wikipedia.com

wikipedia.com

Drugie z kolei dzieło, które chciałbym przedstawić – Palus sarmatica, jest zupełnie innym ujęciem tego samego, staropolskiego tematu. Krzysztof Koehler, jego autor, to pracownik Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, dawny dyrektor TVP Kultura, a obecnie zastępca dyrektora Instytutu Książki. Podobnie jak Jacek Kowalski, jest człowiekiem wielu profesji: powieściopisarzem, poetą, historykiem literatury, ale przede wszystkim wielkim znawcą i wielbicielem sarmackiej kultury. We współpracy z Muzeum Historii Polski założył internetowy blog Palus sarmatica, gdzie znajduje się całe mrowie zagadnień staropolskich. Na bazie zgromadzonych tam haseł zredagował ich formę książkową. Tak pisze we wstępie o swojej publikacji: [to] wybór haseł najlepszych z najlepszych podległych redakcji dogłębnej i kilkukrotnej, a dodatkowo, jak to się dzisiaj mówi, bonus – pierwsze chyba w kraju takie wydanie tekstowe: uwspółcześnienie cytatów z literatury szlacheckiej pod gusta i nawyki językowe współczesnego człowieka dopasowane.

Najpierw może małe wyjaśnienie znaczenia tytułu. A jest on dość osobliwy. Otóż łacińskie palus, jak wyjaśnia sam autor, to moczary, bagno, grzęzawisko. Nie oznacza to jednak, że Koehler przedstawia jakiś negatywny, bagienny obraz Sarmacji. Dla Koehlera sarmacka kultura jest tak fascynująca, że przyciąga (a może raczej: wciąga) swoją osobliwością i niepowtarzalnym charakterem. Jak sam stwierdza: mieliśmy w swoich bogatych dziejach taką epokę podczas której udało się nam […] stworzyć bardzo interesująca kulturę, intrygujący ustrój i świadomą swoich celów cywilizację. Podróż w jej głąb jest właśnie zapadaniem się, zgłębianiem bogatych dziejów tej epoki. Autor stwierdza we wstępie: opowiadam tu, w sposób zapewne niewyszukany, dawną Polskę w formie odsłon, wywołanych przez ułożenie wedle alfabetu hasła, które z kolei domagają się kolejnych wyjaśnień, te zaś jeszcze kolejnych, więc raczej coraz głębsze zapadanie się chciałem Państwu zaproponować […]. I taki właśnie pomysł zaprezentował autor na swoją opowieść: zbiór ponad stu dwudziestu haseł przebogatych w swej różnorodności. Możemy tu bowiem znaleźć tematykę spraw publicznych (absolutum dominum, elekcja, sejmik, sądy), życia codziennego (dworek szlachecki, izba jadalna, ogrody), wiary katolickiej (Kalwaria Zebrzydowska, kapliczki, pielgrzymowanie), literatura (Jan Chryzostom Pasek, Wacław Potocki), obyczajów (tańce szlacheckie, karczma, muzyka szlachecka, polowania, pogrzeb sarmacki), wojny (odsiecz wiedeńska) i wiele innych jak: leki, lekarze, wąsy, kafle, piece, upały. Hasła dotyczące chociażby istoty demokracji szlacheckiej, wolności i cnót republikańskich sąsiadują z tematyką kobiecej mody tamtych czasów czy ówczesnych wakacji. A wszystko podane stylem lekkim, żartobliwym, z wieloma aluzjami do współczesności. Jednym mankamentem formuły alfabetycznej i hasłowej jest wymóg by Czytelnik posiadał minimum wiedzy ogólnej o szlacheckiej Rzeczpospolitej, w przeciwnym razie utonie w morzu faktów.

Opowieść o dawnej Polsce jest pod piórem Koehlera opowieścią o pokoleniach dumnych i pewnych własnej wartości Sarmatów, nie tylko nie czujących kompleksów wobec sąsiadów, ale również świadomych własnych przewag. Opisując szesnastowieczną Pieśń o żubrze Mikołaja Hussowskiego napisaną dla papieża Leona X, Koehler stwierdza: poemat, który jest pochwałą owej surowej północnej rzetelności staropolskiej i dzielności bojowej, napisany został absolutnie w duchu przedkolonialnym: buduje Hussowski wizję „dalekiego kraju”, którego kultura i cywilizacja nie ustępują ani na jotę zachodniej, południowej kulturze włoskiej; ba, kultura Południa ukazana jest jako niedojrzała […]. Przy okazji opisu hasła „Bezkrólewie (dyskusja)” Koehler wskazuje na umysłowość wielu interpretatorów dziejów dawnej Polski, którzy przypisują generacjom żyjącym w dawnej Polsce dominującą nam współcześnie mentalność interesowności i cynizmu. Autor stwierdza, że takie podejście: płaszczy perspektywy, wszystkie ograniczając do gry prymitywnych interesów: chciwości czy klasowej, stanowej zapobiegliwości. A co jeśli im naprawdę chodziło o ich rzeczpospolitą? Z tych słów Koehlera może zrodzić się w Czytelnikach pytanie: czy współcześni Polacy, dotknięci kataklizmem XX wieku, z zerwaną ciągłością pokoleń, formowani w duchu pedagogiki wstydu i kompleksów, są w stanie odkryć i zrozumieć wielkość dawnej Polski?

Palus sarmatica jest książką wydaną w sposób dopracowany i elegancki. W klimat epoki wprowadzają cytaty z literatury staropolskiej ujęte w format czcionki typowy dla tej epoki. Można delektować się tym dziełem jak dobrym winem, racząc się po troszku i smakując obfitość faktów, heroicznych postaci, wielkich i małych wydarzeń, staropolskiej poezji, łacińskich pojęć, często szerzej nieznanych, wydobytych gdzieś z mroków zapomnienia, ale zawsze ważnych, istotnych dla poznania sarmackiego ducha. Omawiając kolejne hasła Koehler chętnie snuje dygresje, opisując własne rozważania, obserwacje czy podróże związane z odkrywaniem sarmackiej przeszłości i naszego współczesnego stosunku do niej. Jego dzieło nie jest tym samym usystematyzowanym zbiorem haseł, jak chociażby słynna Encyklopedia staropolska Zygmunta Glogera wydana przed ponad stu laty. To raczej nawiązanie do staropolskiej formy pisarskiej – silva rerum (las rzeczy) zbierającej w jednym miejscu najróżniejsze formy literackie oraz informacje z życia rodzinnego czy politycznego. Zawiedzeni mogą być jednak miłośnicy staropolskich militariów – opowieści o bitwach i wojskach są nieliczne i ukazane raczej jako tło dla oddania obyczajowości czy sztuki tamtych czasów. Na marginesie, jako swoistą rekompensatę tych braków, można polecić naszym Czytelnikom lekturę Pamiątek Soplicy Henryka Rzewuskiego, w której zmagania wojenne z Moskalami czasów Konfederacji Barskiej stanowią jeden z głównych tematów.

Autor jest bardzo wyczulony na duchową sferę sarmackiej kultury i z jego tekstów można wysnuć wniosek, że bez wrażliwości wiary nie można zrozumieć istoty tamtej epoki. Dla współczesnego lewicowo-liberalnego sceptyka szlachecka kultura pozostanie jedynie zbiorem prostych by nie rzec prymitywnych obyczajów i zabobonnej religijności. Jednak człowiek o otwartej duszy odnajdzie w tej kulturze głębię i mądrość. Tylko bowiem ktoś taki może pisać tak jak Koehler: jest bowiem Kochowski, przy całym swoim szlacheckim zwyczajnym życiu, mistykiem. Jego „Psalmodia polska” to rodzaj prawdziwego testamentu Rzeczpospolitej, tekstu świętego polskiej kultury: napisana biblijną prozą poetycką, w której modlitwa własna poety miesza się z językiem Biblii i wyraża zadziwiającą prawdę o związku polskiego losu, dziejów, historii, krajobrazu ze sferą nadprzyrodzoną. Podobnie wzrusza cytowany przez Koehlera znamienny tekst o adwentowych roratach: po roziskrzonym śniegu szło się do kościoła nieraz jak w bajce. A w kościele już pełno światła i jeszcze jedna wielka – pięknie przystrojona świeca nad ołtarzem; to symbol Najświętszej Maryi Panny – „Gwiazdy Zarannej”. Msza ku Jej czci uroczyście śpiewana i ozdobiona specjalnymi ceremoniami podkreślała ważność tego nabożeństwa. Tłumaczenie zbyteczne, bo zrozumienie treści i sensu tego nabożeństwa szło z pokolenia na pokolenie przez wieki jako święta tradycja polska […] W Polsce spełniało się w szczególny sposób to, co było zapowiedziane o Matce Bożej, że w „narodzie szlachetnym zapuści korzenie” […].

Cóż można dodać jako podsumowanie książek Kowalskiego i Koehlera? Sądzę, że ukazania korzystnego obrazu kontrreformacji, szacunek dla religijności szlachty, wydobycie na światło dzienne zapomnianego dorobku katolickiego piśmiennictwa i bogactwa staropolskiej obyczajowości, przypomnienie militarnych tryumfów, drobne przytyki wobec oświecenia, renesansu, reformacji – wszystko to bardzo potrzebne dla przełamania marksistowsko-oświeceniowych schematów. Przyznam szczerze, że lektura tych sarmackich gawęd była dla mnie łykiem świeżego powietrza. Oto bowiem dzięki pośrednictwu tych dwóch książek można odbyć podróż w czasie do epoki wolnej od politycznej poprawności, epoki nazywającej rzeczy po imieniu, pełnej indywidualności i wyrazistych charakterów, epoki odwagi i dzielności, w której świat jest uporządkowany i zorganizowany w niezmiennej harmonii, w epoce w której czarne jest czarne a białe jest białe i w której Boży porządek ma swoje trwałe, naczelne i niekwestionowane miejsce w życiu państwa i jego obywateli.