chillitorun.pl

chillitorun.pl

Trudno pisać tekst o nauczycielach, gdy jednocześnie Żona jest nauczycielką. Trzeba rozważyć racje, bo przecież po napisaniu tekstu będącego przeciwny nauczycielom, muszę potem żyć z Żoną, a z kolei jak tu żyć z samym sobą, jeśli napisze się coś wbrew sobie? Nauczyciele zarabiają za mało. Nie piszę tego dlatego, że akurat przez fakt zbyt niskiej pensji, poniekąd i ja cierpię. Piszę to dlatego, że uczenie czyichś dzieci to pierońsko trudna sprawa. Ktoś powie, że przecież zawsze można zmienić zawód. A ja na to odpowiem, że ktoś jednak musi dzieci uczyć. 

Postulat nauczycieli dotyczący pensji wydaje się słuszny. Są nauczyciele, którzy zarabiają naprawdę niewiele. Czy 2000 zł to naprawdę pensja szokująca? Jak dla mnie szokująco niska. Pewnie, że są nauczyciele zarabiający o wiele więcej, ale są i tacy, którzy zarabiają mniej. I co z tymi? Czy nie należy im się podwyżka?
5-letnia gwarancja pracy wydaje się jednak absurdem. Gdyby tak było, to de facto nauczyciele przez 5 lat mogliby robić co tylko chcą. Skoro są gwarancje to można sobie olewać, można nie przykładać się do obowiązków, można sobie pofolgować. 5 lat laby z gwarancją zatrudnienia. Gdyby rząd zgodził się na taki układ to nauczyciel, który ma 2-5 lat do emerytury, mógłby tylko pojawiać się w pracy. Ten postulat to bełkot. A w tym całym proteście nie chodzi tylko o nauczycieli, ale o woźnych, kucharki, itp. Nie twierdzę, że 5 lat gwarancji sprawi, że wszyscy będą luźno podchodzić do swoich obowiązków, jednak byłby to absurd.
Co z gimnazjami? Prawo i Sprawiedliwość realizuje swój program. Nikt nie może zaprzeczyć, że tak właśnie jest. Jednym z elementów ich programu była likwidacja gimnazjów. Czy ktoś może mieć pretensje? Można mieć ewentualnie tylko o to, że robi to dopiero teraz. Jeszcze nie tak dawno temu za likwidacją gimnazjów było 80 proc. społeczeństwa. I co nagle się zmieniło? Nie wierzę w takie przypadki. Ktoś ewidentnie manipuluje faktami. I bynajmniej nie jest to partia rządząca.
Co z dziećmi? Chyba najmniej uwagi poświęca się w tej sprawie dzieciom. Związek Nauczycielstwa Polskiego nawet nie zająknął się w temacie dzieci. A przecież szkoła jest dla dzieci, a nie dla nauczycieli. Ktoś chyba o tym notorycznie zapomina. Skoro jest wprowadzana reforma, to jest z myślą o dzieciach, a nie nauczycielach. Gimnazja są likwidowane z prostej przyczyny – dzieci, które kończyły szkołę podstawową, opuszczały ją w najgorszym wieku. Tzw. cielęcy wiek, czyli taki, w którym ma się rozum dziecka, a aspiracje jak u dorosłych, tak w skrócie rzecz ujmując. I to zasadniczy cel tej reformy. Dać dzieciom mniej boleśnie wejść w świat dorosłych. 2 lata w rozwoju dziecka to naprawdę szmat czasu. Gimnazja nie pozwoliły wejść dzieciom bezboleśnie. One ich krzywdziły, więc tak naprawdę likwidacja to była konieczność i odpowiedzialny rząd musiał to zrobić. I zrobił. Dzieci na pewno na tym zyskają.
Nie wszyscy nauczyciele protestują. Są i tacy, którzy będą normalnie pracować. Dlaczego zatem część nie strajkuje? Czy aby nie jest to protest polityczny? Jest okazja manifestować przeciwko rządowi, to czemu nie. Dziwnym zbiegiem okoliczności strajkują przeważnie szkoły, w których dyrektorzy są powiązani z partiami opozycyjnymi. Bo nie ukrywajmy, w szkołach też jest uprawiana polityka. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wciągnięte w to wszystko zostały dzieci, choć nie powinny. Przypomina się słynne hasło Platformy Obywatelskiej – nie róbmy polityki. No właśnie, nie róbmy polityki…w szkołach.