zdjęcie godlo2.jpeg

Listopad 2015 roku, przed Trybunałem Stanu staje trzech polityków Platformy Obywatelskiej: Bronisław K., lat…Donald T., lat…, Ewa K., lat…

A przed sądami powszechnymi ponad 100 urzędników wysokiego szczebla, m.in.: Marian J., lat…, Krzysztof P., lat…,   Bogdan K., lat…, Jerzy M.., lat…

Wyroki – od trzech do dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności. Ci pierwsi zostają pozbawieni wszelkich praw publicznych oraz mają dożywotni zakaz pełnienia funkcji publicznych, a czeka na nich jeszcze sąd.

Tak mogłaby kończyć swój los Rzeczpospolita aferalno-korupcyjna – państwo powstałe w wyniku układu Okrągłego Stołu, którego spadkobierczynią jest Platforma Obywatelska. Wydaje się to political fiction, ale marzyć zawsze można, prawda?

Niezależnie, czy premierem będzie Tusk, czy Schetyna lub rządzić będzie Kwaśniewski do spółki z Palikotem, to nasza Ojczyzna będzie niszczona. Wszystkich można rzucić do jednego wora, a różnicy wielkiej nie będzie. Jedyna zmiana była w latach 2005-2007 i dlatego tak głośno o tym się mówi, że było inaczej, że naruszono ład, którego nikt nie chciał naruszyć.

Co spowodowało, że politycy PO i ich współpracownicy przestali być takimi sobie politykami. Może trochę skompromitowanymi, może bardzo zawistnymi, może posługującymi się językiem polskim w sposób nie do końca lotny, ale jednak takimi swojakami – cwaniaczkami. Tym dniem był 10 kwietnia i nie warto obrażać się na tę datę, na ponowne jej wspomnienie. Fakty są nagie i te fakty powrócą i to prędzej niż się spodziewamy. Data 10 kwietnia jest dla wielu bolesnym wspomnieniem z powodu utraty kogoś bliskiego, ważnego, dla innych jest to data wstydu, hańby i zdrady, stąd te zabiegi, mające na celu wyśmianie, wyszydzenie, a przede wszystkim zagłuszenie wołającego i krzyczącego wyrzutu sumienia.

Ostatnio w mediach dominuje temat ekshumacji ofiar, temat ten choćby z relacji medialnych znamy w miarę dobrze. Oczywiście zaraz został opublikowany sondaż, w którym większość społeczeństwa opowiedziała się przeciwko ekshumacjom. Biorąc pod uwagę, że większość naszego społeczeństwa pochodzi z dworskich czworaków, potem był PRL i przez ostatnie dekady kapitalizm, nie można spodziewać się po nim zbyt wielu odkrywczych teorii. Gdyby jednak w grobie jednego, czy drugiego delikwenta znalazła się zupełnie obca osoba, czy nie dociekałby co stało się ze szczątkami osoby, której grób nawiedza?

Ale powróćmy do meritum. Jeśli można tak napisać, ogólne ramy Katastrofy Smoleńskiej są znane. Zapewne pozornie, ale my chcemy przypomnieć trzy fakty, bardzo niebezpieczne dla podstaw państwa. Pierwszy fakt to walka Tuska i PO z (przypomnijmy!, na Boga!) konstytucyjnym Prezydentem RP. Po katastrofie pojawiły się informacje, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego na ustne polecenie premiera gromadziła informacje o Prezydencie Lechu Kaczyńskim. Rzeczniczka Agencji broniła się, że instytucja ta odpowiedzialna za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie, posiada różne informacje, które pomagają jej w wypełnianiu ustawowych obowiązków. ABW gromadziła operacje o planach politycznych Prezydenta, o jego kontaktach z takimi państwami jak Ukraina, Gruzja czy Azerbejdżan (w kontekście polityki energetycznej), ale pojawiły się również informacje, że gromadzono dane o jego kontaktach z rodziną (w kontekście brat), o życiu prywatnym!

Nie dość, że w sposób bezpardonowy, z premedytacją walczono z Prezydentem (utrudnienia w dostępie do rządowego samolotu) to znacznie poważniejsze fakty z ostatnich dni przed 10 kwietnia pogrążają polityków PO. Pogrążają na zawsze. Ludzie ci współdziałali
z Rosjanami, z przedstawicielami innego państwa! Dodajmy, że często tymi współpracownikami byli przedstawiciele służb specjalnych Federacji Rosyjskiej. Platforma
i jej politycy na czele z Tuskiem i szefem jego dworu – Arabskim usiłowali rozdzielić dwie katyńskie wizyty z kwietnia 2010 roku, oddzielne loty premiera i prezydenta nadałyby uroczystościom niższą rangę i odizolowały Ś. P. Lecha Kaczyńskiego z jego polityką historyczną. Rozdzielenie wizyt było oczywiście na rękę Rosjanom. W efekcie miały nastąpić dwie wizyty.

Kolejne dwa fakty to wydarzenia z rana i przedpołudnia 10 kwietnia. One porażają, dają pewność, że lojalność państwowa polityków, urzędników, oficerów, funkcjonariuszy państwowych, była żadna. Nie dochowali wierności Polsce, wierności przysiędze. I w efekcie zginęli ludzie. To zmienia wszystko. Nie trzeba pamiętać, że ktoś był  pilotem, stewardesą, oficerem BOR, prezydentem, biskupem, kombatantem, czy wysokim urzędnikiem. Zginęli ludzie. I to na zawsze podzieli najnowszą historię Polski.

W ten sobotni poranek bardzo szybko w Pałacu Prezydenckim pojawili się funkcjonariusze służb specjalnych (normalna procedura w wypadku śmierci głowy państwa). Ale obok nich pojawili się politycy PO, którzy w imieniu marszałka Sejmu, który wówczas przejmował obowiązki Prezydenta, chcieli przejąć dokumenty, gabinety, kody, insygnia władzy…

Tylko na jakiej podstawie dokonano tych haniebnych czynów? Sama katastrofa, czy choćby rozmiary, zniszczenia samolotu, w ogóle śmierć Prezydenta nie były przecież potwierdzone.Prezydencki minister Andrzej Duda, zapytał: czy chcecie przejmować władzę na podstawie paska w telewizorze!? Czy wobec tych faktów powyższa sytuacja nie miała znamion zamachu stanu? Na pewno było to działanie niekonstytucyjne, a być może przestępcze. Znów wielkie słowa , ale może prawdziwe? Jednym z powodów owego desantu była także chęć przejęcia aneksu do Raportu z działalności WSI (Wojskowych Służb Informacyjnych, WSI istniejące do 2006 roku, były okryte wyjątkowo złą sławą). Ów aneks zawierał opis działań Bronisława Komorowskiego, którego działania dosłownie od zawsze bardzo blisko współgrały z interesami WSI.

Równolegle na lotnisku Sewiernyj pod Smoleńskiem urzędnik ambasady RP w Moskwie Tomasz Turowski (wieloletni agent PRL-owskiej SB, do dziś w bardzo bliskich relacjach
z oficerami rosyjskich specsłużb) przeszkadzał, opóźniał (!) powrót do Warszawy najwyższego żyjącego urzędnika Kancelarii Prezydenta RP, Jacka Sasina. Czy to działanie nie miało dać dość czasu osobom działającym w Warszawie na przejęcie konkretnych materiałów, dokumentów?

Czy takie przejęcie władzy było konstytucyjne? Dopiero w drugiej połowie dnia zaczęto wszelkie działania nowej ekipy przedstawiać w świetle działań państwowych zgodnych
z prawem i wszelkimi procedurami. Smród jednak pozostał, a jedyne rozsądne wyjście z tej sytuacji, to przewietrzenie.