facebook.pl

facebook.pl

Gdyby miarą demokracji były manifestacje to za czasów rządów PO w ogóle jej nie było. Co miesiąc marsz przeciwko władzy, która gdzieś miała prezydenta i 95 innych osób. Protesty przeciwko PO, która nie chciała dać miejsca na multipleksie dla Telewizji Trwam. Byłem przynajmniej na kilku demonstracjach organizowanych przez PiS, będę i jutro. Dziś podniecają się wszyscy, że na marszu było 10, a może nawet 50 tys. ludzi. A gdzie byliście, gdy na różnych marszach było 100 tys. ludzi? I nie był to jednorazowy wyskok, ale powtarzało się wielokrotnie.

Gdzie byliście dzisiejsi obrońcy demokracji, gdy miliony głosów z podpisami pod obywatelskimi inicjatywami lądowały w śmietnikach? Gdzie byliście, gdy o 6 rano aresztowano Glogera, który dopuścił się obrazy majestatu Komorowskiego? Gdzie byliście, gdy siłą zabierano redaktorom tygodnika Wprost nagrania kompromitujące PO? Gdzie byliście, gdy moją skromną osobę zwolniono z roboty za to tylko, że skrobie sobie co 2 dni teksty o prawicowym charakterze?

Gdyby demokracja w jakimkolwiek stopniu była zagrożona to na ulicy nikt by się nie pojawił. A przeszli sobie spokojnie, poskakali, wyżalili się miastu i światu, że nienawidzą Kaczora i Dudy. Nikt ich nie legitymował, nikt nie wziął w kamasze, nikt nie prowokował. Zwyciężyła demokracja. Do rzeczniczki prasowej Nowoczesnej można teraz wystosować krótki liścik, w którym warto napisać, że gdyby to było za czasów Jaruzelskiego to pewnie ktoś wylądowałby w ciupie, ale że rządzi opcja zupełnie jemu przeciwna, nikt nie skończył w areszcie. Piękna ta demokracja, czyż nie? A i Kaczor nie taki mściwy jak go malują.

Pamiętam jak PO wygrała kolejne wybory w 2011 r. Prosili wówczas o 100, a potem nawet o 500 dni spokoju. Mieli ten spokój cały czas, bo przecież media w niczym im nie przeszkadzały. A dziś? Rząd Beaty Szydło nie ma jeszcze miesiąca, a cała opozycja już rusza na ulice. Czy mają choćby jeden powód? Pewnie mają, skoro wyszli, ale czy to oznacza, że jest to czymkolwiek uzasadnione? Trybunał Konstytucyjny jest nic nie znaczącą instytucją dla obywatela. Wmawianie, że stoi on na straży naszych praw i wolności jest głębokim nadużyciem. On stoi na straży praw, ale wyłącznie tych, którzy mają coś z nimi wspólnego. Zwykły Kowalski gdyby poszedł na skargę do TK, zostałby zignorowany. Warto przy tej okazji podać informację, że spośród byłych lub obecnych sędziów TK powoływanych jest 3 członków Państwowej Komisji Wyborczej, która w ubiegłym roku tak skompromitowała się przy okazji wyborów samorządowych. O tym w mediach cisza.

Warto wychodzić na ulice z powodu TK? Nie warto, bo TK to nie prezydent, który zginął w Smoleńsku i do dziś nie wiadomo jak zginął. Sędziów TK ani nikt nie zastrzelił, ani nikt nie zamknął. Z sędziami TK jest taki problem jak z innymi sędziami, są nietykalni, nieusuwalni, nieomylni, niezawiśli. Mnie jako obywatela bardzo to bulwersuje, bo co to znaczy, że nie można kwestionować wyroków sądu. Skoro wiem, że mam rację, to dlaczego nie mam prawa kwestionować orzeczenia sądowego? Bo jakiś sędzia, który mógł zostać przekupiony tak orzekł?

W Polsce jest tak, że władza ustawodawcza jest pod stałym obstrzałem. Sejm i Senat cieszą się niskim zaufaniem społecznym. Jest tak dlatego, że posłów i senatorów stale się rozlicza, a robi się to najczęściej w mediach, no i oczywiście przy okazji kolejnych wyborów. Tak samo jest z władzą wykonawczą (rząd i prezydent). A co jest z władzą sędziowską? Oni są nieusuwalni. Choćby sędzia wydawał najgłupsze wyroki pod słońcem, on i tak będzie sędzią. Mówi się dużo o równowadze tych władz, ale gdzie w takim razie równowaga jeśli chodzi o władzę sądowniczą? Przecież tam nie ma żadnej weryfikacji. Jeśli o taką demokrację, w której są równi i równiejsi walczą ci, którzy wyszli dziś na ulice to ze mną nigdy nie dojdziecie do porozumienia. Szczerze? Taką demokrację to mam gdzieś i wolę żyć w dyktaturze, choćby kaczystowskiej, czy jak tam chcecie ją nazwać.

Jutro wyjdę na ulice Warszawy nie dlatego, że obawiam się o los polskiej demokracji. Ale dlatego, że radykalnie nie zgadzam się z tymi, którzy w ciągu ostatnich 26 lat rządzili 24 lata. Czas już na poważne zmiany i mam nadzieję, że tych którzy ich chcą jest zdecydowanie więcej, co zresztą pokazały ostatnie wybory. Pora chyba przełknąć gorycz porażki i na 4 lata (a daj Bóg i na więcej) zamknąć jadaczki, bo dość już nabruździliście. TKM. Skrótu nie będę rozwijał. Wiadomo o co chodzi.