zdjęcie zielinsky.eu

Naród, który nie zna (nie pamięta) historii jest skazany na jej powtórne przeżycie. Naród nie znający historii swoich praojców jest skazany na klęskę i upadek. Historia lubi się powtarzać, ale jeśli nie będziemy wiedzieli, co może się powtórzyć, to ciężko będzie temu zapobiec.

Hall, Szumilas – nazwiska te są symbolem upadku polskiej szkoły. Obie panie w przedstawionych projektach chcą drastycznie obniżyć liczbę godzin historii. Rozumiem, że są osoby, które kompletnie nie interesują się historią, ale w szkole musi być to narzucone.

Można się kłócić, jak to nauczanie historii powinno wyglądać, bo rzeczywiście uczenie starożytności w gimnazjum i w liceum mija się z celem, ale nacisk na historię Polski powinien być wyraźny. Częściowo rozumiem przeciwników uczenia historii innych państw, łącznie z zupełnie niepotrzebnymi datami, ale równie dobrze można przyczepić się do tego, że na biologii uczymy się o pantofelku, którego ani nie widać, no chyba, że ktoś lata z mikroskopem za pazuchą. Trzeba znaleźć kompromis i przekazać dzieciom i młodzieży najważniejsze informacje, tak, aby w przyszłości potrafili połączyć pewne fakty, by mogli oddzielić ziarno od plew, bo historia zawsze miała swoich bohaterów i zdrajców. I historia uczy, kto może się nim okazać w przyszłości. Uczy wyciągać wnioski i nie popełniać tych samych błędów, a jak wiadomo człowiek uczy się na błędach, przynajmniej powinien się uczyć. Zatem pozbawianie młodych ludzi możliwości poznania historii własnej ojczyzny jest nie tylko strzałem we własną stopę, ale jest jednocześnie podcięciem gałęzi, na której się siedzi. To jest tak jakby dzieci nie zabierać na cmentarz, gdzie pochowani są dziadkowie. Brak wiedzy o tym skąd się jest, skąd się pochodzi jest równoznaczne z utratą własnej tożsamości. Sytuacja ta doprowadzi w skali rodziny do tego, że dziecko, które było chronione przez nadmiernie opiekuńczych rodziców, nie zapali znicza i nie pomodli się ani chwili przy grobie tychże rodziców. W skali kraju doprowadzi to do końca historii narodu. Dopóki żyją moje dzieci, dopóty ja żyję. Dopóki żyje naród, dopóty żyją jego wspaniali obywatele.

Ten przydługi wstęp ma pokazać jedną rzecz. Historia nie jest nudną nauką tego co kiedyś było, ale może być pasjonującym źródłem wiedzy. Uczy pokory wobec tego co było, a jednocześnie daje wskazówki jak żyć. Mimo, że uczy o przeszłości, to jednak pozwala dostrzec to, co może zdarzyć się w przyszłości i tym się różni od jasnowidztwa, że tu są gotowe wnioski, a tu wróżenie z fusów. Dziś ludzie wolą mętne fusy od gotowych, w wielu przypadkach, recept.

W polskiej szkole trwa walka z tym, co polskie. Mniej historii spowoduje drastyczny spadek wiedzy o podstawowych, ale fundamentalnych sprawach. Polacy są bardzo trudnym narodem do oceny. Głupców nie brakuje, ale i wybitnych postaci też parę się przewinęło. Jak nazwać ludzi, którzy przez blisko 50 lat byli pod okupacją radziecką i po tym, jak w 1989r. udało się uzyskać wolność, już w 1993r. oddać władzę w ręce ludzi, którzy de facto byli sługami dygnitarzy z Moskwy? To zdrajcy i głupcy. Rozumiem, że Polacy wiązali ogromne nadzieje na zmiany, ale żeby powierzyć władzę tym samym ludziom(lekko tylko przypudrowani, w nowych ubraniach, ciut odmłodzeni, ale ciągle ci sami), trzeba albo stracić rozum, albo mieć w tym interes. Ale aż tylu? Czy pamięć ludzka jest aż tak zawodna? Brak prawdziwej historii spowodował tamten stan rzeczy. Pokolenie ludzi urodzonych przed 1975 rokiem nie było uczone prawdy, zatem w dorosłym życiu podejmowali złe decyzje(oczywiście nie wszyscy). Dziwi jednak to, że tak wielu doświadczając represji ze strony władz, potem ochoczo popierało ludzi wywodzących się z obozu niegdysiejszych oprawców. Gdzie tu logika? Pojedyncze przypadki są możliwe, ale idące w setki tysięcy?

Wróćmy do historii. Młodzież pojęcia nie ma kiedy był stan wojenny. Nie to jest jednak problemem, ale to, że nie wiedzą kto, dlaczego, po co go wprowadził. A rzecz przecież pośrednio lub bezpośrednio dotyczyła ich rodziców, czy dziadków, więc historia nie dotyczy czasów Ziemowita. Pośrednio wynika to z faktu, że najnowsza historia jest słabo opisana, ale główną przyczyną jest fakt, że z tą historią nikt tak naprawdę nie chce polemizować. Każdy ma swoją historię, a próby jej opisania odbijają się od muru niechęci powrotu do tamtych czasów. Dla wielu żyjących ta historia jest bardzo brutalna, bo okazałoby się, że byli zwykłymi kanaliami. A ci, którzy wbrew wszystkiemu próbują ją opisać są od razu szkalowani. Jednak nastąpi taki dzień, kiedy historia wyda swój wyrok. Dziś ten wyrok wiele mógłby zmienić, dlatego tak ostro atakuje się osoby dociekające, zadające trudne pytania.

Historię trzeba szanować i umieć ją bronić, nawet jeśli wszyscy po kolei mieliby inne zdanie. Oto mamy polskie obozy koncentracyjne. Tak piszą w zagranicznych gazetach i robią to bez żadnych konsekwencji. Polskie władze nie reagują wcale, a jeśli już to z opóźnionym zapłonem. A po takim artykule musi nastąpić kanonada pozwów sądowych wobec wydawcy gazety. Wystarczy krótka notka: zwracamy uwagę, że obozy zagłady były niemieckie, zatem za ten karygodny błąd muszą państwo zapłacić. Ale o czym tu w ogóle mowa skoro nawet polscy historycy nie potrafią zmierzyć się z tym problemem. Potrafią napisać, że były hitlerowskie, czy też nazistowskie obozy koncentracyjne, niemal nigdy niemieckie. A były niemieckie, bo Hitler nie wziął się z kosmosu, tylko został wybrany w demokratycznych wyborach przez wiele milionów Niemców. Zatem jego polityka cieszyła się ogromnym poparciem. Skoro są gazety, które bez mrugnięcia powieką potrafią napisać o polskim obozie koncentracyjnym, to dlaczego do jasnej cholery polskie gazety nie napiszą, że te obozy były niemieckie. Otóż dlatego, że gazety te są w niemieckich, a nie polskich rękach. Boją się zatem dziennikarze(czy aby na pewno zasługują oni na takie miano?), żeby nie podpaść swoim pracodawcom. I tak wieść gminna niesie, że obozy nie dość, że były w Polsce, to jeszcze były polskie. Ci, którzy piszą o hitlerowskich obozach pracy też dokładają swoją cegiełkę do strasznego procederu fałszowania historii. Tchórze, chowający głowę w piasek, zamieniający słowa ostre na politycznie poprawne. Byle tylko się nie wychylić, nie podpaść. Historia osądzi i tych ludzi, tych niby małych, którzy niewiele mogą, mało znaczą. Historia wystawi im w przyszłości rachunek w postaci zapomnienia. A ono jest równoznaczne z końcem człowieka na ziemi. Ostatni zapalony znicz, ostatnia cicha modlitwa kończy historię naszego życia. Oby miał kto przekazać historię naszego życia…