pamiec.pl

pamiec.pl

Cykl „Świecą przykładem” przedstawia ludzi wielkich, ale zapomnianych, niezłomnych, upartych, twardych. Kolejną wielką osobowością jest Józef Franczak. Nikt go nie zna, bo o wielkich historia często zapomina. Prawymsierpowym.pl informuje o takich legendarnych postaciach. Pora na Józefa Franczaka. To pewien paradoks historii, że jeden z najmężniejszych i najwytrwalszych polskich partyzantów posługiwał się pseudonimami: „Laluś”, „Lalek”, ale wynikało to z tego, że miał delikatną twarz (patrz: zdjęcie), lecz serce i charakter miał z innej gliny.

Franczak przez cały okres okupacji lat 1939-45 był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej. Po „wyzwoleniu” żołnierzem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, następnie działał samotnie, był partyzantem, który na terenie Polski najdłużej utrzymał się w konspiracji (do roku 1963), w całym bloku wschodnim dłużej od niego ukrywał się Estończyk – August Sabbe, poległ w zasadzce KGB w 1978 roku!

Nasz bohater urodził się w tym samym roku, w którym odrodziła się Rzeczpospolita. Urodzony w rodzinie chłopskiej na Lubelszczyźnie, miał dużą rodzinę, pracował na roli. Szukając stałej pracy młody Józek wybrał służbę wojskową. Uczył się w Szkole Podoficerskiej w Grudziądzu, następnie służył w jednostce na Wołyniu.

W wojnie Obronnej 1939 roku walczy na Kresach, dostaje się do niewoli sowieckiej, z której ucieka. Powraca w rodzinne strony, wchodzi do struktur Związku Walki Zbrojnej, awansuje do stopnia sierżanta. Walczy z Niemcami na Lubelszczyźnie.

Latem 1944 roku zagarnięty do wkraczającego „Ludowego Wojska Polskiego”. Będąc świadkiem wykonywania wyroków śmierci na żołnierzach Armii Krajowej, dezerteruje z LWP.

Ukrywa się w centralnej Polsce, także na Wybrzeżu, gdzie łatwo ukryć się w tłumie przemieszczających się ludzi. Z czasem powraca jednak na rodzinną Lubelszczyznę. Wstępuje do organizacji powstałych na gruncie Armii Krajowej (sama AK już od dłuższego czasu przed rozwiązaniem 19 stycznia 1945 roku była uznawana za spenetrowaną przez element prosowiecki).

Współpracuje z Delegaturą Sił Zbrojnych, organizacyjnie podlega legendzie polskiego podziemia antykomunistycznego – Hieronimowi Dekutowskiemu, pseudonim Zapora. Franczak wiedział lub niebawem miał się dowiedzieć, czym ryzykuje. Jego przełożony Dekutowski „Zapora” szedł na śmierć w majestacie sowieckiego prawa z powybijanymi zębami, połamanymi rękami i choć miał dopiero 31 lat był całkowicie siwy…

Wokół Franczaka robi się coraz bardziej gorąco. W czerwcu 1946 roku zostaje ujęty przez silną grupę operacyjną bezpieki (Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie). W czasie jazdy, aresztanci uciekają z konwoju, ginie 3 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i jeden ORMO-wiec. Następnie, to już początek 1947 roku, współdziała z kolejnym oddziałem partyzanckim WiN-u, pod dowództwem Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, Józef Franczak nie korzysta z amnestii, operuje na granicy powiatów Lubartów
i Lublin.

W tym czasie „Laluś” zostaje dowódcą jednego z patroli w swoim oddziale. Cały czas partyzanci są osaczani przez tajnych współpracowników Urzędu Bezpieczeństwa i grupy operacyjne Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Z czasem giną najbliżsi współpracownicy Franczaka, ukrywa się on w kwadracie miejscowości Bychawa, Chełm, Lublin, Krasnystaw. W 1953 roku przeprowadza tzw. akcję ekspropriacyjną na Gminną Kasę Oszczędności, aby zdobyć środki na dalsze przetrwanie, jednak akcja zakończyła się niepowodzeniem. Przez kolejne 10 lat „Lalek” przebywał w konspiracji. Pomyślmy, ile poświęcenia i hartu ducha potrzeba było by prowadzić takie życie, jednak wierność przysiędze przeważała nad wszystkim.

Franczak nie korzysta z amnestii 1956 roku. Według Służby Bezpieczeństwa sieć współpracowników, pomocników tego „bandyty” wynosi około 200 osób! Działania mające na celu ujęcie Franczaka nadzorował pion SB w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Lublinie.

Tereny wokół wyżej wymienionych miejscowości były penetrowane przez konfidentów SB, rodzina Franczaka objęta ścisłą obserwacją, w domach w których mógłby się on pojawić instalowana była aparatura podsłuchowa. 9 września 1961 roku w „Kurierze Lubelskim” ukazuje się list gończy z fotografią.

W końcu działania bezpieki zaczęły przynosić efekty. Pod szczególną obserwację wzięto kuzyna kobiety, o której krążyły plotki, że jest bardzo bliska Franczakowi (z tego związku narodził się syn Marek, Franczak z ukochaną wielokrotnie prosili duchownych o udzielenie ślubu, ale ci odmawiali z obawy przed prowokacją Służby Bezpieczeństwa).

Ów kuzyn został tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Michał”. Wielokrotnie osoba ta odwiedzała podlubelskie wsie, poszukując tropów „Lalka”.

W październiku 1963 roku udało mu się nawiązać kontakt z osobami mającymi wiadomości o aktualnej sytuacji ostatniego partyzanta. „Michał” okablowany aparaturą podsłuchową miał się spotkać z „Lalkiem”, w odwodzie czekało 10 oficerów SB oraz 60 funkcjonariuszy ZOMO. Jednak akcja nie powiodła się, zapadająca ciemność, trudny teren oraz szwankująca łączność tym razem umożliwiły ujść Franczakowi cało.

Jednak już następnego dnia agent „Michał” powiadomił bezpiekę, iż zapamiętał numery rejestracyjne motocykla, którym wraz ze swoim pomocnikiem przyjechał Franczak. Właściciel został bardzo szybko namierzony, partyzant mógł jeszcze przebywać w jego gospodarstwie. 2 oficerów SB i 35 funkcjonariuszy ZOMO ruszyło na miejsce.

Wszystko miało wydarzyć się w godzinach popołudniowych dnia 21 października 1963 roku.

Oddajmy głos opracowaniu Instytutu Pamięci Narodowej – „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944–1956”. Kraków–Warszawa–Wrocław 2007r.:

(…) „w momencie okrążania gospodarstwa przez siły bezpieczeństwa, F. przebywał w stodole i zauważywszy zbliżającą się obławę, próbował – udając gospodarza – przejść przez linię obstawy. Gdy został wezwany do zatrzymania się, wydobył pistolet, oddał kilka strzałów i zaczął uciekać. Wykorzystując luki w linii obławy i osłonę zabudowań gospodarskich, przebiegł ok. 300 metrów, po czym został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł”.

Przez 20 lat Franczak był pochowany w bezimiennej mogile. W 1983 roku, staraniem rodziny prochy zostały przeniesione do rodzinnego grobowca. Rodzinie oddano zwłoki pozbawione głowy… Oprawcy znęcali się nad nim także po śmierci.

Dnia 17 marca 2008 roku roku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Lech Kaczyński nadał pośmiertnie Józefowi Franczakowi ps. „Lalek” Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Krzyż został przekazany na ręce syna, Marka.