Szarza_ulanowNad kresową Berezyną

W lipcu 1919 roku następuje polska ofensywa w celu zajęcia Mińska i oparcia wojsk na linii rzeki Berezyny. Dla 4 pułku oznaczało to kolejny rozdział epopei i dotarcie do najdalej na wschód wysuniętych polskich pozycji. Nasi ułani stanowią straż przednią grupy zmierzającej w kierunku Mińska. Opanowują miasteczko Raków, a następnie walczą w jego okolicy, w kilkugodzinnym boju, z nacierającą piechotą bolszewicką. W starciu odznacza się szwadron karabinów maszynowych. Po zdobyciu Mińska przez siły polskie, 4 pułk wchodzi w skład 2 brygady jazdy.

Zwalcza drobne oddziały bolszewickie i pełni funkcje zwiadowcze nad rzeką Ptycz. We wrześniu 1919 pułk dostaje solidne wzmocnienie – przybywa szwadron techniczny sformowany na bazie szwadronu zapasowego. W tym czasie dochodzi do nocnego starcia w folwarku Kaplicz, gdzie stacjonowała większość oddziałów pułku wraz z dowództwem. Piechota sowiecka, pewna zaskoczenia Polaków, została zatrzymana ogniem karabinów maszynowych, a szarża kilkunastu ułanów wachm. Lissowskiego na tyły wroga dała naszym zwycięstwo. W rezultacie wielomiesięcznej służby i walk pułk topnieje poniżej 200 szabel. Wyczerpanie, choroby, braki w wyposażeniu i zbliżająca się zima powodują, że pułk zostaje skierowany do pobliskiego Ihumenia na kilkumiesięczny odpoczynek.

Z przyjściem wiosennych roztopów na odcinku Berezyny cisza nastała absolutna. Od Paryczów na południu i aż hen, za Borysów rozesłała się olbrzymia wstęga wody, miejscami na dwie wiorsty szeroka *…+. W wyniku tych powodzi polskie dywizje wycofały swe placówki na prawy brzeg rzeki, pozostawiając tylko nieliczne czujki na większych traktach i straże przy mostach *…+. Ale za tą ciszą czaiła się burza wojenna, jakiej ludzie w tych stronach nie widzieli. O paręset wiorst na wschód za wodami Dniepru wróg gromadził milionową armię, gotując się zmiażdżyć Rzeczpospolitą. Za miesiąc, za dwa, a najdalej za kwartał, miała się odbyć bitwa decydująca i wypisać losy tego kraju na długie lata – pisał Florian Czarnyszewicz w swojej częściowo autobiograficznej powieści Wicik Żywica. W kwietniu 1920 roku 4 pułk ułanów rozpoczął służbę na opisanym przez pisarza terenie i objął pięćdziesięciokilometrowy odcinek Berezyny oraz jej okolice. Zwiad, wypady na drugą stronę rzeki i potyczki z bolszewikami stanowiły codzienność następnych tygodni. Wojska polskie nie szły dalej na wschód, pomimo że za Berezyną też było wiele skupisk polskich. Michał Kryspin Pawlikowski, urodzony w majątku Pućków po drugiej stronie rzeki, w swoich zbeletryzowanych wspomnieniach Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego wspomina: w czasie wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920 front biegł wzdłuż linii Berezyny, a więc Baćków [wł. Pucków – przyp. LP], Borsuczyna, Kobylanka i setki innych majątków polskich i polskich zaścianków były teoretycznie po stronie bolszewickiej. „Teoretycznie” – z nieznanych bowiem założeń strategii sowieckiej szeroki pas wzdłuż lewego brzegu Berezyny był przez rok niemal – aż do ofensywy w lipcu 1920 – ziemią niczyją. W okresie tym młodzież z zaścianków i okolic zorganizowała partyzantkę współdziałającą z armią polską. Partyzanci pełnili przede wszystkim służbę wywiadowczą, zdarzało się jednak, że staczali potyczki z oddziałami Armii Czerwonej – z rozmaitym wynikiem. Po ofensywie sowieckiej, a zwłaszcza po traktacie ryskim część młodzieży partyzanckiej uciekła do Polski. Resztę wymordowano. Później okolice i zaścianki zmieniono w kołchozy, większość zaś szlachty wysiedlono do tundr Karelii i stepów Kazachstanu.

W maju 1920, kiedy wojska polskie zajmowały Kijów, na froncie północnym oddziały koncentrującej się na Smoleńszczyźnie Armii Czerwonej, przystępują do ofensywy. Na odcinku 4 pułku bolszewicy przekraczają Berezynę i kierują się na Ihumen. Ułani szarżując pod Hutą odrzucają przeciwnika. Z kolei pod Jakszycami, z pomocą piechoty, niszczą kawalerię sowiecką spychając ją do Berezyny. Ułanom poddają się dwa kozackie pułki liczące około 350 szabel, które odcięte, nie zdążyły przedostać się na drugą stronę rzeki. Powstrzymanie majowej ofensywy sowieckiej na całym froncie nie powoduje zaprzestania walk. Z początkiem czerwca sowieci zajmują miasteczko Berezyna, które szwadrony 2, 3 i 4 z udziałem piechoty odzyskują. Ułani opanowują też most na rzece koło Żornówki. Zachodni brzeg Berezyny znów jest w polskich rękach.

Dramatyczny odwrót

4 lipca 1920 ruszyło od dawna przygotowane sowieckie natarcie, w wyniku którego na całym froncie północno-wschodnim następuje odwrót. 4 pułk kierując się na Borysów wpada w zasadzkę w miejscowości Słobódka, z której jednak wychodzi cało, a uderzając następnie w szyku pieszym wypędza bolszewików z miasteczka. Ułani dostają zadanie osłony odwrotu XII brygady piechoty na trakcie Ihumen-Mińsk. I wtedy nadchodzi pamiętny dzień 9 lipca 1920 roku. Piechota polska zostaje okrążona przez siły nieprzyjaciela. W tak dramatycznej sytuacji, gdy liczy się każda minuta, pod wsią Hrebionka (Grebionka) dowodzący chwilowo pułkiem rtm. Władysław Rozlau wydaje rozkaz, aby szwadron techniczny i jeden pluton 2 szwadronu, pod dowództwem por. Jerzego Kraffta, uderzyły na sowiecką piechotę. Stefan Bayer tak opisał to wydarzenie: ułani w szarży tej dali dowód swej odwagi i sprawności. Chociaż teren był błotnisty, częściowo zalesiony, z porębami i zupełnie nie nadawał się do działań kawalerii, ułani jednak dziarsko ruszyli do szarży. Na odległość 200, 300 metrów od przeciwnika, przeszedłszy w galop, jak wicher, z gromkim okrzykiem „hurra!” spadli na idące falami tyraliery sowieckie. Uderzenie było tak zdecydowane i z taką pewnością przeprowadzone, że nieprzyjaciel oszołomiony zatrzymał się. Ułani zaś, rąbiąc na prawo i lewo, parli naprzód, siejąc zniszczenie w szeregach wroga. Rosjanie rozpoczęli pospiesznie cofać się w panice. Zachęceni tem ułani ze zdwojoną energią, wydobywając resztki sił ze zmęczonych koni, ścigali i siekli uciekających. To było całkowite zwycięstwo. Poległo 127 bolszewików, a trzy sowieckie pułki piechoty zostały zmuszone do wycofania. Zginęło również pięciu ułanów ze szwadronu technicznego. Podczas powrotu z miejsca bitwy od wystrzału leżącego na pobojowisku rannego bolszewika, ginie ppor. Skuratowicz z 2 szwadronu. Polska piechota miała otwartą drogę do dalszego odwrotu. 9 lipca, dzień pamiętnej szarży uznawanej za jedną z ważniejszych w dziejach polskiej kawalerii, stanie się w przyszłości pułkowym świętem.

Ułani nadal osłaniają odwrót piechoty. W ciągu czterech tygodni pokonają w nieustannych walkach około czterystu kilometrów, aż na linię Bugu. Baranowicze, Nieśwież, Prużany. Uzda, Snów, Cukantowicze. Mniejsze i większe miejscowości, które mijają błyskawicznie w nieustannym boju, w dzień i w nocy. 1 szwadron szarżą dowodzoną przez por. Zdziarskiego ratuje pod Kopylem sztab VIII brygady piechoty. W miasteczku Sielc pułk jest ostrzelany z dwóch stron, ale uchodzi bez strat. Niestety, już po opuszczeniu miasteczka, ginie dowódca 3 szwadronu por. Stanisław Wołowski. Już na przedpolach Bugu, pułk wchodzi w skład brygady jazdy ppłk. Władysława Andersa i patroluje okolice Kamieńca Litewskiego, umożliwiając cofanie się polskich wojsk. Gdy 14 dywizja piechoty spotyka koło wsi Cierpiłowicze siły przeciwnika blokujące jej dalszy odwrót, 4 pułk otrzymuje rozkaz przebicia się. Cel osiągnięto, niestety kosztem śmierci jednego ułana i kilku rannych. Wreszcie, z końcem lipca, pułk dociera do Bugu, licząc już tylko 170 ułanów.