wikipedia.pl

wikipedia.pl

To prawda. W historycznych debatach, obchodach i sporach ostatnich lat dominują wydarzenia wieku XX. Jest to naturalne z uwagi na skalę wypadków tego czasu i rangę wciąż jeszcze nierozpoznanych spraw. Z upływem lat coraz częściej jednak stawiany jest postulat podróży w głąb naszych dziejów, w kierunku dziedzictwa Rzeczpospolitej Obojga Narodów, tej szlacheckiej, sarmackiej, polsko-litewskiej.  

Nie trzeba daleko się rozglądać by zauważyć, że zainteresowanie dziedzictwem I Rzeczpospolitej z roku na rok wzrasta i podobnie jak w przypadku fenomenu Żołnierzy Wyklętych, jest trendem oddolnym, wychodzącym najczęściej od młodego pokolenia żądnego klarownych idei oraz wzorców . Od lat wielką popularnością cieszy się husaria, co widać chociażby w Internecie na portalach społecznościowych, czy coraz okazalsze rekonstrukcje historyczne z tego okresu (choć nie tak liczne jak te dotyczące XX wieku). W ostatnim jednak czasie sformułowano postulat by popularyzację dziedzictwa I Rzeczpospolitej włączyć w program obchodów stulecia odzyskania niepodległości planowany na rok 2018.  Polska historia nie liczy sto lat, Polska nie ma sto lat niepodległości, Polska ma ponad 1050 lat swojej historii i ta historia jest tak bogata w elementy polityczne, że warto je przypomnieć w roku 2018, żebyśmy nie pomylili setnej rocznicy odzyskania niepodległości ze stuleciem Polski – stwierdził nie tak dawno prof. Andrzej Nowak (cytat za: wpolityce.pl). Szczęśliwie w ostatnim czasie na rynku wydawniczym pojawiły się dwie książki znanych naukowców zafascynowanych dziedzictwem Sarmacji, którzy postanowili w przystępnej i lekkiej a nawet żartobliwej formule przybliżyć czytelnikom ten piękny i zapomniany a jakże mocno zafałszowany obszar naszych dziejów.

Pierwsza z książek, którą chciałbym przedstawić to Sarmacja. Obalanie mitów. Podręcznik bojowy. Autor niniejszej publikacji – Jacek Kowalski, to postać nietuzinkowa. Znany od wielu już lat piewca idei staropolskich, poeta, pieśniarz a jednocześnie naukowiec, historyk sztuki na poznańskim uniwersytecie. W swoim najnowszym dziele obala po kolei pięćdziesiąt, jak sam określa, zabobonów antysarmackich obejmujących wszystkie aspekty staropolskiego dziedzictwa. Wielowątkowa opowieść, w której na niemal czterystu stronach odbywamy podróż w świat szlacheckiej kultury, polityki i obyczajów, ujęta jest w formę zbliżoną do szlacheckiej gawędy, bogato przeplatanej rycinami oraz cytatami z piśmiennictwa staropolskiego. Jacek Kowalski z wielką erudycją i wdziękiem rozprawia się z narosłymi wokół naszej szlacheckiej kultury mitami. A jest ich naprawdę bardzo dużo. W zasadzie można by rzec, że przed autorem praca iście herkulesowa (na szczęście chyba nie syzyfowa) by rozbić zabetonowane myślenie pokoleń wychowanych w mentalności wyniesionej z PRL-owskich szkół czy gazetowyborczej pedagogiki wstydu. No bo przecież wkładano nam przez dziesiątki lat, że sarmatyzm to samo zło, pijaństwo, upadek Polski i wyzyskiwanie chłopa, a przez kolejne dekady, że trzeba wybrać przyszłość i Brukselę, a nie demony zaściankowego patriotyzmu i sarmatyzmu, i że nasza historia tak naprawdę to rozpoczęła się w 1945 a może 4 czerwca 1989 roku. Jacek Kowalski w swojej opowieści jest jednak daleki od przechylenia narracji w drugą stronę i kreowania idealnej wizji tamtej epoki. Obraz jaki otrzymujemy ma przywrócić proporcje – ukazuje piękno dziedzictwa sarmackiego, nie wolnego jednak od wad czy błędów.

Czego więc możemy się dowiedzieć z opowieści autora? Najważniejszy chyba przekaz Sarmacji dotyczy potrzeby weryfikacji dotychczasowych przyjętych i akceptowanych osądów historycznych dotyczących tamtej epoki. Na przykładzie kilku zagadnień Jacek Kowalski pokazuje zafałszowany obraz szlacheckiej Rzeczpospolitej, u którego genezy leży bezkrytyczne przyjęcie tez oświeceniowej publicystyki, czy propagandy państw zaborczych. Smutnym dowodem na postkolonialną mentalność i kompleksy części naszych naukowych „elit” jest chociażby akceptacja tez o rzekomej polskiej nietolerancji i ciemnocie, czego dowodem miały być chociażby wydarzenia w Toruniu z roku 1724. Surowy wyrok sądowy wobec kilku protestantów był, jak pisze Jacek Kowalski, zgodny z prawem i zapadł w konsekwencji tumultu i zdemolowania katolickiego kolegium przez tłum protestancki. Kowalski podkreśla, że Polska wieku XVIII wcale nie była państwem nietolerancyjnym, a jedynie ciągle tradycyjnie religijnym, co odbiegało coraz bardziej od Europy doby Oświecenia, odchodzącej od wiary w Boga. Autor burzy również mit sejmików jako miejsca nieustannych kłótni i tumultów. Według Kowalskiego mit ten powstał w wieku XVIII na podstawie obrazów Jana Piotra Norblina, którego mocodawcy (Czartoryscy) byli zainteresowani w kształtowaniu antysarmackiego przekazu na potrzeby swojego obozu politycznego. Nawet jednak autentyczne patologie szlacheckiego systemu politycznego wieku XVIII nie powinny nam przesłaniać kilkuset lat znakomitego dorobku tej kultury. Niestety to wiek XVIII stał się obrazem sarmatyzmu, spychając osiągnięcia złotego i srebrnego wieku Rzeczpospolitej w zupełny cień.

W świetle opowieści Jacka Kowalskiego, takie wartości jak szacunek dla sakramentów świętych, kult Najświętszej Maryi Panny i pobożność wyrażająca się w pięknie barokowej sztuki i poezji – stoją w centrum sarmackiej kultury. Tym samym można zaryzykować twierdzenie, że niechęć do sarmackiego dziedzictwa, zarówno dawniej jak i współcześnie, wynika w dużej mierze z religijności tamtej epoki. Jacek Kowalski przywołuje wielkie postacie katolickiej ortodoksji tamtych czasów, takie jak ks. Piotr Skarga, kardynał Hozjusz czy św. Stanisław Kostka, nie kryjąc fascynacji ich postawami i dorobkiem. Bezapelacyjnie najwybitniejszym twórcą tego okresu jest dla autora Wespezjan Kochowski, barokowy poeta, dawny żołnierz husarii, ucieleśniający pełnię ideałów sarmatyzmu. Kowalski pisze o nim: miłośnik różańca, uznający się za niewolnika Maryi i czciciel Męki Pańskiej – bezwzględnie łączył swoją poezję zarówno ze „złotą wolnością” jak i katolicką wiarą. Jacek Kowalski zwraca uwagę na dorobek literatury religijnej tamtej epoki, wskazując na Gorzkie żale czy Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, które są przykładem genialnej, głębokiej a nawet mistycznej literatury. Jako dowód, cytuje słowa Jana Pawła II, który dostrzegł bogactwo treści teologicznej i biblijnej tych utworów. Kowalski wskazuje również na postać ks. Józefa Baki, osiemnastowiecznego poety późnego baroku. Wyszydzany za rzekomą grafomanię Uwag o śmierci niechybnej, okazał się wybitnym autorem poważnej poezji religijnej. Ostatnie badania zdecydowanie zrehabilitowały twórczość księdza (na co do tej pory, o ile mi wiadomo, nie zareagowali autorzy szkolnych podręczników) – pisze Kowalski. Autor kończy swoją gawędę opowieścią o dziejach, cechach i symbolice szlacheckiego dworu.

Trudno jednak pominąć pewne mankamenty Sarmacji. Poszczególne zagadnienia (zabobony sarmackie) nie układają się, przynajmniej w pierwszej części książki, w spójną opowieść o kulturze staropolskiej, stanowiąc nierzadko zbiór przypadkowych opowieści, dodatkowo opisywanych nierówno, zbyt ogólnie lub zbyt dokładnie. Należy jednak podkreślić, że autor stara się opisywać szerszy kontekst zdarzeń po to by czytelnik nie zagubił się w nawale opisywanych faktów.  Sarmacja nie jest kompendium wiedzy o epoce, nie jest też encyklopedią czy opasłą monografią tematu. Jak wskazuje podtytuł publikacji – Podręcznik bojowy, jest zbiorem argumentów w stosunku do najczęściej powtarzanych w przestrzeni publicznej przekłamań i mitów. Problemem może być również obficie cytowana staropolszczyzna, co jednak trudno uznać za zarzut wobec autora. Dzięki niej łatwiej wniknąć w świat szlacheckiej kultury i poczuć ducha tamtych czasów.