radiownet.pl

radiownet.pl

Rzecz w tym artykule będzie tyczyła się kibiców, ale proszę o przeczytanie krótkiego wstępu na temat polskiej piłki, żeby w miarę płynnie przejść do stadionowego buntu w Polsce.

W ostatni weekend rozpoczął się kolejny sezon polskiej ekstraklasy. Nie będziemy podawać pełnej nazwy, gdyż sponsor przysłania wszystko, a poza tym nie będziemy uprawiać darmowej reklamy temuż sponsorowi. Polskie drużyny rozpoczęły sezon 2013/2014 podczas, gdy najlepsi dopiero rozpoczynają przygotowania. Ale to taki drobny szczegół. Faworytów jest dwóch: Legia Warszawa i Lech Poznań. Reszta? Cóż, wiele z drużyn będzie walczyło wyłącznie o utrzymanie i nie tylko chodzi o utrzymanie w ekstraklasie, ale przede wszystkim o utrzymanie płynności finansowej. Takie czasy nastały, choć gdy widzi się ile pieniędzy zarabiają nasi kopacze to aż włos na głowie się jeży.

Zatem mistrza i wicemistrza Polski już znamy. Osobiście stawiam na Legię, nie dlatego, że im kibicuję, ale dlatego, że z tych dwóch słabeuszy Legia jest po prostu silniejsza. Ktoś powie, że rywalizacja w Polsce jest dokładnie taka sama jak w Hiszpanii, bo przecież tam o mistrzostwo walczą tylko Fc Barcelona i Real Madryt. W sumie, można porównywać malucha do mercedesa, ale czy jest jakikolwiek sens?

Tak, polska piłka jest słaba. Kiedyś znałem piłkarzy każdej drużyny, a teraz ciężko powiedzieć kto gra w jakim klubie. Owszem, kiedyś regularnie czytałem dzienniki i tygodniki sportowe, ale przecież nie było Internetu. A dziś poziom wiedzy na temat polskiej piłki jest dokładnie taki sam jak poziom tej piłki. Bo nie jest tak, że nie oglądam meczów. Oglądam czasem, ale dłużej niż 10 minut nie da się tego oglądać. Chęci są, ale poziom jakby nie zachęcał. Stadiony są coraz lepsze, kibice nie wszczynają już tylu burd. Co więcej, ci kibice stają się ruchem, który powoli zaczyna kiełkować i staje się czymś na kształt ruchu społecznego. Donald matole twój rząd obalą kibole. To już nie jest tylko hasło wywieszone na transparencie. To jest niemal motto, hasło przewodnie wielu kibiców. Zaangażowanie kibiców w politykę to nowość absolutna w tej polskiej szarzyźnie piłkarskiej. Kiedyś też na stadionie manifestowano poglądy polityczne, ale wydawało się, że III RP jest wolna od polityki na stadionach. Tymczasem, ruch kibiców coraz mocniej angażuje się w politykę, a że krytyka skupia się na rządzących, to mamy gotową walkę. Wydaje się, że walka na boiskach piłkarskich będzie o wiele nudniejsza niż walka kibiców z politykami, głównie PO. Zgoda, są kibice, którzy przychodzą na stadion po to tylko, żeby szukać zadymy. Tego nie ma co ukrywać, ale przecież zdecydowana większość przychodzi obejrzeć mecz swojej drużyny i chce jej kibicować. Wątek polityczny zatacza jednak coraz szersze kręgi o czym mogą się Państwo przekonać oglądając filmik zamieszczony na naszej stronie. Bunt stadionów to nie żadne widzimisię kibiców. To nie jest fanaberia i tymczasowy kaprys. To już jest zorganizowana akcja przeciwko rządowi i obrona wartości patriotycznych. Pewnie wielu z Państwa jest zdziwionych, ale przecież wystarczy spojrzeć na transparenty, które wiszą na stadionach. Te przypominające o Stanie Wojennym i Jaruzelskim jako zbrodniarzu, czy te, na których pojawia się żądanie rzetelnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Na własne oczy widziałem w ubiegłym roku jak grupa kibiców Legii na Bemowie składała hołd powstańcom warszawskim. W dniu 1 sierpnia to oni wiedli prym uroczystościom. Miałem mieszane uczucia z tym związane, ale z drugiej strony jest to fenomen, któremu warto się przyjrzeć i wspierać go ze wszystkich sił. Ci młodzi ludzie mają w życiu jakiś cel. Nie są to bezmyślni kibice, którzy żyją wyłącznie piłką. Są to ludzie, którzy chcą czegoś więcej niż serwowane im codziennie kłamstwa.

Wiem, ci młodzi ludzie mogą dalej robić tzw. ustawki. Część z nich ani myśli o polityce, czy nawet o samej piłce. Część chce się wyłącznie wyżyć. Ale czy można wszystkich rzucić do jednego worka? Czy nawet jeśli widzimy zadymę na stadionie to od razu biorą w niej udział wszyscy? Nie, piorą się wyłącznie nieliczni. Pozostali są biernymi obserwatorami, bo przyszli na mecz a nie na zadymę, a że tam się akurat znaleźli wynika wyłącznie z chęci obejrzenia meczu.

Bunt stadionów jest faktem. Tam rodzi się inicjatywa, która może zagrozić rządowi, który widzi wroga w kibicach. Ci jednak nie pozostają bierni i manifestują swoje niezadowolenie względem rządów Tuska. Czy ten ruch to zarzewie czegoś więcej? Czy po robotnikach, którzy walczyli z komuną, teraz czas przyszedł na kibiców? Nie można bagatelizować tej grupy, bo to, że na stadiony przychodzi niewiele osób, nie oznacza, że tzw. kibice kanapowi nie wspierają antyrządowych działań kibiców stadionowych. Bunt wisi w powietrzu i oby polityczny sezon 2013/2014 przyniósł zmianę na lepsze.