To będzie bardzo smutny tekst i nie polecam go czytać ludziom o słabych nerwach. Inni, którzy zdecydują się na czytanie, niech przeczytają do końca, bo jeśli przerwą czytanie, to nie zrozumieją o co autorowi chodziło.
Tytuł jest może nieco mylący, bo równie dobrze można napisać Polska pisuarem Europy, ale mając na uwadze to, że może się to źle kojarzyć, używam słowa wiadro, które również dobrze oddaje istotę zjawiska. Wydarzenia z wtorku nie są winą Pana Boga, jak to niektórzy próbują zarzucać. To nie Pan Bóg zesłał potop na Warszawę i nie Pan Bóg nie użył dachu do tego, do czego dach jest przeznaczony. Nie był to również premier Kaczyński, który do niedawna był obwiniany za wszelkie zło, które Polskę spotyka. Pójdę dalej i napiszę, że nie jest też winien premier Tusk. Tu jednak należy zatrzymać się nieco dłużej, bo jednak to, że źle się dzieje w państwie polskim nie ulega wątpliwości. Problem Polski nie polega na tym, że ktoś nie zamyka dachu, że jest zły drenaż, że pociągi jadą po tym samym torze w tym samym czasie z obu stron. To nie wina Tuska i chcę to powtórzyć jeszcze raz, choć jestem jego najbardziej zagorzałym krytykiem. Tusk to jednak dziad, jakich mało. Tusk jest współwinny sytuacji, bo Tusk pozwala swojemu otoczeniu na dziadostwo. Tusk daje zielone światło swoim współpracownikom, by ci kompromitowali Polskę. Tusk pozwala, by Polska stała się takim wiadrem, do którego można napluć, zwymiotować. Tusk toleruje, gdy na Polskę sikają i srają.
To nie Tusk powinien zamykać dach i to nie on powinien wylecieć z hukiem, żeby nie napisać, na zbity pysk, bo Tusk ma na sumieniu Smoleńsk, który w normalnym (nigdy nie napiszę demokratycznym państwie, bo to określenie to jedna wielka farsa) kraju zmiótłby z powierzchni ziemi jego i całą ferajnę. Tusk po Smoleńsku nie zrobi już nic gorszego i dach jest niczym w porównaniu z tamtą zbrodnią. Dlatego będę, wbrew wszystkim bronił Tuska przed atakami na jego osobę związanymi z dachem.
Dach to pikuś, bułka z masłem. Kompromitacja? Owszem, nie ulega wątpliwości. Wstyd i tyle, ale kto powinien się wstydzić? PZPN? FIFA? Sędziowie? Proszę Państwa! W tym momencie każdy będzie pokazywał na kogoś innego, bo nikt nie chce wziąć tego na swoje barki. Nikt nie wyjdzie i nie powie, że to właśnie organizacja X odpowiada ze cały bałagan. Jedni będą zwalać winę na drugich i to jest naturalny odruch podejrzanego. Szczerze pisząc, pośmiali się z nas w Europie, w Polsce też mieliśmy niezły ubaw z panów, którzy uciekali przed ochroną. Tym panom w ramach rozładowania całego napięcia wręczyłbym darmowe bilety na mecze rozgrywane nie tylko na Narodowym Wiadrze, ale i na poznańskiej ciemnicy (problemy z nasłonecznieniem, co wymaga ciągłej wymiany murawy), czy wreszcie gdańskiej bursztynowej (czy jak niektórzy twierdzą, złotej) arenie. Ktoś powie, przecież oni złamali prawo. I co z tego? Oprócz prawa jest też zdrowy rozsądek, a tego brakuje wszystkim po kolei. W środę w Warszawie pogoda była śliczna, ale ten zdrowy rozsądek kazał zamknąć dach. W czerwcu też zasunięto dach, a parno i duszno było tak, że Grecy czuli się z pewnością lepiej niż gospodarze. Nasza gościnność nie zna granic, a nasza głupota przekracza wszelkie granice. Nie zasłaniajmy się organizacjami typu FIFA, UEFA, UE, NATO. Nie bądźmy wiadrem, do którego każdy może splunąć, jeśli tylko ma na to ochotę.
Tusku, wynocha, ale nie za dach, bo ten akurat mam głęboko gdzieś. Spieprzaj, bo stwarzasz wszystkim takie możliwości do bycia dziadami, chłopcami do bicia, potulnymi barankami, których każdy kopie i wyśmiewa. Tusku, idź stąd, bo mówisz o odpowiedzialności, a nigdy nikt jej nie ponosi, z tobą na czele. Ryba psuje się od głowy i jeśli przyjąć, że ty nią jesteś (nieważne, czy rybą, czy głową), to smród cuchnącej ryby jest już nie do wytrzymania. Wczorajszy mecz nie odbył się z powodu rzęsiście padającego deszczu i to nie D. powinien być poszukiwany listem gończym. To nie był deszcz, tylko łzy, które leją się ciurkiem. Te łzy można wyśmiać, można ich nie zauważyć, można wyszydzić i totalnie zbagatelizować. Są ludzie, dla których wszyscy są źli, władza to jest tylko po to, aby kraść itp. Ale są też ludzie, którzy płaczą potokiem łez, że to państwo staje się taką szmatą i ścierą. Polska staje się wiadrem i to na dodatek dziurawym. To, co wyplujemy do tego wiadra nie zatrzymuje się tam, ale przez te dziury trafia w kolejnych Polaków. Plujemy na samych siebie, a mówimy, że pada deszcz. Przyznaję, że jest to najbardziej pesymistyczny tekst, jaki do tej pory napisałem i nie chodzi o to, żeby to jakoś podkreślać, bo pewnie przejdzie bez echa, ale ten deszcz, ten dach, mimo swojej mizerności, przelewa czarę goryczy. Polaku! Nie mów, że pada deszcz, skoro na ciebie plują. Nie mów, że leci manna z nieba, skoro są to śmierdzące rzygowiny. Nie tłumacz wszystkiego hasłem „nic się nie stało”, skoro się stało. Nie wsadzaj polskiej flagi w gówno, jak robi to człowiek, który mimo, iż jest wojewódzkim, to ma zasięg ogólnopolski. Nie powtarzaj sloganów, że natura znowu wygrała. O nie, tym razem znowu wygrała głupota. Natura wykorzystała po prostu okazję i przy nadarzającej się okazji strzeliła przepiękną bramkę z przewrotki w samo okienko bramki strzeżonej przez specjalistę od kominów. Wiecie co? Kominiarze może i przynoszą szczęście, ale DT nawet tego nie niesie za sobą. To jest nieudacznik, ignorant i śmierdzący leń. Jego ciągłe „zajmiemy się”, „w ciągu tygodnia oczekuję informacji, kto zawinił”, jest już nudne jak flaki z olejem.
To ty Tusku stworzyłeś doskonałe warunki przeciekającym, czy odkrytym dachom. Te dachy niech będą symbolem twoich rządów. Co z tego, że pomalowane kolorową farbą, jak ich istotą jest ochrona przed deszczem, wiatrem, czy śniegiem. Polski dach wymaga nie tyle remontu, co całkowitej wymiany. Nie można łatać dziur i kłaść kolejną łatę. Dach przecieka i zatopi niechybnie Polskę. Śmiejesz się z tych słów? Myślisz sobie, wyznawca Macierewicza? Odpowiedź mam jedną. Gdy zalewa ci mieszkanie przeciekające wiadro nie wystarczy. Jeśli nie naprawisz dachu to będzie cię zalewało ciągle. I wszelkie twoje zabiegi będą na nic. Najpierw napraw dach, a potem poszukaj ekipy, która spartoliła robotę. Cóż to za dach, który ledwie po pięciu latach nadaje się do wymiany.
Na zakończenie, pozostając w absolutnie pesymistycznym nastroju pragnę Państwu przedstawić dawno zapomniane słowo, które jeszcze funkcjonuje w niektórych regionach, ale i znane jest w slangu więziennym. Tym słowem jest BARDACH, a oznacza ni mniej ni więcej tylko kibel, ubikację, sedes. Polski bardach wymaga natychmiastowej naprawy. Ku pokrzepieniu serc, zostają jeszcze pisuary i nie piszę tego by wyszydzić, bo sam się za takowego uważam. Pisuar jest lepszy niż bardach, a jeśli myślisz inaczej, znaczy to, że dach przecieka i zalało już twoją kopułę, całkowicie.
Październik 18th, 2012 on 11:21
Wyrazy uznania dla tego tekstu. Mimo pesymizmu tego co napisałeś, cieszę się, że są tacy, i jest ich coraz więcej, którzy mimo wszystko zapłaczą nad tym państwem.
Październik 18th, 2012 on 15:07
Przykro mi – kompletny brak refleksu ze strony Autora. Choć przeczytałem tekst z pewnym ukontentowaniem, to jednak muszę stwierdzić, że jest on spóźniony o co najmniej kilkanaście lat. Myślę o roku 89 – okrągły stół, późniejsze wybory, radosne, pozorne i jakże fałszywe zwycięstwo czerwcowe. DT jeszcze wtedy wchodził pod szafę na stojąco (politycznie), ale grunt już miał przygotowany, przedpole oczyszczone. Wiadome chłopaki spreparowały sytuację, zrealizowały, nadzorują, kontrolują. Taki to i przełom, taka to i demokracja, państwo prawa.
A DT jest tylko jednym z licznych – przeszkolonych, wytresowanych, ich. Oczywiście, musi wykazywać się pewną dozą inteligencji, samodzielności, inicjatywy, jednak sznurki są widoczne. Nie dla wszystkich co prawda, ale przecież tylko dziecko widziało, że król jest nagi.
Szanse na istotne zmiany? Żadne niestety. Póty, póki tak naprawdę, szczęśliwie rządzi nami od lat czwarta władza, za naszym powszechnym, debilnym przyzwoleniem.
Październik 18th, 2012 on 16:09
Też żałuję, że zabrakło mi refleksu, bo gdybym założył bloga to pewnie byłbym prekursorem tej formy komunikacji, poza tym oznaczałoby to, że szybko nauczyłem się pisać. Tekst jest spóźniony z przyczyn niezależnych od autora:). A widzę, że koledze udzielił się pesymistyczny nastrój, a tu trzeba do przodu, na całego, a nie siać defetyzm:)
Październik 19th, 2012 on 09:50
Brak refleksu spowodowany wiekiem, jest całkowicie usprawiedliwiony, choć ja bym sięgnął też do podstaw, nakreślił szersze, głębsze tło sytuacji obecnej. Ale niech tam – plusy przeważają.
Co do defetyzmu, nie zgadzam się. To raczej zwyczajny obiektywizm, wskazujący przy tym na przyczyny, genezę bagienka w którym żyjemy. Bo ktoryż rozsądny budowniczy (lepszego) nie osuszy, nie przygotuje terenu pod nowy dom? Chyba, że jest właśnie fachowcem kiepskim, nie liczącym się z dzisiejszymi, bądź przyszłymi właściwościami gruntu.
Poza tym zwykły, chłopski rozum nakazuje nam, w ten, czy w inny sposób, możliwie szybko pozbywać się z organizmu wszelkich trucizn. Zwłaszcza tych podstępnych, wrednych. I właśnie to musimy zrobić szybko, radykalnie.
Pozdrawiam.
Październik 23rd, 2012 on 07:00
Dlaczego w Warszawie jest taka mgła?
Bo stadion paruje;)
Październik 24th, 2012 on 03:45
Dziękuję za wspaniały artykuł.
Cóż, można tylko dodać, w jak dziwnym momencie znajdujemy się teraz.
Moment ten wygląda moimi słowami mniej więcej tak:
Stojąc oparty plecami o mur, stoję zamyślony i patrzę w jeden punkt. Patrzę i wydaje mi się, że coś widzę. Patrzę bez mrugnięcia jak zahipnotyzowany.
Wzrok mój patrzy bezwładnie na moją prawą stopę, która lekko zanurzona w wiaderku rusza bezwładnie palcami w rozbełtanych plwocinach i rzygowinach, które bez trudu, z lekkością prześlizgują się między palcami stopy.
Kleista substancja wygląda dla części ludzi zabawnie. Tak, to zastanawiająca . . . a dla nich fajna atrakcja. Ruszając bardzo po woli palcami przechodzi ona przez nie i spływa bezwładnie do wiaderka tworząc swego rodzaju hipotetyczną maszynę . . . . zwaną gdzie nie gdzie smacznym perpetuum mobile.
Ta fascynacja trwająca w tym amoku plwocin wydaje się nie mieć końca i wydaje się być spełniona.
A czyja to stopa w wiaderku zdrowotnym ? . . . czyż nie jest to Twoja Donaldzie narodu.