System edukacji sprawia, że ważniejsza jest bitwa pod Maratonem (490 p.n.e.) niż Powstanie Warszawskie (1 sierpnia – 3 października 1944 r.). Przerażenie mnie ogarnia, że wiem kim był Karol Młot a tak niewiele wiem o Armii Krajowej. O Powstaniu Warszawskim dowiedziałem się równo 14 lat temu… Smutne to, zdaję sobie z tego sprawę. Czy to oznacza, że mam 14 lat? Niestety nie, mam o wiele więcej. Dlaczego zatem dopiero 14 lat temu a nie dużo wcześniej? 8 lat podstawówki, 4 lata liceum (z rozszerzoną historią!!!), studia humanistyczne a tak naprawdę o zrywie mieszkańców Warszawy dowiedziałem się dokładnie 14 lat temu. Co zatem stało się 14 lat temu, że nagle doznałem olśnienia? Ano 14 lat temu nastąpiło uroczyste otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego, którego inicjatorem był L. Kaczyński. Dopiero wtedy zacząłem interesować się tą tematyką. Dopiero wtedy dowiedziałem się o bohaterstwie powstańców.II wojna światowa jest traktowana po macoszemu, w przeciwieństwie do starożytności, którą wałkowałem przez 3 semestry! Nie dziwi zatem fakt, że potem brakuje czasu na „przerobienie” najważniejszych kwestii. Pamiętam, jak tuż przed maturą modliłem się, żeby nie było tematów związanych z II wojną światową. Udało się. Modlitwy zostały wysłuchane, ale dziś pluję sobie w brodę, że tak robiłem. Przede wszystkim biję się w piersi, że nie „drążyłem” tematów związanych z II wojną światową na własną rękę. A wśród nich było przecież Powstanie Warszawskie.
Nie wiem, jak jest dzisiaj, ale za moich czasów szkolnych nie było możliwości zapoznania się z tematami związanymi z II wojną światową. Tak było z Powstaniem Warszawskim, że nie wspomnę o rzezi na Wołyniu, która była całkowicie pomijana w podręcznikach do historii. Powstanie Warszawskie, owszem było, ale przecież, który nauczyciel historii zdążył przerobić ten temat. Mój nie zdążył… Nie chcę zwalać na niego, ale na system już tak, bo to ten system edukacji sprawia, że ważniejsza jest bitwa pod Maratonem (490 p.n.e.) niż Powstanie Warszawskie (1 sierpnia – 3 października 1944 r.). Przerażenie mnie ogarnia, że wiem kim był Karol Młot a tak niewiele wiem o Armii Krajowej. Oczywiście, sporo w tym mojej winy, bo przecież trzeba poznawać historię i często robić to na własną rękę. Ale nikt nie wmówi mi, że szkoła nie powinna tego robić, bo szkoła jest od tego, żeby taką wiedzę przekazywać.
14 lat temu dowiedziałem się jak ważne było Powstanie Warszawskie. Samo nagłośnienie sprawy przez ówczesnego prezydenta stolicy wystarczyło, żeby zainteresować się tą tematyką. L. Kaczyński otworzył mi oczy i za to wyrażam mu moją wdzięczność. To nie zasługa Gronkiewicz-Waltz, Bartoszewskiego, Donalda T., czy Komorowskiego, którzy przez lata spijali śmietankę, ale jest to wyłączna zasługa L. Kaczyńskiego. To jego determinacja sprawiła, że dziś powstańcy są szanowani, a ich dokonania służą za przykład dla młodzieży. Z obozu wyżej wymienionych person stale docierały sygnały, że Powstanie było bezcelowe, że to była wręcz głupota (Sikorski brylował w tej dziedzinie), a jednocześnie świętują 1 sierpnia… Ileż w tym obłudy. Przez lata PO wchodziła w buty PiS-u i choć wcześniej dyskredytowała politykę historyczną dziś chętnie pozuje z powstańcami, chętnie się z nimi pokazuje. A gdzie byli wcześniej? Czyżby nie znali historii?
PO podpięła się pod sukces jakim było upamiętnienie kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego. Jeszcze 4 lata temu Komorowski wraz z prezydentem Niemiec otworzyli w Berlinie wystawę upamiętniającą 70 rocznicę Powstania. Wśród uczestników była ciotka Komorowskiego, która wdzięczna była za ten gest. Mówiła, że choć było ciężko przyjechać to jednak już dawno wybaczyła oprawcom i że powinniśmy się cieszyć z wolności. Mam nadzieję, że ten głos wśród powstańców jest odosobniony, bo wybaczenie wchodzi w grę wyłącznie wtedy, gdy druga strona zachowuje się na miarę tej rocznicy. Czy wystawa ma załatwić całą sprawę? Czy to powoduje, że tę sprawę mamy „odfajkowaną” i można dalej Polaczków robić w konia? Przecież ta wystawa to nic innego jak próba zagłuszenia sumienia, pusty gest, który miał udobruchać lgnących ku Niemcom biednych Polaków. Prawda jest taka, że Polska powinna domagać się gigantycznych odszkodowań od Niemców i nie zważać na to, że dawno temu sprawa niby została załatwiona. A Warszawa? Przecież kiedyś nazywana była Paryżem północy. A potem przyszedł 1944 r. i została zamieniona w proch i pył. Samo się zrobiło? No właśnie, to zrobili Niemcy (nie żadni hitlerowcy, czy naziści).
Powstańcy Warszawscy, Prezydencie Lechu Kaczyński! Dziękujemy.
Sierpień 3rd, 2016 on 11:53
Generalnie zgadzam się z artykułem, wydaje mi się jednak (czepiając się szczegółów) że pewne wnioski i zarzuty zostały w artykule wysunięte zbyt pochopnie.
Chodzi mi o fragment
„Z obozu wyżej wymienionych person stale docierały sygnały, że Powstanie było bezcelowe, że to była wręcz głupota (Sikorski brylował w tej dziedzinie), a jednocześnie świętują 1 sierpnia… Ileż w tym obłudy.”
Z góry zaznaczam że nie jestem fanem PO, chodzi mi jednak o obiektywne spojrzenie na sprawę – a to że interesuje się historią i mam pewną wiedzę na ten temat pozwala mi na spojrzenie na sprawę z innej strony.
Otóż, zdając sobie sprawę że można by dyskutować na ten temat bardzo wiele, moim zdaniem (wydaje mi się że w miarę obiektywnym) powstanie było bezcelowe – wszystkie inne kraje miały z niego większy pożytek niż polska i Polacy którzy zapłacili za te profity niezwykle wysoką cenę. Moim zdaniem powstanie było głupotą, głupotą dowodzących (sztab AK) – Komorowski, Chruściel, Okulicki itp. oraz rządu emigracyjnego – Mikołajczyk. Zupełnie inną sprawą jest podejście do powstańców – żołnierze AK, dostali rozkaz i go wykonalni najlepiej jak potrafili. Jednocześnie mając powyższe na uwadze, z dystansem podchodząc do postaci p. R. Sikorskiego, świętuję dzień wybuchu powstania i nie uważam tego bynajmniej za obłudę. W tym dniu świętuję cechy i przymioty powstańców. Podkreślić należy ich bohaterskość, oddanie, poświęcenie patriotyzm, odwagę – cechy którymi imponowali w czasie powstania. W tym dniu czczę także pamięć, częstokroć pomijaną a niezwykle istotną poprzez swój tragizm, o ludności cywilnej która została zmasakrowana a częstokroć wspierała działania powstańców. Moim zdaniem postawy wskazane powyżej należy oddzielić od oceny samej decyzji wybuchu powstania. Tym samym nieuzasadnionym wydaje się nazywanie obłudą faktu świętowania dnia wybuchu powstania przy jednoczesnym negatywnym stosunku do decyzji o wybuchu powstania.
Pozdrawiam