facebook.com

facebook.com

Jako absolwent Uniwersytetu Warszawskiego jestem zbulwersowany postawą władz uczelni. Z drugiej strony w ogóle nie dziwi mnie taka ich postawa. Przez lata miałem okazję przyglądać się jak rzekomo najlepszy uniwersytet w Polsce traktuje prawą stronę sceny politycznej. Trochę na przekór studiowałem na „czerwonym” Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Błędy młodości, cóż poradzić. No ale miałem okazję poznać wielu lewackich profesorów i do dziś zastanawiam się, który z nich był bardziej czerwony.

Przypominam sobie doktora z przedmiotu Międzynarodowe Stosunki Polityczne (czy coś podobnego), który na jednym z wykładów powiedział, że potęgą jeśli chodzi o stosunki międzynarodowe są Stany Zjednoczone, w Europie taką potęgą jest Francja, a w Polsce potęgą jest niejaki Józef Kukułka, który w swoich „arcydziełach” twierdził, że tak naprawdę potęgą jest jedynie Związek Radziecki.
Przykładów mógłbym mnożyć. Uniwersytet Warszawski to wylęgarnia lewactwa. Nie wiem, czy wszystkie wydziały są nim zatrute, ale o wielu wiem, że takie są. Renoma? Prestiż? Jako absolwent tej uczelni w ogóle nie odczuwam żadnej radości z powodu studiowania tam. Ot, zdarzyło się i tyle.
Ostatnie wydarzenia powodują, że jeszcze trudniej cieszyć się ze studiowania tam. Ktoś powie, że przecież uczelnia nie wiedziała, że ktoś może tak mówić. Już sam fakt zaproszenia tam Donalda T. był wątpliwy. Ale tak naprawdę jego występ przyćmił kolejny oszołom, który chce zrobić karierę na fali nienawiści do Kościoła. Donald T. miał byc głównym mówcą, a okazał się klakierem persony o wątpliwej reputacji.
Uniwersytet to miejsce ścierania się poglądów. Szkoda, że UW jest miejscem, w którym nie ma odpowiedniego poziomu do tego typu dyskusji. Tam jedynie poglądy lewackie mają siłę przebicia, cała reszta jest tłamszona i wyśmiewana. Po sądach należy bezwzględnie zająć się uczelniami wyższymi. I nie dlatego, że są lewe, ale dlatego że nie ma tam miejsca dla innej opcji.