zdjęcie pl.wikipedia.org

6 i 9 sierpnia Japonia wspomina kolejne rocznice zrzucenia bomb atomowych na swoje terytorium. Tym samym przypomni o swoim udziale w II Wojnie Światowej. Przypomni bowiem szczególnie w Europie nie pamięta się o udziale tego państwa w ostatniej wojnie. A już zupełnie nieznaną kartą są relacje polsko-japońskie w ówczesnym czasie, a bynajmniej nie były one wrogie…

Wojna polsko-japońska siłą rzeczy, ustaleniami sojuszniczymi, rozpoczęła się 11 grudnia 1941 roku, po ataku japońskiego lotnictwa na amerykańską bazę na Hawajach. Jak na konflikt stosunkowo dużych państw, nie było to starcie zbyt intensywne. Żadna jednostka polska nie stoczyła nigdy walki z jakąkolwiek jednostką japońską. Wprawdzie były plany wysłania na dalekowschodni teatr wojenny polskich okrętów w ramach alianckiej współpracy międzysojuszniczej, ale plany te nie zostały zrealizowane.

Polska i Japonia utrzymywały nadzwyczaj dobre stosunki. Polska ambasada funkcjonowała w Tokio do października 1941 roku i została zamknięta dopiero na skutek wyraźnych nacisków Niemiec. Współpraca wywiadów, skierowana głównie przeciwko Związkowi Sowieckiemu, funkcjonowała nawet po wejściu państw w stan wojny. Kurierzy Polskiego Państwa Podziemnego jeździli po Europie zaopatrzeni w paszporty dyplomatyczne kontrolowanego przez Japończyków państwa Mandżukuo. W litewskim Kownie funkcjonowała nawet zorganizowana polsko-japońska siatka wywiadowcza pod kierunkiem konsula japońskiego Chiune Sugihary, porucznika Leszka Daszkiewicza i kapitana Alfonsa Jakubiańca. Podobnie dobre stosunki nawiązali w Sztotkholmie, japoński attache wojskowy Makoto Onodera i major Michał Rybikowski. Ponadto Sugihara zasłużył się uratowaniem od śmierci ponad sześciu tysięcy Żydów polskiego pochodzenia wydając im, bez zgody swoich szefów, wizy japońskie. Pomoc dla osób narodowości żydowskiej połączyła Polaków i Japończyków. Był to przykład współpracy dla uratowania ludzi zagrożonych śmiercią, zatem nie tylko walka wywiadowcza przeciwko Sowietom łączyła dwóch oficjalnych wrogów. Warto napisać, że już przed 1939 rokiem Polska i Japonia blisko współpracowały w dziedzinie kryptologii, w ramach działalności skierowanej przeciwko Związkowi Sowieckiemu.

Gdy w grudniu 1941 roku Polska w ślad za Wielką Brytanią wypowiedziała wojnę Japonii rząd cesarski wojny wypowiedzianej przez Rząd RP na uchodźstwie …nie przyjął do wiadomości. Ówczesny premier Japonii Hideki Tōjō nie chciał wojny z Polską, a fakt ten skomentował w następujący sposób:

Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wielkiej Brytanii.

Wielu Polaków, tak dygnitarzy, jak i zwykłych żołnierzy, marynarzy, lotników było przeciwnych wypowiedzeniu wojny.

Józef Beck, przedwojenny szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedział:

Polska wypowiedziała wojnę Japonii, co — jak widać z perspektywy czasu — nie miało ani większego uzasadnienia, ani przede wszystkim sensu politycznego. Cóż może dać Polsce wypowiedzenie wojny Japonii?

A marynarz Wincenty Cygan, autor „Granatowej załogi” pisał:

Rząd nasz wypowiadając wojnę […] wypowiedział ją także Japonii. Ale na tym powinien być koniec. Wystarczyłoby następnie tylko wzorować się na polityce brytyjskiej, która nie przedsięwzięła niczego dotąd przeciwko Rosji zalewającej nasz kraj. Ponieważ Rosja nie zagraża bezpośrednio Wielkiej Brytanii, Brytyjczycy nie uważali jej za wroga. W jakim więc sensie mogła Japonia grozić nam? W czasie, kiedy rzesze Polaków uchodźców
z „przyjacielskiej” Rosji, znajdowały przytułek, opiekę i darmo chleb u „wrogiej” Japonii, po tej stronie rząd nasz wypowiadał jej wojnę.

  Wojna Polski z Japonią trwała formalnie aż do 1957 roku, gdy PRL-owski v-ce minister spraw zagranicznych oraz akredytowany przy ONZ ambasador Japonii podpisali układ pokojowy.