Niemożliwe jest, żeby ktoś przy takiej prędkości przeżył. Czy ktoś z państwa pamięta wypadek Roberta Kubicy w Kanadzie? Wydawać by się mogło, że nie miał szans, a jednak przeżył, ma się dobrze, a potem zaliczył kolejne upadki i wypadki. Wiem, jest różnica między bolidem Formuły 1 a samolotem, ale prędkość była podobna (Kubica jechał 230 km/h), a ponadto Kubica uderzył w betonową ścianę, a tam było w miarę miękkie lądowanie.
Pytanie, czy ktoś przeżył katastrofę jest pytaniem jak najbardziej zasadnym. Może błąd zadających to pytanie polega na tym, że nie uściślą go stwierdzeniem, że nie podważają tego, że 96 osób zginęło w tej katastrofie. Pewne jest, że 96 osób nie żyje, ale wcale pewne nie jest, że wszyscy zginęli od razu. Dziwię się zdziwieniu wszystkich rzekomo rozumnych. Mogło się tak zdarzyć, że kilka, kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt minut po katastrofie ktoś jeszcze żył. Prawdopodobnie był to stan agonalny, ale samą katastrofę mógł/mogła przeżyć. (continue reading…)