zdjęcie celebixy.pl

Ola Kwaśniewska wyszła za mąż. Od dwóch dni jestem totalnie załamany, bo ona już jest zajęta, ona powiedziała „tak” innemu. Dlaczego? Dlaczego Olu mi to zrobiłaś? Też chciałem, aby na moim ślubie bawiły się szychy. Też marzyłem, by wszystko odbywało się w świetle reflektorów. Ostatnia szansa chyba tkwi w Kasi Tusk, bo jej ślub z pewnością będzie transmitowany na żywo w TVN24. Co prawda podobno ma jakiegoś adoratora, ale póki co można próbować, bo nie ma takiego wagonu, którego nie dałoby się odczepić, prawda? Z Olą nie poszło, to z Kasią musi się udać. Co łączy mnie z Kasią, ktoś zapyta. Ano to, że razem prowadzimy se blogi. Ona o modzie, ja o polityce. Jej tatuśkowi z pewnością to przypadnie do gustu, a mówią, że bardzo często córki szukają kogoś podobnego do swoich ojców. Może i dobrze, że Ola wyszła za mąż, bo jakbym miał chlać tyle, co jej tatuś, to raczej długo bym nie dał rady, a chciałem jeszcze zobaczyć Filipiny, może do Charkowa uda się też pojechać, a i jakiś wykładzik w Kijowie się trzepnie. Z Kasią będzie na pewno lepiej i łatwiej, bo i pić nie trzeba będzie za dużo, podróży się nie boję, kłamać się nauczę.  Z Kasią na pewno będzie mi lepiej. A Ola niech się buja, niech żre jogurty do usranej śmierci.

Olu, dlaczego? A zresztą, było minęło. Tego kwiatu jest pół światu. No i jest jeszcze Kasia. Lepsza, bo młodsza, tatusia ma na topie, brat co prawda od czasu do czasu puszcza bąki, ale przecież nie muszę krakać tak jak one, skoro już znajdę się w tym stadzie, prawda? A Kasia ładnie mnie ubierze, bo przecież zna się na modzie, pokaże jak prowadzić blog z prawdziwego zdarzenia, bo wejść ma pewnie kilkaset razy więcej niż ja. Nauczę się wiele od Kasi, a czy coś mam do zaoferowania w zamian? No mam. Po prostu będę. Będę, gdy ktoś napisze, że Kasia jest próżna. Będę, by otrzeć łzę, gdy pójdzie oczko w pończosze. Będę, gdy kolejny biedny piesek zostanie znaleziony w lesie. Będę, gdy wredni dziennikarze zrobią zdjęcie bez makijażu lub z rozwichrzonymi włosami. Będę na posterunku, gdy wróci z piątego już w tygodniu bankietu. Będę pisał listy do Kasi, niezbyt długie, bo ona taka zabiegana. Będę o każdej porze dnia i nocy, by żyło się Kasi lepiej. Będę przy Tusku, a nawet w Pułtusku. Będę z Kasią jeździł, a nawet latał nad morze. Co weekend do Sopotu i z powrotem. A może do Warszawy, bo tak prawdę pisząc, nie wiem, gdzie też Kasia teraz przebywa. Ktoś ją widział jak była w blogu, ale może chodziło o blok. Ktoś mówił, że jest teraz panią domu, ale raczej jest na gali. To życie na gorąco daje się pewnie mocno we znaki, ale od czego jest przyjaciółka. Kawa, czy herbata to nie dla niej, bo dzień zaczyna się w samo południe. Wizyta u manikiurzystki, fryzjera, potem do blogu ( a może bloku), na wieczór umówiona z Kubą powiatowym.

Kolejny dzień to wizyta u Claudii, błyska flesz, a ona już na wysokich obcasach. Wywiady, spotkanie, bankiety. Kasia nie ma czasu na nic, ale przecież trzeba jeszcze jakoś się ubrać, bo nie można założyć tego samego, co miesiąc temu. A nuż ktoś jeszcze to wychwyci. Kasia nigdy nie wchodzi w to samo ubranie. Kasia nie znosi rutyny, a tylko zmiana ciuszków powoduje, że czuje się spełniona. Kasia piecze najlepsze ciasta, a co najlepsze z Kasią ci się upiecze. Kasia to nie to samo co Ola, bo Ola to niech tapla się w jogurtach, czy gdzie tam tylko chce, a Kasia, to przyszłość. Stawiam na Kasię.

Jako kawaler uderzam do Kas(y) i niech nikt mnie nie powstrzymuje, bo rękę przetrącę, kulasa utnę. Oświadczam, że każdy kto pojawi się obok Kasi, może być pewien, że go znajdę, a wtedy nie ręczę za siebie. Po takim wpisie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo publiczne z pewnością będą postawione w stan najwyższej gotowości bojowej, wszak jakiś maniak grasuje koło blog(k)u Kasi. Ktoś powie, że porywam się z motyką na słońce, ale cóż, lubię wyzwania. Albo Kasia, albo nic. Tylko ona mi została. Bo córka Wałęsy to już nie to samo. Córka Vincenta R. to jakaś siksa, a poza tym kto ją zna? Może jeszcze Weronika Rosatti, ale tej zachciało się kariery w Hollywood.

Jak widać, tylko Kasia spełnia wymogi idealnej kandydatki na żonę. Tylko ona może równać się z Olą, a nawet bije ją na łeb, na szyję.

Z Kasią z pewnością czeka mnie moda na sukces. Poniżej ukaże się tekst przygotowany ongiś dla tej jednej jedynej, ale skoro już wiem, jak ma na imię, to warto przytoczyć, by Kasia wiedziała, że te słowa to nie czcza gadanina, że nie gadam trzy po trzy. A zatem Kasiu, czytaj uważnie, zastanów się nad każdym słowem. Filtruj każde dokładnie, a potem czekam na odpowiedź.

Stawką większą niż życie jest tylko miłość. I co prawda z pewnością dopadnie nas samo życie, to jednak nie ulega wątpliwości, że czekają nas cudowne lata.

Na wspólnej drodze życia dostajemy wzór dobrego małżeństwa:

1)      alternatywy 4 nie wchodzą w rachubę,

2)      39,5 minuty rozmowy rano obowiązkowe,

3)      24 godziny na dobę w kontakcie,

4)      Czterdziestolatek 20 lat później ma być wciąż zakochany,

5)      Zmiennicy na ostry dyżur.

Gdy będziemy zagubieni, nie udawajmy herosów, bo inaczej z góry będziemy skazani na śmierć. Wojna domowa jest nieunikniona, więc wtedy pędem na plebanię do ojca Mateusza. Jeśli chcemy, aby nad naszym związkiem nie zawisły czarne chmury, stwórzmy dom, a najlepiej pełną chatę, pełną dzieciaków, w której od czasu do czasu zjawią się przyjaciele, a od święta lokatorzy.Kasiu! Będę Cię kochał 24 godziny na dobę i nie będę myślał o żadnej Magdzie M., ani o żadnej innej brzyduli. Gdy staniesz się zbuntowanym aniołem, nie będę na walizkach, przygotowany do przeprowadzki. Będę miał waleczne serce, bo liczy się tylko miłość, a dotyk anioła sprawi, że znów staniemy twarzą w twarz.

I jeszcze jedna rada, najważniejsza. Teściowe. One są często gotowe na wszystko, więc miejmy je na celowniku. Wyślemy na ranczo, a najlepiej kupimy im  domek na prerii i niech tam bawią się w detektywów.

Gdy znajdziemy się w labiryncie, absolutnie nie prowadźmy wojny domowej. Spełnię Kasiu wszystkie Twoje zachcianki, choćbyś i siedem życzeń miała. Szpilki na Giewoncie? Założę skrzydła i wykombinuję coś niczym MacGyver. Będę dla Ciebie strażnikiem Teksasu,  Janosikiem co się zowie, nieustraszonym pogromcą duchów. Dla rozładowania napięcia będę Jasiem Fasolą, Alfem, ale nigdy omegą! W żadnym wypadku nie będziemy korzystać z pomocy domowej, bo świat według kiepskich mamy gwarantowany. Wykorzystam pogodę dla bogaczy i zabiorę Cię Kasiu nad jezioro marzeń. Tam rozpoczniemy przygotowania do stworzenia drużyny „a”, byle z głową, bo czeka nas ekstradycja.

Kochana Kasiu! Stworzony przez nas klan ma spore szanse na sukces. Jeśli tylko będziemy ze sobą na dobre i na złe, to pewnym jest, że barwy szczęścia zagoszczą w naszym domu, a miodowe lata na pokolenia.

Trzy dni później.

Kasiu! Na modzie to ty się może znasz, ale na żartach to wcale. Pozdrawiam wiernych czytelników prawymsierpowym.pl, ale i witam nowych towarzyszy niedoli.

Prawymsierpowym.pl uczy, informuje, ale przede wszystkim bawi. Kasia piecze najlepsze ciasta, a prawymsierpowym.pl pisze najlepsze teksty.

P.S. Cena benzyny dawno oscyluje w okolicach 6 zł, ale zdjęcie i opis były na tyle pasujące do całości, że dałem się skusić Kasi:)