U2 to według mnie najlepszy zespół w historii. I nie zmienią tego nawet słowa wypowiedziane przez lidera tego zespołu, Bono. Cóż, o gustach się nie dyskutuje, a dla mnie muzyka stworzona przez tę irlandzką kapelę jest po prostu wspaniała. Kiedyś w ciągu dnia potrafiłem słuchać po kilka razy With or without you czy One, a płytę The Joshua tree słuchałem chyba kilka tysięcy razy. Genialna. Jednak ostatnie, ale i wcześniejsze, wybryki Bono taki mi obrzydziły ten zespół, że już nie podchodzę z takim entuzjazmem do ich muzyki. Ktoś powie, co ma piernik do wiatraka. Dla mnie ma. Nie pójdę do kina na film, w którym gra Jerzy Stuhr, czy jego syn Maciej. Nie pójdę do teatru Krystyny Jandy, nie wybiorę się na koncert Hołdysa, nie przeczytam książki autora, który jest hołubiony przez Gazetę Wyborczą. Mógłbym tak w nieskończoność. Polityka to dla mnie zbyt poważna sprawa, żeby oddzielać ją od pasji, które posiadam. Może ewentualnie piłka nożna wymyka się spod tych dywagacji.
Bono wie tyle o Polsce co ja o Seszelach. Kiedyś nawet skomponował piosenkę New Year’s Day, która była dedykowana Polsce, w szczególności Wałęsie. Wtedy byłem dumny, że wielki Bono pisze i śpiewa o Polsce. Wtedy jednak o Wałęsie mało kto wiedział, że to kapuś, agent itd. Pewnie i Bono o tym nie wiedział. Wielu z nas dało się nabrać. Teraz Bono wypowiada się na tematy dotyczące Polski, ale ktoś ewidentnie nabiera go. Próbuje wmawiać, że w Polsce źle się dzieje. A że Bono pogubił się w swoich wyborach, to łyka to co mu podsuną. Jego piosenki są śpiewane na konwencjach demokratów w USA. Kumpel Obamy. Dla fana U2 to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.
Doceniam dalej ich muzykę. To nie jest tak, że nagle stwierdzę, że to beznadziejny zespół, bo nie po drodze mi z ich poglądami. Ale na koncert nie pójdę, płyty nie kupię. Nie przełączę stacji radiowej, gdy będzie leciała piosenka U2, ale już bez takiej podniety, na spokojnie wysłucham, po czym przypomnę sobie stare dobre czasy, gdy liczyła się tylko muzyka (i piłka nożna). Czasy młodości, pełne błędów. Czy uwielbienie U2 było takim błędem? Pewnie nie aż tak wielkim, ale jednak… Wszystkim fanom muzyki, szczególnie tym obecnym w Kostrzynie nad Odrą życzę aby do muzyki nabrali nieco dystansu. Wiem, że młodość tego nie pojmie, ale czasem jest tak, że ładne dźwięki zaburzają to co artysta ma do przekazania. Czasem, nie zawsze, jest to coś szkodliwego.
* Staram się nie używać anglojęzycznych zwrotów, ale w tym wypadku tytuł piosenki zespołu U2 jest jak najbardziej pasujący do dylematów autora.
Sierpień 14th, 2017 on 22:13
Całkiem przez przypadek, a dokładnie przez Wołoszańskiego trafiłem na tego bloga…
Ogólnie fajnie, że masz poglądy, nie boisz się o nich pisać, że starasz się jakoś odnaleźć w świecie, ale… po tym wpisie to rzuca mi się jedno – horyzonty to masz wąskie jak ścieżka!
Na moje to właśnie świetna sprawa, że muzyka i w ogóle jakakolwiek inna forma sztuki potrafi łączyć ludzi o rożnych światopoglądach, podejściach do życia itd. To jest właśnie ich największe osiągnięcie. Szufladkowanie, segregacja ich dzieł (muzyki) przez pryzmat ich poglądu na pewne rzeczy (w tym polityczne) jest kompletnym poplątaniem!
A Twoje życzenie na koniec odnośnie dystansu do muzyk… rozbawiły mnie mocno. Muzyka jest emocją – odskocznią, ekspresją . A polityka…? Proszę Cię…
Myślę, że Tobie przydałby się dystans do polityki, skoro ona sugeruje Ci nie kupić płyty Twojego ulubionego artysty, bo ma inną opinię na pewne sprawy niż Ty!
Naprawdę warto słuchać, szukać, poszerzać horyzonty, nie budować okopów – po prostu nie dzielić gdzie podziałów być nie powinno!
Miłego wieczoru.
Sierpień 29th, 2017 on 08:59
Proponuję przedmówcy prosty test. Wyobraźmy sobie, że p. Greengo ma ulubionego artystę, który nagle zaczyna wyśmiewać lub atakować te sprawy i wartości, które są dla p. Greengo najważniejsze. Cóż wtedy powie p. Greengo?