wordpress.com

wordpress.com

Prawymsierpowym.pl ma zaszczyt przedstawić kolejne dwie osoby, które świecą przykładem (Michał Falzmann oraz Walerian Pańko). Blask ich postawy jest tak oślepiający, że liczymy na to, że odbije się rykoszetem i wskaże tych, którzy byli po złej strony mocy. Ktoś napisze, że węszymy spisek, że szukamy dziury w całym, że znowu babramy się w historii, zamiast patrzeć naprzód. A jednak, żeby iść do przodu, najpierw trzeba zamknąć przeszłość, bo ta i tak nas dopadnie. A w Polsce po 1989 r. zrobiono bardzo niewiele, by odkryć prawdę, a bardzo wiele, by ją stłamsić i zniszczyć. Przed 1989 rokiem wróg był czerwony, a po 1989 roku wróg miał barwę nieokreśloną, a tym samym trudniej go zidentyfikować i walczyć z nim.

Może Państwo słyszeli te nazwiska. Trzeba je przypominać, gdzie tylko można, mówić i pisać o nich jak najwięcej, bowiem współczesna Polska nie ma zbyt wielu oddanych jej ludzi, i to nie banał – prawdziwych bohaterów.

Ludzie ci całkowicie zdawali sobie sprawę z grożącej śmierci, a mimo to pracowali dalej, by ta nowa Polska była, jeśli nie spełnieniem to chociaż, by była jak najbliżej ich marzeń. Bezpieczna i uczciwa. Stało się jednak inaczej.

Michał Falzmann był inspektorem Najwyższej Izby Kontroli, który odkrył system drenażu finansów publicznych państwa, kradzież, za którą stały byłe komunistyczne służby wojskowe, wówczas już pod nazwą Wojskowe Służby Informacyjne – WSI. Te mechanizmy funkcjonują dziś pod terminem afery FOZZ, ale były one tylko częścią większego układu. Agenci tych służb kierowani przez oficerów złowróżbnego Oddziału Y „pozyskiwali środki finansowe”, przejmowali przedsiębiorstwa, zakładali agencje detektywistyczne i ochrony, banki i telewizje, firmy telekomunikacyjne. Straty dla państwa były gigantyczne, niewyobrażalne.

Jednym z takich agentów był Grzegorz Żemek, ps. „Dik” typowy słup, dyrektor! Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (temat został szeroko opisany w książce Sławomira Cenckiewicza, „Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991”).

Inspektor Falzmann wyposażony w pełnomocnictwo prezydenta miał wszędzie drzwi otwarte, a prowadzone przez niego śledztwa zataczały coraz szersze kręgi. Wysyłał setki notatek informujących o konkretnych przestępstwach. Inspektor Falzmann sumiennie wykonywał swoje obowiązki. Był uparty niczym komarzyce letnia porą, drążył, zadawał pytania, chciał wiedzieć. Ta chęć wiedzy była tak wielka, że doprowadziła go do śmierci.

W kwietniu 1991 roku, na trzy miesiące przed śmiercią napisał:

„Dalsza praca to ogromne, śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na sukces nie widzę żadnych”. Zdawał sobie sprawę z zagrożenia, szedł jednak w zaparte.

Próbowano go powstrzymać, wreszcie w wyniku nacisków 16 lipca tego roku Michał Falzmann został odsunięty od swoich obowiązków. Dwa dni później zmarł.

Z osób będących wówczas w jego otoczeniu nikt nie wierzył w samobójstwo, choć jako oficjalną przyczynę śmierci podano zawał serca.

Przełożony Falzmanna, Walerian Pańko zginął w wypadku samochodowym trzy miesiące później. Wykładowca akademicki, prawnik został posłem, a następnie Prezesem NIK-u, był maj 1991 roku.

W październiku podczas podróży samochodem, którym jechał Pańko doszło do niewielkiej eksplozji (mówią o tym relacje świadków), co spowodowało, że samochód marki Lancia zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka Bmw. Zginął Prezes NIK Walerian Pańko, a także Janusz Zaporowski, dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu. Winą za wypadek obarczono kierowcę, który niedługo po wypadku zmarł. Przeżyła natomiast żona Pańki, która relacjonuje przebieg wypadku w następujący sposób: „Zawsze będę twierdzić, że nie był to zwykły wypadek, a jadące bmw, które przecięło nasz samochód na pół, to był po prostu palec Boży. Pamiętam, że zanim doszło do zderzenia jakaś nadprzyrodzona siła zerwała nasz samochód i poprzez pas zieleni pędziliśmy prosto, aby zderzyć się ze ścianą wiaduktu.(…) Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdopodobnym hukiem.”

Warto dodać, że Pani Urszula Pańko nigdy nie została przesłuchana jako świadek, ani przez prokuraturę, ani przez sąd! Proszę Państwa, ręce opadają! Brak słów!

A jak wytłumaczyć śmierć policjantów, którzy jako pierwsi przyjechali na miejsce wypadku, a w niedługim czasie utopili się na rybach? Nie proszę Państwa, to nie jest scenariusz filmu gangsterskiego, to fakty, które od ponad 20 lat są tuszowane, zakłamywane. Nad tym wszystkim wisi cisza, która niejednokrotnie więcej mówi, niż wszelkiego rodzaju głośne alarmy. Walerian Pańko idąc do pracy często mawiał do żony: „Ty mnie na śmierć wysyłasz”. Jak widać, w Polsce po 89 roku nikt nie mógł czuć się bezpiecznie, ale czy aż tak wiele zmieniło się w tej kwestii? Do dzisiejszego dnia słyszy się o tajemniczych zgonach, samobójstwach, o które nie podejrzewalibyśmy tych, którzy rzekomo się ich dopuścili.

Pańko zginął w przededniu wygłoszenia w parlamencie raportu w sprawie afery FOZZ. Komu mogło zależeć, żeby pewne fakty nie wyszły na wierzch? Czy to tylko zbieg okoliczności, czy jednak zabójstwo z premedytacją? Coś za dużo przypadków w tym wszystkim.

W domowym sejfie Pańki, analogicznie jak w przypadku Michała Falzmanna nie znaleziono żadnych dokumentów związanych z FOZZ-em.

Dziś nie żyje już także dyrektor NIK Anatol Lawina, przełożony Falzmanna, który nie był tak bardzo zaangażowany w jego działania, ale on także otrzymywał pogróżki i również naturalność jego śmierci we wrześniu 2006 roku budzi wątpliwości.

Ale to wszystko nie poszło na marne. Prezydent Lech Kaczyński odznaczył Waleriana Pańkę i Michała Falzmanna wysokimi odznaczeniami państwowymi. Ich działalność będzie ,w przyszłości jednym z elementów budowy uczciwego i bezpiecznego państwa.

Świecą przykładem, bo są wartości ważniejsze niż kariera, niż sława i pieniądze. Tą wartością jest prawda, która i tak na końcu zwycięży!