wpolityce.pl

wpolityce.pl

Spontanicznie, czyli bez głębszego przemyślenia, odruchowo, emocjonalnie. Już 7 maja odbędzie się dość duża impreza, zorganizowana naprędce, w porywie serca kilku osób, którym zależy na tym, żeby było tak jak było (A. Holland). Ale najbardziej uderza mnie spontaniczność tego przedsięwzięcia. W Warszawie reklamy informujące o tym spontanicznym wydarzeniu znajdują się niemal wszędzie. Na stronie internetowej kurnik.pl jego właściciele również nie zawiedli i umieścili napis następującej treści: SOBOTA 7 MAJA, GODZ. 13, SPOD KPRM: MARSZ POPARCIA DLA NORMALNEJ POLSKI W EUROPIE, NIE DLA DZIADOSTWA I ROBIENIA DURNIÓW Z LUDZI. Wszędzie spontanicznie, ale czy coś zbudowane na kłamstwie ma rację bytu?

Znam spontaniczne wydarzenia z ostatnich lat. Tuż po śmierci Jana Pawła II do kościołów przyszło wiele osób. Co ich przyciągnęło? Bijące dzwony wszystkich kościołów. Najsmutniej bijące dzwony w historii naszego kraju. Ci przyszli spontanicznie do kościołów, bo wiedzieli, że dzieje się coś wielkiego, nadzwyczajnego. 10 kwietnia 2010 roku nikt nikogo nie zmuszał do przyjścia pod Pałac Prezydencki. Ci, którzy się tam pojawili zrobili to z porywu serca, z potrzeby oddania hołdu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i innym ofiarom katastrofy smoleńskiej. Nikt nikogo nie zmuszał. Ludzie przyszli naprawdę spontanicznie. I w kolejnych dniach też pojawiali się na Krakowskim Przedmieściu, bo czuli taką potrzebę.

Przeciwieństwem spontaniczności jest zorganizowana i skoordynowana akcja. Jak można mówić o spontaniczności, gdy jawnie za organizację demonstracji 7 maja zabierają się partie i organizacje? Przecież to jest kit wciskany ludziom. Działacze Platformy Obywatelskiej, którzy akurat tego dnia nie mogą uczestniczyć w tym spontanicznym wydarzeniu muszą (MUSZĄ) zapewnić zastępstwo. Jeśli Jan Kowalski nie może to musi posłać kogokolwiek, nawet swoją babcię, której 9 lat temu zabrał dowód. Ale musi wysłać swojego przedstawiciela. Wszystko to oczywiście spontanicznie. SMS-y wysłane spontanicznie, reklamy porozklejane spontanicznie, transparenty przygotowane naprędce. Tylko się cieszyć, że mamy tak rozentuzjazmowany naród, który reaguje na bieżąco i natychmiast.

A gdyby tak wróg znalazł się u bram, czy ci sami chwyciliby za broń? Nie, ponieważ oni staliby tuż przy bramie i witali spontanicznie swojego wyzwoliciela. Śmiać mi się chce z tej całej żywiołowości demonstracji. Już widzę te tytuły na portalach i w gazetach. Już widzę tych dziennikarzy, którzy z zapałem relacjonują przebieg demonstracji. Pewnie w tym samym momencie co ja piszą swoje teksty. Wiedzą Państwo na czym polega spontaniczność? Otóż polega ona na tym, że tekst ten zacząłem pisać o godz. 9.00, a skończyłem o godz. 9.29. To jest spontaniczność do jasnej cholery!