witamy-w-polsce.pl

witamy-w-polsce.pl

Różne mamy upodobania jeśli chodzi o programy telewizyjne. Zdecydowana większość z nas omija jednak szerokim łukiem blok reklamowy. Wychodzimy wówczas zjeść kanapkę, załatwiamy potrzeby fizjologiczne, a niektórzy wykorzystują ten czas na drzemkę, bo przerwy trwają nawet kilkanaście minut. Ci, którzy mają pod ręką pilota zaczynają przerzucać kolejne kanały. Problem mają ci, którzy akurat nie mają pilota a na dodatek są leniwi. Ten ostatni przypadek spotkał mnie nie tak dawno. Skazany na reklamy, oglądałem jedną po drugiej. W pewnym momencie pojawiła się reklama samochodu osobowego (bodaj Skody). Piękny samochód, pomyślałem. Ale najbardziej rzuciła mi się w oczy tablica rejestracyjna. A na niej PO i jakieś tam cyferki dalej.

2 minuty później reklama innego samochodu, innej marki. A tam znowu tablica rejestracyjna, w której PO ma swoje miejsce. Co u licha! To już naprawdę nie można było dać innej rejestracji? Dobra, być może samochód produkowany jest w Poznaniu (z tego co wiem to Volkswagen ma tam swoją fabrykę). Do tej pory zidentyfikowałem samochody trzech różnych marek, które w rejestracji mają PO. Skoda i Volkswagen na pewno.

Ktoś powie, że czepiam się, że szukam dziury w całym, a niektórzy zarzucą mi, że nie mam co robić skoro oglądam już reklamy. I wyobraźcie sobie Państwo, że właśnie teraz oglądam reklamy częściej i prowadzę swoje małe prywatne śledztwo, tropiąc przekręt z tablicami rejestracyjnymi.

Niech mi ktoś nie mówi, że to nie rzuca się w oczy. Jest to zabieg celowy i z pewnością przemyślany. Reklama auta, ale przy okazji jeszcze przypomnienie, że tym autkiem można jeździć dzięki temu, że PO rządzi. Dobry samochód, dobra partia – idealne połączenie.

Idźmy jednak dalej. Parę lat temu, tuż przed Euro 2012 rozpoczęto remont Dworca Centralnego w Warszawie. Znalazłem się tam jako pasażer PKP, ale jakie było moje zdziwienie, gdy moim oczom po remoncie ukazało się nowe oblicze dworca. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kolorystyka. Do złudzenia przypominało barwy PO. Biorąc poprawkę na to, że mężczyźni nieco inaczej widzą kolory niż kobiety, być może mylę się w swojej ocenie. Ale przecież wzrok mnie nie mógł mylić aż tak bardzo. Niebieskie (a dokładniej lazurowe) filary, pomarańczowe rynienki. To naprawdę rzuca się w oczy. Pierwsza moja myśl: to przecież barwy partii, której szczerze nie znoszę!

A może to ze mną coś już nie tak?

Idźmy dalej. Wiele projektów i programów ma w swojej nazwie słowo „platforma”. Przeważnie są to projekty, które dofinansowywane są z budżetu UE i mają kojarzyć się z sukcesem. Coś się robi, są pieniądze, a w tle jest platforma. Moja choroba najwyraźniej postępuje, bo wszędzie widzę platformę. Otóż proszę Państwa, nazwa platforma wiertnicza w ogóle mi nie przeszkadza i nie domagam się zmiany jej nazwy. Słowo platforma przeszkadza mi wówczas, gdy pojawia się zupełnie niepotrzebnie, a pojawia się coraz częściej.

Udział w reklamie to niemałe pieniądze. Nie wiem na ile sprawdzone są informacje o gaży dla Szymona Majewskiego w reklamie PKO BP, ale mówiło się nawet o 3 mln zł. Dla wielu aktorów udział w reklamie był nie do pomyślenia, a teraz wielu z nich ma parcie do reklam, bo to naprawdę duże pieniądze. Szanse takiego aktora raptownie rosną, gdy ostro wypowie się na temat Prawa i Sprawiedliwości. Im więcej takich ostrych wypowiedzi, tym większa szansa na udział w reklamie. I proszę nie mówić, że reklamy ukazujące się w telewizji nie są bez związku z polityką, bo teraz to nawet sprzątaczki obsadzane są z politycznego klucza.

Mieliśmy/mamy wysyp aktorów/celebrytów w reklamach telewizyjnych: Żebrowski, Kondrat, Wojewódzki, Mann i Materna, Olbrychski. Łączy ich jedno: niechęć, czy wręcz nienawiść do PiS-u. Zaraz pojawi się zarzut, że przecież Artur Żmijewski to na pewno pisowiec, bo przecież występuje w reklamie SKOK-ów. Różnica jest jednak taka, że tak naprawdę Żmijewski odcina się od polityki i nigdy jawnie nie poparł żadnej partii. Tamci z kolei swoją nienawiścią do partii Jarosława Kaczyńskiego mogliby obdzielić ogromne rzesze Polaków.

Zdając sobie sprawę, że to jedynie moje odczucia (nie konsultowałem ich ani z lekarzem, ani z farmaceutą), zachęcam Państwa do bacznego przyglądania się temu, jak media nami manipulują, jakie stosują chwyty, żeby tylko coś podświadomie przekazać. To dzieje się ciągle wokół nas i tylko od nas zależy, czy będziemy to zauważali. Pamiętajcie Państwo o tym, że najważniejsze jest czasem niewidoczne dla oczu!