej lub cielesnej.

Można zadawać sobie pytania. Czy to się naprawdę wydarzyło? Czy to nie jest oszustwo? Możemy racjonalizować niektóre fakty. Jednak czym by wtedy była nasza wiara? O. Bashobora dobitnie powiedział: „Bóg uzdrawia Ciebie teraz!!”. Radowały się serca, jednoczyły ludzi w modlitwie brawa, okrzyki radości, wypowiadane głośno lub szeptem modlitwy, serdeczność, uśmiech na twarzy. I to jest wiara.

A co ze Złym? Oczywiście był obecny. Zarówno przed spotkaniem jak i w czasie jego trwania dawał o sobie znać. Próbowano ośmieszyć kapłana z Ugandy, zarzucano mu, że wskrzesza. Jednak okazał pokorę i z wielką mocą wykrzyczał, że on nic nie potrafi. W skupieniu i ciszy modlił się o łaski dla zgromadzonych wiernych. Nagle tę ciszę przerywał krzyk, który można porównać do ryku rozpaczy, bezsilności. O. John nie przerywał, modlił się dalej. Nawet podczas mszy św. w momencie kiedy głos zabierał ksiądz Bashobora słychać było, że Zły przegrywa, ku radości osób których krzyki cichły. Pomocy osobom zniewolonym, dręczonym udzielali wolontariusze, księża egzorcyści oraz psycholodzy.

Jakież to było wielkie przeżycie dla każdego z obecnych, a w osobach, które spotkały się z tym zjawiskiem po raz pierwszy również budzące przerażenie. Ciężko jest przejść obojętnie wobec uświadomienia sobie, że Zły jest obecny oraz czai się wszędzie. Po rekolekcjach z o. Johnem ukojenie daje myśl, że podążanie za Jezusem ochroni nas przed złem, którego porażki i bezsilności byliśmy świadkami.

Każdemu z przybyłych towarzyszyły inne intencje, często odmienne. Jedni przyjechali z nadzieją uzdrowienia, niektórzy z ciekawości, inni przez przypadek, za namową znajomych. Jednak większość wychodziła odmieniona duchowo, zamyślona, szczęśliwa.

Autorka niniejszego artykułu prosi o spojrzenie na tekst łaskawym okiem. Jest to jej pierwsza publikacja tego typu, dodatkowo mówiąca o sprawach wiary, duchowych, osobistych dla każdego z nas. To co się działo na Stadionie Narodowym ciężko opisać słowami, trzeba to samemu przeżyć.

Inka