zdjęcie parafia.belzyce.pl

Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie. Przysłowie to w obecnych czasach odnosi się wyłącznie do sfery materialnej (jak niemal wszystko we współczesnym świecie), choć w dawnych czasach miało wymiar duchowy, bo mieć księdza w rodzie oznaczało dodatkowe wsparcie duchowe. Dziś myśli się wyłącznie patrząc przez pryzmat pieniądza, więc przysłowie nabiera innego wymiaru.

Temat księży, Kościoła, to jeden z ulubionych tematów Polaków. Na spotkaniach rodzinnych dochodzi na tym tle do kłótni w wymiarze odbiegającym od normy dość znacznie. Bo wystarczy, że przy jednym stole zasiądą osoby chodzące regularnie do kościoła i te, które z religią są na bakier. Temat do żywej dyskusji gotowy, a spór niejako wisi w powietrzu. Bo jak ma zareagować osoba, która słyszy z ust członka rodziny, że ksiądz nakradł, ma babę, ma dziecko, ma ładniejszy samochód, gra w karty (bo się lampka wieczorem świeci)?

Najlepsze jest to, że ludzie ci co niedzielę zakładają białą koszulę i maszerują do świątyni. Chrzczą dzieci, wysyłają je do Komunii Św. Jest bierzmowanie, ślub, kolejne sakramenty
i pogrzeb pod Świętym Krzyżem…. Ale na co dzień przywalą, a co im tam. Swojego szefa tak nie skrytykują, bo się boją, bo utnie 300 złociszy i nie będzie na najnowszą promocję
w markecie, a klechę można bezkarnie pomawiać i obgadywać. To ci, którzy mówią jaki to kościół pazerny, a jednocześnie nigdy nie dają na ofiarę. Gdy ksiądz przechodzi z tacą kurczowo trzymają się za kieszeń, żeby czasem nie zabrał. A najwięcej o tym mówią ci, którzy złamanego grosza nie wrzucili do koszyka. To ci, co krzyczą, ile to kosztuje chrzest, czy pogrzeb. A czy jak idziesz do urzędu masz cokolwiek za darmo? Przecież biorąc ślub konkordatowy, zgadzasz się na to, żeby to ksiądz był nie tylko pośrednikiem między tobą, współmałżonkiem, a Bogiem, ale również na to, że jest on urzędnikiem, który w ciągu pięciu dni zaniesie akt ślubu do twojej gminy. A w Urzędzie Stanu Cywilnego miałbyś ślub za darmo?

Najlepsi są narzeczeni, którzy od lat mieszkają ze sobą, ale w wyniku presji rodziny walą do księdza, bo ślubu chcą. A ksiądz wysyła ich na kursy przedmałżeńskie. Toż to skandal w biały dzień, żeby klecha wysyłał na jakieś kursy, a już osoba prowadząca te kursy to wie tyle o życiu, co nic. Zważ jednak człowieku, że kursy te nie mówią o tym, jak ma to wyglądać według ciebie, tylko jak ma to wyglądać według nauczania Kościoła. Jeśli nie pasuje tobie to nauczanie, to po jakiego grzyba ci ten ślub? Bo rodzina każe? A co ty nie masz swojego zdania? Ludzie ci chcieliby, aby kościół był liberalny, aby był luźny, żeby w ogóle sama religia była lekka, łatwa i przyjemna. Szczerze pisząc, gdyby religia taka miała być, to bym się sam wypisał, a skoro jest wymagająca, konserwatywna, tym lepiej dla niej. Bo jeśli religia poluzowałaby swoje wymagania, to ten świat zszedłby na psy prędko, oj prędko. Dlatego jeśli chcesz wziąć ślub w kościele, to zaakceptuj pewne wymagania, a nie głosisz wszem i wobec, jaka to straszna i zacofana instytucja. Tak jest i tyle, a co ty zrobisz, to już twoja wola, wszak masz ją wolną.

Są też ludzie, którzy nie krytykują otwarcie, czasem w ogóle nie zajmują stanowiska . To ci, którzy nie prowadzą dzieci do kościoła, nie interesują się sprawami wiary. Choć chrzest kiedyś był, komunia może też. I to jedyne dwa wydarzenia związane z kościołem. Dopiero, gdy onkolog powie, że na jelicie umiejscowił się guz wielkości orzecha włoskiego delikwent jeden z drugim pędzą do świątyni niemal na złamanie karku. W obliczu śmierci, pożegnania z jedynym światem, który znamy wielu ludzi jednało się z Bogiem. Co prawda mieli wiele spraw jeszcze do załatwienia, a to spadek, a to notariusz, koszty pogrzebu żeby dzieci zabezpieczyć, żeby żona nie miała kłopotu ze sprawami materialnymi, ale najważniejszą ich potrzebą, prośbą do najbliższych było, aby pogrzeb był koniecznie taki z księdzem, chrześcijański po prostu. Skąd ta potrzeba? Dlaczego będąc obojętnym na sprawy swojej parafii, nie praktykując, nagle dochodzi do takiego zwrotu w postawie?

Mało jest prawdziwych ateistów, a może Bóg upatrzył sobie taką osobę na ateistę, niech chodzi i poddaje próbie wierzących? Bo tak prawdę mówiąc, kto udowodni, że taki Palikot się nie modli?

Księża nie spadli z nieba, czy z księżyca. Są spośród nas, wychowywali się między nami.
Ale ktoś krzyknie – przysięgali przecież! A my nie przysięgaliśmy, nie jesteśmy zobowiązani do żadnej lojalności?

Przed ołtarzem lub urzędnikiem przysięgaliśmy drugiej osobie, ale co tam wyjazd integracyjny i trochę alkoholu obróciło nasze przysięgi w pył. A nie jesteśmy zobowiązani do przestrzegania prawa, do dbania o dobro naszego zakładu pracy, o dbanie środowiska?

Dużo mówić o belce w oku, fakty same się obronią. Na Kościół w Polsce nacierają różne grupy, od takich, co tylko gadają, żeby gadać, bez refleksji, bez zastanowienia, po takich stojących obok Kościoła, którzy jednak, przy pierwszej chorobie pójdą, pobiegną do szpitalnej kaplicy, aż wreszcie ludzie, którzy czerpią z tej całej nagonki pieniądze, jak np. Palikot i różne lewusy. Urban i różne gazety tropiące skandale w kościele, opisujące jak to księża prowadzą po alkoholu, molestują dzieci, czy sami są ojcami. W niektórych poczytnych czasopismach są specjalne komórki zajmujące się duchownymi „przyłapanymi na gorącym uczynku”. I z tego żyją, z taniej sensacji, ze słabości osoby duchownej. Zgoda. Osoba duchowna jest zobowiązana do dawania świadectwa, do świecenia przykładem. Bo skoro sama mówi jak żyć, to musi swoim życiem pokazywać, którą drogą iść. Co w takim razie z lekarzami? A policjanci? A adwokaci? Wszyscy mają dawać przykład, a jaka jest rzeczywistość, każdy dobrze wie. Wśród księży też są czarne owce i to jasno trzeba napisać. Są i pedofile i alkoholicy, są i ojcowie. Prawda jest taka, że nie da się tego uniknąć, ale zamiast psioczyć na swojego księdza proboszcza, to weź różaniec i zmów za niego zdrowaśkę, bo właśnie ta profesja jest najbardziej narażona na pokusy szatana i tego świata. Ty gamoniu, jeden z drugim, masz żonę, dzieci, na których wyżywasz się, bo szef nie dał ci podwyżki, a masz pretensje, że ksiądz wypije kieliszek wina, a robi to, bo nie ma do kogo się odezwać? Powiesz, że przecież sam wybrał sobie taka drogę, a czy ty ślubując żonie wspomniałeś, że będziesz ją tłukł na kwaśne jabłko? Spójrz na siebie, a nie krytykujesz innych. Spróbuj zrozumieć księdza, a jeśli możesz to pomóż, a nie tylko krytykujesz. A gdzie pójdziesz najpierw, gdy dowiesz się, że został tobie raptem miesiąc życia? Większość polezie do księdza, aby przeprosić się z Panem Bogiem. Po dwudziestu latach, po trzydziestu, ale pójdzie, bo wie, że tylko ta droga przedłuży jego ziemskie życie i da szansę na życie wieczne. Wie, że tylko w ten sposób uratuje swoje nędzne życie. Wie, że Bóg wybaczy i ma rację, bo nie takie obelgi Kościół znosił i nie takich zuchów pokonywał w przeszłości. W obliczu śmierci wcześniejsze poglądy, krytykę Kościoła, czy wszelkie zło Bóg potrafi zamienić w dobro, by na łożu śmierci człowiek mógł spokojnie przejść do lepszego świata. Amen.