sprawyfirmowe.pl

sprawyfirmowe.pl

Ależ zaniedbałem ostatnio pisanie na stronę. Tak to jest, gdy przechodzi się na własną działalność. Czasu dużo mniej, bo robota pali się w rękach. Zdradzę Państwu tajemnicę i napiszę, że ów blog był pisany przez lata w godzinach pracy. Może to i wstyd, ale z drugiej strony świadczyło źle o pracodawcach (paru ich w tym czasie było), bo nie byli w stanie sprawdzić, co robi ich pracownik. Problem tkwił jednak w tym, że było zatrudnionych za dużo osób. Nie żebym olewał swoje obowiązki, Boże broń. Po prostu w urzędzie przyjęło się, że pracowali nieliczni, a cała reszta udawała, że pracuje. Być może teraz sytuacja się zmieniła, choć przypuszczam, że nadal jest wielu obiboków, którzy nudzą się na potęgę w pracy. Żeby zabić swoją nudę w pracy, zacząłem pisać bloga (czy blog, tak chyba jest bardziej poprawnie, ale na pewno słabiej wygląda i brzmi). Trwało to 5 lat, aż dotąd, gdy zostałem sprzedany (pewnie nie za 30 srebrników) przez kolegę, który wiedział o tym procederze dużo wcześniej.

Już kiedyś postulowałem, żeby zmniejszyć liczbę urzędników. Zdanie podtrzymuję, ponieważ przez lata obserwacji zauważyłem, że jest ich zdecydowanie za dużo. Oczywiście, jest to niepopularne, spotkałoby się z niechęcią wielu urzędników, ale czy wszystkie rzeczy muszą się wszystkim podobać? Mogą mi Państwo wierzyć lub nie, ale gdybym wyliczył średnią przepracowanych godzin to nie wiem, czy zdołałbym osiągnąć połowę. Niby 8 godzin dziennie, ale jeśli pracowałbym 4 to pewnie bym przesadził. Jasne, nawet w urzędzie zdarzały się chwile bardziej wytężonej pracy, ale gdyby zsumować całość, to pewnie nie byłoby połowy ustawowego czasu pracy. Na początku chodziłem po robotę do szefa. Ten zawsze odsyłał mnie żebym robił archiwizację. Znaczyło to jedynie tyle, żebym dał sobie spokój z robotą, bo i tak nic się nie znajdzie. Idź stąd, nie zawracaj głowy. Po paru razach zrozumiałem jasne sygnały. I tak oto narodził się ów blog. Raz lepsze teksty, raz gorsze. Jest już parę dobrych lat z Państwem. I pewnie dalej będzie, jak tylko czas pozwoli.

Swoim byłym pracodawcom polecam baczniejszą kontrolę swoich pracowników. Skoro pozwalali na takie rzeczy znaczyło to jedynie, że byli niewłaściwymi osobami, na niewłaściwym miejscu. I pewnie nic się w tej materii nie zmieniło. To jeden z minusów tego rządu. Ale czy tylko tego?

I jeszcze ku przestrodze. Jeśli usłyszą Państwo od urzędnika, że ma dużo roboty, znaczy to, że ma jej strasznie mało i trzeba mu ją dać, czyli należy być upierdliwym i zagonić go do roboty!