indekseJaki ojciec, taki syn, tudzież niedaleko pada jabłko od jabłoni. Te dwa przysłowia doskonale obrazują ostatnie wydarzenia w polskiej piłce. Nawet tam dotarło coś co potocznie nazywa się kolesiostwem. Oto w reprezentacji Polski gra Jakub Kosecki. Wielu kojarzy go wyłącznie z tego, że w meczu z Ukrainą był jedynym piłkarzem reprezentacji, który coś pokazał, a że były to pośladki to już mniejsza z tym. Wczoraj też zagrał i broń Boże nie chcę go winić za remis, który de facto jest porażką, bo zawsze jest tak, że wygrywa i przegrywa drużyna. Pytanie jednak brzmi: co w reprezentacji robi J. Kosecki? Ktoś słusznie zauważył, że gra, inny z kolei, że biega, jeszcze inny, że sieje zamieszanie. Wszyscy mają rację. Gra, biega, sieje zamieszanie, a gdy komentujący mecz Marcin Żewłakow zauważył, że po raz kolejny odskoczyła mu piłka to pierwsza myśl była taka: won z reprezentacji. Biegać i grać, czy siać zamieszanie może każdy inny, ale jednak od reprezentanta wymagać powinno się ciut więcej. (continue reading…)