dziedzictwo2Tu i ówdzie można przeczytać, że trzyczęściowa powieść Zofii Kossak-Szatkowskiej „Dziedzictwo” to saga rodziny Kossaków. Nic bardziej mylnego i nic bardziej spłycającego przesłanie tego ważnego i obszernego dzieła.

Opowieść zaczyna się w roku 1848 w majątku Siąszyce w Kaliskiem, gdzie dorasta Zofia Gałczyńska, przyszła żona Juliusza Kossaka. Po latach syberyjskiej katorgi wraca do kraju ojciec Zofii – Wojciech. Odmieniony doświadczeniem zsyłki, staje się sceptyczny wobec działań konspiracyjnych, wierząc w budowanie polskiej siły codzienną pracą, uświadamianiem chłopów, troską o polską kulturę i oświatę. Uwalnia się również od sztywnych konwenansów, zakorzenionych w mentalności bezkrytycznie zapatrzonej w kulturę francuską. Wspiera swoją piękną i niepokorną córkę, która dokonując mezaliansu, poślubia ubogiego, ale uzdolnionego malarza Juliusza. Nowożeńcy wyjeżdżają do Paryża, by po pięciu latach wrócić do Warszawy, buntującej się w przedpowstańczych manifestacjach wobec przemocy rosyjskiego zaborcy.

Choć losy Zofii i Juliusza Kossaków wysuwają się na plan główny powieści (zwłaszcza w pierwszej jej części) to faktycznie mamy przedstawiony obraz całego polskiego społeczeństwa i narodowe dzieje Polski połowy XIX wieku. Dzięki wspomnieniom sędziwych weteranów odżywają również czasy napoleońskie, a nawet schyłek przedrozbiorowej Rzeczpospolitej. Zofia Kossak maluje szeroką panoramę losów polskich, wielkich i małych wydarzeń. Miasta, ziemiaństwo i folwarki. Ludzie wielkiej polityki, prości chłopi, artyści, pisarze, warszawscy rzemieślnicy, spiskowcy, duchowni, emigranci. Autorka ukazuje społeczność zakorzenioną w tradycji, ale jednocześnie poddawaną procesom dynamicznych przemian, które z czasem doprowadzą do ukształtowania się narodu. Obserwujemy funkcjonowanie pocztowych dyliżansów i niechęć do kolei żelaznej, początki fotografii, pierwsze fabryki a także miasto Łódź na prostej do wielkiego rozwoju.

Karty powieści zaludnia cała plejada historycznych postaci. Czasami od ich natłoku można się pogubić, choć autorka prowadzi swoją opowieść logicznie i bez chaosu. Książę Czartoryski, Adam Asnyk, Cyprian Kamil Norwid, biskup Feliński, margrabia Wielopolski, a także Agaton Giller, Oskar Awajde i inni przywódcy powstańczy. Jednocześnie Zofia Kossak znakomicie przedstawia postacie ludzi prostych: służących, chłopów, rzemieślników, pracowników folwarku. Autorka jest wyczulona na więzi rodzinne i charaktery dzieci. Ciepło więzi małżonków Kossaków, być może zbyt wyidealizowane, jest jednak pełne autentycznych relacji i emocji.

Powieść, która w zamierzeniach autorki miała ukazać dzieje kolejnych pokoleń rodziny Kossaków, w rezultacie stała się w dużej mierze kroniką przedpowstańczych i powstańczych dziejów lat 1861-1863, momentami nawet bardziej naukową niż literacką. W rezultacie, szczegółowe opisy prowadzonych walk czy cytowanie obszernych fragmentów dokumentów może być dla czytelnika nużące. Taka perspektywa pozwala również odmalować wspaniały obraz przedpowstaniowej Warszawy a historyczne postacie ówczesnego sporu politycznego nabierają indywidualnych i niepowtarzalnych cech.

„Dziedzictwo” ukazując cały wachlarz postaw polskiego społeczeństwa, zdaje się w uwzględniać w większym stopniu racje sceptyków walki zbrojnej niż zwolenników powstania, pokazując jednak argumenty wszystkich stron. W powieści mocno wybrzmiewa stanowisko przeciwników walki zbrojnej: bardziej rozum niż emocje, codzienna nauka i praca zamiast ryzykownych zrywów zbrojnych, powolne zdobywanie ustępstw od zaborcy zamiast walki o wszystko od razu. Jaki wpływ na takie przedstawienie tematu mógł mieć fakt pisania dwóch części powieści w kraju rządzonym przez komunistów? Niemniej ustami jednego w przywódców Centralnego Komitetu Narodowego autorka ukazuje drugą stronę medalu: cóż warte te zdobycze, gdy wiszą one na woli cara, dziś takiej jutro innej? Z kolei słowa Stefana Bobrowskiego, o programie i idei niepodległościowej, która przeżyje nawet porażkę powstania, zdają się potwierdzać wydarzenia historyczne kolejnych dekad. Bobrowski stwierdza ponadto, że groźny jest nawyk spokojnego życia, oswojenie z niewolą i zapomnienie kim się kiedyś było – „przyzwyczajenie do kajdan wyściełanych aksamitem”. Zofia Kossak jest też pełna uznania dla ofiarności i bohaterstwa powstańców, którzy mimo tak licznych dysproporcji sił oraz częstych błędów a nawet złej woli niektórych dowódców, wielokrotnie pokazali hart i niezłomność. Tu właśnie tkwiła siła powstania, słabego militarnie, ale mocnego duchem. Obraz powstania jest też, jak to zwykle u Zofii Kossak, realistyczny i bez upiększeń. Jest tu i miejsce na karykaturalną postać Mierosławskiego, wrażliwość i zagubienie Padlewskiego, czy nieudolność Kurowskiego. Jest obraz knucia i intryg politycznych, obojętności a nawet wrogości wobec powstania chłopów czy niemieckich kolonistów, wreszcie widzimy wycieńczonych, głodnych i zobojętniałych na wszystko powstańców. Autorka porusza też mniej znany problem – rozdźwięk pomiędzy niższym duchowieństwem sprzyjającym walce zbrojnej a biskupami zazwyczaj lojalnymi wobec władzy. Gdzie jest granica patriotycznego zaangażowania duchowieństwa, zdaje się pytać pisarka. Czy duchowny z bronią w ręku realizuje naukę Chrystusa?

Powieść powstawała etapami. Jej pierwsza część ukazała się jeszcze podczas pobytu autorki na emigracji w Anglii (1956). Następne dwie części zostały wydane już po powrocie Zofii Kossak do kraju (cz. II 1964 i cz. III 1967). Współautorem ostatniego tomu jest Zygmunt Szatkowski, mąż pisarki, który przeprowadzał analizy naukowych opracowań i dokonywał ich streszczeń na potrzeby powstającego dzieła (więcej w tej sprawie w: Joanna Jurgała-Jureczka „Zofia Kossak. Opowieść biograficzna”). Dziedzictwo nie jest dziełem ukończonym. Autorka planowała kontynuacje, jednak słabnące zdrowie a następnie śmierć w 1968 roku pokrzyżowała te plany.

Czy „Dziedzictwo” można również odczytać jako aluzję do sytuacji Polski skomunizowanej, podobnej do tej pod zaborem rosyjskim? Albo wskazujące na możliwość porozumienia z „dobrymi Rosjanami”? Są tam przecież wątki propolskiego księcia Konstantego czy frakcji liberalnej w Petersburgu. Podobnie odczytywano chociażby dzieło „Koniec świata szwoleżerów” Mariana Brandysa, w którym ukazano spór konspiratorów i dawnych weteranów napoleońskich umoszczonych w systemie półwolnego Królestwa Polskiego. Dzieło Brandysa interpretowano jako głos w sprawie różnych postaw Polaków wobec zniewolenia komunistycznego. Z perspektywy dzisiejszej wiedzy historycznej odczytanie „Dziedzictwa” w kontekście zradykalizowania rosyjskiego zaborcy na skutek działań powstańczych nie w pełni znajduje uzasadnienie. Prof. Andrzej Nowak, wybitny znawca historii Rosji, stwierdził, że nie da się jej oszukać. Imperium nie pozwoli się wykiwać przez Polaków, którzy chcieliby powoli odbudować wolność pod nosem Rosji. A Bogdan Cywiński, kolejny znawca wschodniego sąsiada, stwierdził, że do Rosji nie można podchodzić na kolanach.

Jakie pobudki kierowały Zofią Kossak, która rezygnując z formuły sagi rodowej, pokusiła się o format dużo szerszy, narodowy? Sprowadzenie wszystkiego do propagowania postaw pozytywistycznych, będzie na pewno spłyceniem problemu a nawet częściowym zafałszowaniem obrazu tego dzieła. Wydaje się, że tak szeroka panorama historyczna „Dziedzictwa” wskazuje na chęć odmalowania przez autorkę procesu tworzenia się nowoczesnego narodu polskiego. Dzięki lekturze tej książki obserwujemy pierwsze bóle porodowe tego procesu, który wtedy rozpoczęty potrwa kolejne dziesiątki lat. Powieść Zofii Kossak jest też relacją o skomplikowanych i różnorodnych postawach społeczności wobec wartości chrześcijańskich, a nawet ściślej: katolickich. Dzieło można też odczytywać jako chęć odmalowania i utrwalenia świata który już ostatecznie odszedł do przeszłości, wraz z zawieruchą wojenną XX wieku i rewolucją komunizmu.