winterowski-epizodPowiedzieć, że „Lewa wolna” Józefa Mackiewicza to powieść o wojnie polsko-bolszewickiej (1919-1920) to zbyt mało. „Lewa wolna” jest bowiem szeroką panoramą wojennych i politycznych zmagań z bolszewizmem w Europie Wschodniej, w której losy bliskich sobie ludzi, rozrzuconych po wszystkich frontach, przeplatają się z opisami wielkiej politycznej i dyplomatycznej gry, oraz z zapierającą dech w piersiach perspektywą zbrojnych zmagań na wschodnim teatrze wojny z komunizmem.

Tak to zawsze jest w wypadku Józefa Mackiewicza. Wszystko w kontrze do obiegowych opinii. Wszystko inaczej niż myśli większość. A do tego wyłożone logicznie i konsekwentnie. Bywa to irytujące, może budzić niezgodę, sprzeciw czy polemikę, ale przede wszystkim fascynuje i ukazuje zupełnie nowe, nieznane perspektywy spojrzenia na naszą najnowszą historię.

Akcja opowieści rozpoczyna się w 1915 roku w Dorszanach, majątku położonym na Litwie, gdzieś przy granicy historycznej Kurlandii (późniejsze tereny Łotwy), w tym specyficzne kresowym świecie dawnego ziemiaństwa, na styku wielu kultur i nacji, który za chwilę zniknie bezpowrotnie. Nastoletni Karol Krotowski (alter ego autora), niewiele starszy obieżyświat Wacław Ruczetta oraz spokojny i łagodny Jan Wintowt,. Za chwilę runie stary świat, pojawią się nowe perspektywy, a z nimi zupełnie różne wybory tych młodych ludzi. Siedemnastoletni Karol wraz z Ruczettą pójdzie na ochotnika do Wojska Polskiego i trafi do pułku ułanów. Jan Wintowt wprost przeciwnie – zaskakując wszystkich opowie się po stronie bolszewickiej rewolty. Inni rozproszą się w chaosie walk, frontów i nowopowstających państw tej części Europy. Trafią do formacji kontrrewolucji (tzw. białych) czy do antybolszewickiego oddziału legendarnego watażki Bułak-Bałachowicza.

Mackiewicz opisując realia wojny nie oszczędza nam niczego. Dosadny ułański język. Alkohol i wizyty w domach publicznych. Kokaina i haszysz. Kradzieże i drobne kombinacje. Atmosfera cynizmu i demoralizacji. Ale obok tego twardy i realistyczny obraz życia wojskowego na linii frontu i na jego zapleczu. Do tego genialne opisy toczonych walk, w których czuje się atmosferę pola bitwy, psychologię i mentalność walczącego żołnierza. Zapewne własne doświadczenia Mackiewicza z walk w 13 pułku ułanów, wpłynęły na tak doskonałe przedstawienie wojny widzianej z ułańskiego siodła. Wygląda ona zupełnie inaczej niż z kart podręczników do historii. Prosty ułan nie ma pojęcia o sytuacji na froncie i nie wie jakiej skali jest operacja, w której uczestniczy. Nie ma tu ciągłej walki. Wiele za to przegrupowań, podchodów, patroli. I ułańskiego zawołania „lewa wolna”, gdy odział chce przejechać drogą zapchaną podróżnymi.

Kiedy prości ułani toczą walki, potyczki i podjazdy na piaszczystych bezdrożach Białorusi, daleko ponad ich głowami toczy się wytrawna polityczna rozgrywka, decydująca o losach tej części Europy na lata. Autor „Lewej wolnej” przedstawia zakulisowe i ściśle tajne rozmowy pomiędzy zaufanymi ludźmi Józefa Piłsudskiego a wysłannikami Lenina. Według Mackiewicza strona polska miała wstrzymać się na całym liczącym około 1000 kilometrów froncie od działań zbrojnych, gdy w 1919 roku ważyły się losy rewolucji bolszewickiej, zwalczanej przez białe oddziały Denikina. Autor stawia ciężkie zarzuty stronie polskiej, wskazując, że istniała jakaś nic porozumienia między socjalistami polskimi a bolszewikami w ich wspólnej niechęci do Rosji carskiej. Wreszcie, gdy udało się pogromić najazd bolszewicki, licząca około 900 tysięcy żołnierzy armia polska nie poszła na Moskwę by zadać decydujący cios reżimowi Lenina. Czy są to zarzuty zasadne? Wielu historyków wskazuje, na nierealność takich działań i słuszną strategię Piłsudskiego. Autor zarzuca wszystkim nowopowstającym w tej części Europy państwom, że myśląc tylko o własnym interesie nie zjednoczyły się by pokonać bolszewików, tocząc ponadto wojny między sobą. To wszystko bezwzględnie wykorzystali bolszewicy do swojej gry, rzucając hasłami internacjonalistycznymi i rozgrywając swoich przeciwników. Czy jednak już w roku 1919 czy 1920 można było przewidzieć dalekosiężne konsekwencje czerwonej rewolucji?

Jest u Mackiewicza jakaś słabość do dawnej Rosji, widoczna w całej jego twórczości, ale i także w „Lewej wolnej”. Mackiewicz z dużą sympatią i fascynacją przedstawia antykomunistyczne formacje rosyjskie i kozackie walczące po stronie Polski. Uznaje też, że zostały one zdradzone przez Polskę, gdy po traktacie ryskim z Rosją sowiecką (1921) zostały rozbrojone i internowane. Niewątpliwie osobiste doświadczenie Mackiewicza, który jako ułan zetknął się z tymi oddziałami, miało wpływ na takie przedstawienie tego zagadnienia.

Powieść w swoim przesłaniu jest smutna i pozbawiona nadziei. Jest tu jakieś echo doświadczeń wojennych Mackiewicza, który jako młody (zbyt młody) chłopak doświadczył okrucieństw wojny, co go zniszczyło wewnętrznie i sprawiło, że w jego pisarstwie tak mało (albo wcale) miłości czy chrześcijańskich wartości. Na palcach jednej ręki można policzyć te fragmenty powieści, w których pośród morza brutalności i cynicznej pozy przebija pragnienie wyższych uczuć, normalnego, rodzinnego życia. Może to jednak dyskretny przekaz autora wskazujący jak bardzo wojna niszczy ludzką wrażliwość. I to pomimo faktu, że Mackiewicz nigdy nie wprowadzał wątków pacyfistycznych i antywojennych. Wręcz przeciwnie, uważał, że jedynym sposobem na pokonanie bolszewików jest wojna. Wreszcie w powieści widać ogromne wyczulenie na świat przyrody, na pejzaże i krajobrazy, opisywane szybkim i konkretnym piórem autora.

Wartością „Lewej wolnej” jest to, że to jedna z nielicznych powieści traktująca tak szeroko o wydarzeniach lat 1919-1920 i opisująca szczegółowo zachowania i postawy ludności podbijanej przez bolszewików (antycypując w pewnym sensie postawy z okresu PRL). Mistrzostwo pióra, bogactwo języka i psychologii bohaterów oraz wielość perspektyw, czynią tą powieść jedną z najwybitniejszych w dorobku pisarskim Mackiewicza i jedną z najważniejszych w polskiej literaturze XX wieku.