Mowę nienawiści masz na swoich ustach?
Jak śmiesz rozmawiać o politycznych gustach
Zabraniam źle mówić o polskim rządzie
Jeden twój wybryk, spotkamy się w sądzie
Instrukcję jedną, kolejna już goni
Nad wszystkim czuwa minister Boni
Do zadań specjalnych agent zasłużony
Drżyjcie łajdacy i wulgarne żony
Mowę nienawiści wypleni on wkrótce
Czułe słówka wypłyną nie tylko po wódce
Zaleje nas fala tylko pięknych słówek
Cieszą się długopis, pióro i ołówek
To wszystko przyklepie mądra ustawa
Musi być zacna Polaka postawa
Wielu pisarzy utraci swe pióra
Zostanie po nich jeno czarna dziura
PO brzydkim słowie złamie się rysik
A kartkę zaleje gorący grysik
PO złym wyrazie zabraknie atramentu
Szykuj się chyżo do spisania testamentu
Masz pisać godnie i zgodnie z linią rządu
Szykujesz się do buntu? Zabraknie ci prądu
W dzień nie ma weny, artysta działa nocą
Zostaną ci świeczki i znicze z małą mocą
Pozbawimy cię prądu i dostaw atramentu
Twoje życie się stanie pełne zamętu
Drżyjcie artyści i twórcy muzyki
To samo się tyczy specjalistów z fizyki
Odbierzemy wam wszelką do życia ochotę
Na niezbyt pokornych naślemy hołotę
Tak po naszemu, tak innymi słowy
Znikną wkrótce pauzy i cudzysłowy
Znikną myślniki, a także przecinki
Wszak ułatwiają one liczne docinki
Nie będzie już spójników, zniknie wielokropek
Nie będzie się z rządu urządzać szopek
Na ojczyzny łono powróci cenzura
Zacznie się w Polsce prawdziwa tresura
Będziecie chodzić jak w szwajcarskim zegarku
Zabronimy rozmów na ulicy i w parku
Pióra zabierzemy co tęższym umysłom
Władzę wszelaką odbierzemy zmysłom
Będziemy wszędzie, tuż za każdym rogiem
Kto nie jest w platformie jest naszym wrogiem
Więzienia będą pełne pisowskich dziennikarzy
Nie zabraknie w nich również licznych drukarzy
A i czytelnik prawicowych portali
Że siedzi w pierdlu niech się nie żali
Jedna ma być linia, jedynie słuszna
Nie myśl o buncie i bądź posłuszna
Gazetę Polską, Niedzielę i W sieci
Zamkniemy wkrótce parszywe dzieci
W ten oto sposób zapanuje zgoda
Mowę nienawiści zastąpi ugoda
Znikną przekleństwa i słowa wulgarne
Zamiary pisowców staną się marne
Trzeba by jeszcze usta zamknąć księżom
Szczególnie tym co muskuły prężą
Cwaniaków wytępić z każdej ambony
Powiesić gdziekolwiek, niech robią za dzwony
To oni szerzą mowę nienawiści
Zachęcają mohery do trwania w zawiści
Trzeba wytępić czarną zarazę
Bo w rządzie budzą tylko odrazę
Księża, poeci, pisarze, fizycy
Bójcie się rządu wszyscy krytycy
Nie można krytyki używać bezkarnie
Skończycie wy wszyscy marnie, oj marnie
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi
Przed lustrem z odwagą wyprostowana stoi
Tylko łajdacy walczą z krytyką
Argument siły jest ich taktyką
Brakuje wyraźnie siły argumentów
Stąd trzeba do walki licznych agentów
Są oni posłuszni, słuchają wytycznych
Szkoleni z nowych i słusznych norm etycznych
Strzelajcie do ambon, zamykajcie gazety
Likwidujcie w zarodku moherowe berety
Na nic się jednak zdadzą te działania
Poeta, dziennikarz kulom się nie kłania
Próżne są zatem wasze zapędy
Czas zdusić w zarodku wasze popędy
Z mową nienawiści walczcie w swoim grodzie
To dla was pożywka, cóż wam po zgodzie