wirtualnapolonia.com

wirtualnapolonia.com

Politycy Platformy Obywatelskiej oczekują, że Unia Europejska nałoży na Polskę sankcje. Są gotowi poprzeć takie działania i nawet specjalnie się z tym nie kryją. Jeszcze w ubiegłym wieku za taką postawę mogliby narazić się na otrzymanie kulki w łeb. Wtedy uznano by to za zdradę. Dziś mówi się co najwyżej o niezręczności, a i to nie jest powszechna opinia, bo są i tacy, którzy wręcz pochwalają działania PO. Nie chcę wdawać się w analizę historii, ale wydaje się, że w Polsce jest grono (trudno określić jak wielkie) ludzi, którzy mają we krwi wpisaną zdradę, podległość, uległość wobec silniejszego (przede wszystkim względem sąsiadów, czy to Rosji, czy Niemiec). Widać to było szczególnie w czasach rozbiorów Polski, apogeum przybierając w trakcie i po II wojnie światowej, kiedy to całkowicie oddano Polskę pod czułą opiekę komunistów z ZSRR. Czy dziś sytuacja może się powtórzyć? Czy grozi nam oddanie Polski obcym?

Mówienie o tym, że członkowie UE to jedna wielka rodzina jest bujdą na resorach, brednią powtarzaną od lat. Wielu jednak wierzy w to. Od zawsze powtarzam, że relacje z innymi państwami opierają się na zasadzie kto kogo oszuka, kto kogo przechytrzy. Sens mają wyłącznie relacje dwustronne, a szersze porozumienia to mrzonka. UE miałaby sens tylko i wyłącznie wówczas, gdyby poprzestała na swobodzie przepływu osób, towarów i usług. Gdy do tego dochodzi swoboda, a w zasadzie konieczność wdrażania idiotycznych idei, sensu nie ma żadnego.

W Polsce była swego czasu moda na francuszczyznę, czyli przesadne przywiązanie do osiągnięć kultury francuskiej. Ubrać się po francusku, powiedzieć parę mądrych słów w tym języku. Była na to moda, która oczywiście przeminęła z wiatrem, ale znalazła podatny grunt. Oczywiście byli tacy, którzy mówili, że Polacy nie gęsi (choć akurat te słowa nie dotyczyły francuszczyzny), że to jest sztuczne. Ale w tych kręgach, w których francuszczyzna się zakorzeniła, drwiący z tej mody byli na cenzurowanym. A nie ma co ukrywać, że moda ta była po prostu śmieszna, kompletnie nie pasująca do polskiej rzeczywistości.

Mam wrażenie, że gdy dziś PO skarży się na polskie władze w Brukseli robi z siebie pośmiewisko. Prym wiedzie w tym Grzegorz Schetyna, który zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Tragizm całej tej sytuacji polega jednak na tym, że wiele krajów UE (Niemcy i Francja przede wszystkim) właśnie takiej postawy oczekują od mniejszych i słabszych krajów. Teraz wcale nie potrzeba prowadzić wojen, żeby mieć władzę w danym kraju. Przez 8 lat Polska była na bardzo krótkiej smyczy, a gdy teraz się to zmienia, nie jest to na rękę zarówno opozycji wewnątrz kraju, ale i krajom rzekomo sojuszniczym.

Gdyby UE była organizacją demokratyczną to szanowałaby odmienności poszczególnych krajów członkowskich. Mechanizmy kontrolne po to są stworzone, żeby doprowadzić do porządku niepokorne kraje. Silniejsi z góry skazują słabszych na ostracyzm, na odebranie środków finansowych. Wcale nie zależy UE na demokracji w Polsce. Jej zależy na posłuszeństwie, a taka postawa nie jest obca choćby członkom PO, czy Nowoczerskiej. Taka postawa nie jest też nowa, ona ma swoje uzasadnienie historyczne.