zdjęcie moje-gniezno.pl

Będąc w drugiej, a może trzeciej klasie liceum, mój nauczyciel historii pożyczył mi kasetę magnetofonową (tak, tak, to były czasy kaset) z muzyką Przemysława Gintrowskiego. Nie znałem tego muzyka, barda. Na kasecie były różne utwory, z których jeden do dziś jest jednym z najważniejszych, bo robiących spustoszenie w całym myśleniu o patriotyzmie. Piosenka o Karolu Levittoux wykonana przez zmarłego wczoraj Gintrowskiego stała się dla mnie kwintesencją patriotyzmu, najważniejszą, bo taką niedzisiejszą, taką nieprzystającą do współczesnych czasów. Karol Levittoux w wersji Gintrowskiego to coś niesamowitego! Do dziś ciarki mam na plecach, gdy słyszę ten zachrypnięty głos i ten zabójczo piękny tekst. Nauczyciel historii dał mi lekcję patriotyzmu, a dziś to ja wołam i krzyczę do niego, bo nagle zmienił front i jest po drugiej stronie. Teraz ja chcę przypomnieć temu naprawdę bardzo dobremu nauczycielowi historii utwór Gintrowskiego pt. „Karol Levittoux”, bo to musi obudzić, musi przypomnieć dawne poglądy. Drogi nauczycielu historii, wracaj, bo nie pasujesz do tamtych ludzi. Aż tak bardzo zmienić się nie mogłeś, a to co do mnie dociera, jest szokiem niemałym. W imię czego? Jestem wdzięczny za to, że dałeś mi tę kasetę, bo właśnie na tym polega prawdziwy patriotyzm. Dziś ja przekazuję utwór Gintrowskiego do słów Jerzego Czecha. Wspaniały utwór, przeszywający.

Wczoraj odszedł Przemysław Gintrowski, niektórzy mówią o nim jako ostatnim bardzie walczącym z caratem. Odszedł genialny muzyk, bo czyż jego wykonanie piosenki do „Zmienników” nie było sztuką najwyższej miary? A muzyka do filmu „Tato”? A „Matka Królów”?

Nic nie przebije Karola Levittoux, ale czy wiedzą Państwo, że słynne „Mury”(oparte na utworze katalońskiego barda Lluisa Llacha), kojarzone głównie z Jackiem Kaczmarskim, to również sprawka Gintrowskiego? Bo śpiewał tę piosenkę z Kaczmarskim.

Mówisz Gintrowski, myślisz Herbert.  Ileż to razy czerpał największy z największych bardów z twórczości najwybitniejszego współczesnego poety (choćby płyta „Raport z oblężonego miasta”). Nie śpiewał tylko po to, żeby zaśpiewać, odhaczyć kolejny występ. On wierzył w to, co wydobywało się z jego zachrypniętego gardła. Jako jeden z nielicznych nie uległ pokusom salonu. Był wyprostowany wśród tych, co na kolanach. Nie znam muzyka, który odcisnąłby takie piętno, jak właśnie Gintrowski. Kaczmarskiego ludzie jeśli nie znają, to na pewno kojarzą, a Gintrowskiego? Mało kto, a był wybitnym, najwybitniejszym pieśniarzem. Teksty, które wyśpiewywał były najwyższej próby i marki. Nie śpiewał do byle jakich tekstów i to był jego znak firmowy. On nie zaśpiewałby do 99% tekstów piosenek współczesnych, bo ciężko nazwać te gnioty prawdziwymi wytworami artystów. Współcześnie nie ma już artystów, a wraz ze śmiercią Gintrowskiego pozostało ich niewielu, około zera.

Dla mnie Jego śmierć to koniec muzycznego głosu sumienia w Polsce. Bo kto jeszcze został? Może są, a ja ich nie znam? Zmarł największy (nie boję się tego napisać) współczesny polski artysta, muzyk, pieśniarz. Wybitny, bo poruszał tematy, których inni bali się ruszać. Wsłuchajcie się w słowa „Karola Levittoux” i w ten głos Gintrowskiego. Nie jestem znawcą muzyki, a słuch mam niewiele lepszy od Beethovena (który przez wiele lat swojego życia był głuchy), ale to, co śpiewał i jak śpiewał jest kwintesencją najlepszej muzyki dla moich, ale mam nadzieję, że nie tylko moich, uszu.

Na prawymsierpowym.pl ukazał się nie tak dawno artykuł o Karolu Levittoux. Kto go zna w ogóle? Nauczyciele historii (i to z pewnością nie wszyscy), fani Gintrowskiego, a reszta myśli, że to jakiś Francuz i nie kojarzy człowieka. Panie Przemysławie! Wielkie dzięki za przybliżenie tej postaci. Wielkie dzięki za nauczenie mnie patriotyzmu. Co z tym zrobię? Postaram się nawrócić nauczyciela, który swego czasu pożyczył mi kasetę z nagraniami Twojej fenomenalnej muzyki.

Jesteś już po drugiej stronie. Już wiesz, że za tym zakrętem życiowym coś już jest. Wiesz już zapewne co. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie!