zdjęcie komixxy.pl

Wodzirej

Na scenę wchodzi interlokutor kolejny

Coś nie w porządku, jest jakiś chwiejny

Interlokutor

Jak żyć? Jak żyć panie premierze?

Premier

Aż tak ciężko? Jakoś średnio panu wierzę

Interlokutor

Na chleb nie starcza, uwierz mi na słowo

Oj nie jest dobrze, nie jest kolorowo

Premier

Widzę co innego, wszędzie widzę tęczę

Widzą to inni, słowem swoim ręczę

Interlokutor

Tęczę ty widzisz, wokół pełno gejów

Lumpów, oszustów i wielu złodziejów

Obudź się chłopie, nie bujaj w obłokach

Nie ma już stoczni ni statków w polskich dokach

Premier

Nic nie poradzę, że inwestor z Kataru

Zrobił użytek z żółtego fotoradaru

I zamiast statków, postawiłem na drogi

Śmieją się ze mnie ci co piszą blogi

Interlokutor

Był kiedyś Midas co zamieniał w złoto

Czego ty się nie czepisz, przemieniasz w błoto

Odwalasz kitę, domeną twą fuszerka

W Irlandię wpatrzony wzrok twój zerka

Premier

Nie wyszło z Katarem, Irlandia też nie wypaliła

Na 300 miliardów Unia się zgodziła

Czy to nie sukces? Fikasz cwaniaku?

Nie ma żadnego w budżecie braku

Interlokutor

A co z licznikiem w centrum Warszawy?

Chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy

Pędzi jak szalony, niczym pendolino

Łapcie złodzieja, łap Tuska glino!

Premier

Przykro mi bardzo, służby w moich rękach

Niech mój adwersarz skończy w wielkich mękach

Niech jego los będzie całkiem lichy

Niech go nawiedzi samobójca cichy

Służba

Tak jest premierze, przyjąłem rozkazy

Czy będą potrzebne Putina ukazy?

Premier

Nazwisko to wzbudza strasznie wielką trwogę

Zbyt wiele bez niego zrobić nie mogę

Dam znać za chwilę cóż czynić trzeba

Na razie nie dawać skazanemu chleba

Głód nie zaszkodzi by ujarzmić wroga

Dla kromki chleba wyprze się on Boga

(zza ściany słychać pochrząkiwania)

Tymczasem zamawiam samolot do Sopotu

W przyszłym tygodniu pozbędziem się kłopotu

Służba

Samolot już czeka, w pełnej gotowości

Czy spodziewa się premier dodatkowych gości?

Premier

Nie ma z kim jechać, Arab w Hiszpanii

Może się znajdzie jakaś miła pani?

Byle nie Kopacz, jej już nie dzierżę

Zanim polecę odwiedzę oberżę

Dziś mamy czwartek, a do poniedziałku

Nie róbcie mi tutaj żadnych większych wałków

A zapomniałem jeszcze, wracam we wtorek

Wkurza mnie bardzo poniedziałkowy korek

I zróbcie coś jeszcze by śnieg więcej nie padał

By Kret w pogodzie pozytywnie gadał

Żadnych zachmurzeń, tylko niebo czyste

Nie bądź okrutny, nie bądź o Chryste

Głos zza ściany

Cóż to za słowo w moje ucho wpadło

Zakazane słowo znowu tutaj padło

Będziesz się premierze tłumaczył w Brukseli

Zdasz ty relację ze słów swych Angeli

Premier

Tak się wyrwało, przysięgam na …Boga

Pogrążam się tylko, nie tędy droga

Didaskalia

(Premier tymczasem strasznie się jąka

Poci, szaleje… i wypuszcza bąka)

Józef Bąk

Witam cię ojcze, co tu się dzieje

Chaos taki znają tylko koleje

Słyszałem, że jedziesz zaraz do Sopotu

Mam ja strzykawki i trochę kompotu

Weźmiemy ojciec na drogę marychę

Ty załatw alkohol i małą zagrychę

Premier

Mam synu problemy z komisją nienawiści

Jej krwawa działalność zaraz się ziści

Użyłem przed chwilą słów niegodnych urzędu

Przyznaję się ze skruchą do dużego błędu

Słowa o Bogu, tym bardziej o Chrystusie

Pozdrów ode mnie swoją mamusię

Głos zza ściany

Samokrytyka padła, już cię nikt nie goni

Dyspensy udziela sam minister Boni

Na przyszłość jednak proszę pamiętać

Nie może Bóg w słownictwie się pętać

Tym razem Angela o tym się nie dowie

Jeszcze nam wkrótce wojnę wypowie

Premier

Dzięki ci łaskawco, dzięki cenzorze

Już z moich ust nie padnie „o Boże”

Tymczasem jadę, zbieraj się synu

Polska potrzebuje odważnego czynu

Jedziemy do Sopotu, tam odpoczniemy

Po trudach tygodnia …piłkę pokopiemy

Ciąg dalszy wkrótce