huGdyby wziąć pod uwagę grupę zawodową, która nie cieszy się moim uznaniem, to z pewnością są to aktorzy i w ogóle ludzie związani ze sztuką filmową. Ostatnio głos dali Janusz Gajos oraz (jakżeby inaczej) Agnieszka Holland. Gajos już wcześniej znany był z tego, że środowiska związanego z PiS-em nie lubił. Teraz dał temu wyraz, mówiąc że boi się Kaczyńskiego. Coś strachliwy ten Janek Kos. A jeszcze nie tak dawno zagrał w filmie pt. Układ zamknięty, w którym pokazana była patologia III RP. Choćby przez pryzmat tego filmu powinien się chłop zastanowić czego i kogo tak naprawdę broni i czego i kogo tak naprawdę się boi, czy bać powinien.

Zdecydowana większość środowiska filmowego ostro wypowiada się przeciwko władzy. Wiadomo nie od dziś, że akurat to środowisko zawsze było mocno osadzone w komunie i to w dalszym ciągu wychodzi na światło dzienne. Co i rusz pokazują się kolejni „wybitni”, którzy dorzucą swoje trzy grosze do tej nagonki na PiS. Agnieszki Holland nie trzeba do tego specjalnie namawiać. Ona ma wrogość do PiS niejako wypisaną na gębie. Żeby było tak jak było. Czyli jak? Dostatnio. Ma się wylewać z ich koryt, ma być spokój dla ich chorych projektów (nie tylko filmowych). Ile razy piszę o Holland przypomina mi się jej film o zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Wydawać by się mogło, że trzeba było zrobić taki film, że bł. Jerzy Popiełuszko zasługuje na przedstawienie jego życia i męczeńskiej śmierci, jak nikt inny. Dlaczego jednak zrobiła ten film Holland? Długo się nad tym zastanawiałem i dochodzę do wniosku, że nie w tym przypadku. Zrobiła go ona, ponieważ jakoś trzeba było ocieplić wizerunek esbeków, a pokazać w złym świetle księdza. Pamiętam jak w tym filmie ksiądz ma sprośne żarty, a esbecy są postaciami, które ciągle mają wyrzuty sumienia. Kto zna choć trochę tych ludzi, którzy zabili księdza, wiedzą, że oni nie mieli i do dziś nie mają wyrzutów sumienia. Ale film o nich powstał. Nie jest to film o księdzu Popiełuszce. Jest to film rehabilitujący złoczyńców. Czy tak ma wyglądać polska kinematografia? Czy tylko ich prawda ma być tą jedyną? Jak widać do tego dążą te pseudoautorytety. Żeby było tak jak było. A właśnie że nie. Żeby było lepiej, do tego trzeba dążyć. Proponuję Agnieszce Holland emigrację do kraju, który ma w swoim nazwisku. Myślę, że tam się wspaniale odnajdzie. Nie wszyscy artyści to prostytutki, ale z pewnością wielu z nich. Zbyt wielu.