facebook.com

facebook.com

(…) Rozeszła się pogłoska, powtarzana i szeroko komentowana, o bliskiej i radykalnej zmianie ustroju Rzeczpospolitej. Polska miała stać się monarchią z Piłsudskim jako królem. Inicjatywa w tym kierunku miała wyjść ze sfer arystokracji polskiej i miała znaleźć poparcie niektórych partii politycznych. Pertraktacje były jakoby od dawna prowadzone w tajemnicy, a ostatnio zostały powierzone jednemu z najbliższych marszałkowi ludzi, pułkownikowi Sławkowi. Nawiązywano przy tym do zaproszenia, jakie otrzymał Sławek, na zjazd przedstawicieli najstarszych rodów arystokracji, który odbył się w pałacu hrabiego Tarnowskiego w Dzikowie i nosił charakter, jak mówiono, niejako „konfederacji”. Tam miano uchwalić pacta conventa. Projekt ten dojrzewał rzekomo już od dawna; narodzić się miał wkrótce po maju w czasie wizyty Piłsudskiego na zamku Radziwiłłów w Nieświeżu.

Powyższy fragment książki Mariana Romeyko „Przed i po maju”, ukazuje, iż projekt przywrócenia monarchii w Polsce pojawił się w naszej historii na poważnie zupełnie niedawno, bowiem przed niespełna stu laty. Historii monarchii nie zamykał rok 1795.

Prawdopodobnym jest, że rodzice Karola Wojtyły nadali przyszłemu papieżowi imię Karol na cześć ostatniego cesarza Austrii Karola Habsburga. Papież, w wiele lat później spotkał się z cesarzową Zytą, żoną Karola I, witając ją słowami: „Miło mi powitać cesarzową mojego ojca”. W rodzinie Wojtyłów istniała sympatia do Austro-Węgier, ale trudno się temu dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że był to zabór cieszący się największą autonomią, …zaś ostatnim błogosławionym, którego Jan Paweł II wyniósł na ołtarze, był właśnie ostatni cesarz Austrii Karol I Habsburg. Po upadku cesarstwa, przed bez mała stu laty, cesarz podjął dwie próby restauracji monarchii na Węgrzech, zakończone jednak niepowodzeniem.

Współczesny nam węgierski premier Victor Orban mówi o zmierzchu demokracji. Trudno odmówić mu racji, gdy prezydenci, czy choćby izby wyższe parlamentów (nie wspominając o niższych izbach) poszczególnych państw europejskich zachowują się czasem gorzej od grupy młodych wyrostków, żeby nie napisać chuliganów. Rzecz jasna nie jestem zwolennikiem salonowej Nowoczerskiej czy też takiej Platformy w toczącym się sporze o Trybunał, zatem w tym miejscu nie krytykuję PiS-u, ale w ogóle jestem znużony demokracją jako taką.

W obecnej Europie królowie (bądź królowe) panują w Wielkiej Brytanii i Irlandii Płn., Hiszpanii, Norwegii, Szwecji, Holandii czy Danii.  Monarchie panują także w Watykanie oraz w paru pomniejszych europejskich państwach jak Luksemburg. Czy pamiętamy o tym? Powiada się że panują, ale nie rządzą. Ale nie zapominajmy jaka jest ich siła moralna, jednocząca oraz symboliczno – prestiżowa. Zapomnieliśmy już o takich sprawach po 45 latach życia w realnym socjalizmie i ćwierćwieczu w chorej demokracji…, która coraz bardziej upada, nas pociągając za sobą.

Gdy Polska wybijała się na niepodległość pewne koła polityczne i społeczne projektowały powrót do monarchii, w okresie międzywojennym ta opcja miała silne stronnictwo, w latach 40-tych na emigracji też o tym myślano. Wreszcie po prawie półwieczu sowieckich rządów rozpoczęto powracać w Polsce do tej idei. Od roku 1989 działa w naszym kraju Klub Zachowawczo – Monarchistyczny. Po roku 1989 przeżyliśmy zachłyśnięcie się kapitalizmem i demokracją, ale chyba ta euforia już zanika, powietrze z tego balonika już dawno uszło.

Trudno pisać teraz o personaliach, patriotyczni Węgrzy zapewne nie chcieliby powrotu do władzy monarszej Habsburgów. A i w naszym kraju z rodami szlacheckimi trzeba ostrożnie, wszak jednym z nich są …Komorowscy (choć za prezydentury Bronisława krążyła uparcie plotka, że nazwisko to w pewnym czasie było przejęte bezprawnie). Prawdą jest, iż w naszej dawnej i nowszej historii królowie oraz osoby, które mogłyby stać się nimi tworzyli wielkość Rzeczpospolitej (w XX stuleciu Piłsudski i Wojtyła), ale fakt faktem że obecnie jest bardzo dużo do zrobienia nie  tylko w działaniu bieżącym, ale i w odbudowie Narodu i państwa. Dziś dowiadujemy się, że przewodniczący Komitetu Obrony Dochodów pan jakiś tam nie płaci alimentów na swoje dzieci, zaś np. w ławach sejmowych zasiada niejaki Liroy…

To jak, królestwo? Bowiem paradoksem jest, że ta jednak rewolucyjna koncepcja powrotu do władzy króla staje się w obecnej laicyzowanej na siłę, lewackiej, zrewoltowanej moralnie Europie coraz bliższa rzeszom ludzi… także w Polsce…