facebook.com

facebook.com

Donald T. łaskawie stawił się w prokuraturze. Gdy był premierem latał za nasze pieniądze z Warszawy do Gdańska, gdy jest królem Europy jeździ o wiele tańszym pociągiem. Wcześniej płacił z publicznych pieniędzy, teraz płacił z własnej kieszeni. Ta troska o dobro publiczne aż bije po oczach. Czuje się współojcem Pendolino. Skoro czuje się współojcem sukcesu, dlaczego nie poczuwa się do ojcostwa kilkudziesięciu porażek? Za te porażki nie trzeba płacić alimentów, ale wypadałoby po pierwsze przeprosić, a po drugie ponieść odpowiedzialność, czy to polityczną, czy karną. Ale Donald T. nie ma poczucia wstydu, nie bierze odpowiedzialności za swoje dawne i teraźniejsze działania. Gdy próbuje się wyjaśnić dawne działania jego ekipy, to od razu zasłania się immunitetem, stwierdza że sprawa ma charakter polityczny.

W Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia. Począwszy od sądów, poprzez media, skończywszy na szkołach. Masa pracy, bo przecież przez lata te sprawy były całkowicie ignorowane. Wielu by chciało, żeby było tak jak było, lecz to jest wygodne dla nielicznych. Zwykli obywatele chcą zmian, chcą sprawiedliwości w sądach. Ilu ludzi z ręką na sercu mogłoby dziś powiedzieć, że uczciwie ich potraktowano? Donald T. to człowiek, który przez lata betonował system oligarchii. Miał sędziów na telefon. Wystarczyło tylko wybrać odpowiedni numer i już jak na zawołanie zjawiał się usłużny sędzia. Może i współpraca między władzą wykonawczą a sądowniczą była lepsza, ale czy o to chodzi w tym całym systemie?

Nie wiem, czy system się rozpada. Mam taką nadzieję, ale wiem, że Donald T. był jednym z tych, którzy ten system utwierdzali. Robili to przez lata, z premedytacją i bez żadnych hamulców. Dziś oni i jemu podobni buntują się, gdy zgodnie z prawem są wzywani na świadków. Zastanawiam się, dlaczego tylko na świadka, ale liczę, że to się wkrótce zmieni. Piszę od lat Donald T. Inaczej mi nie pasuje. Dziś jest świadkiem, czekam na to kiedy będzie oskarżonym, a później osadzonym.