ultra.zone

ultra.zone

Mistrzostwa Europy we Francji trwają w najlepsze. Ruscy wygrywają starcia na ulicach, ale na boisku już tak dobrze im nie idzie. Ich trener zachęca kibiców do dopingu. Być może rosyjscy piłkarze dlatego tak słabo grają, że nie otrzymali wcześniej odpowiedniego dopingu (nie chodzi o ten kibicowski, ale taki, który jest o wiele skuteczniejszy, a sprawdzał się w innych dyscyplinach). Anglicy mieli być mocni jak dawno nie byli, ale to chyba nie będą ich mistrzostwa. Nawet na ulicach dostają lanie od ruskich. Może odkują się w derbach z Walią. Bo jak nie, to może się okazać, że na ulicach nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Być może słaba gra Anglików spowodowana jest tym, że chcą oni osobiście oddać głosy na brytyjskiej ziemi w referendum dotyczącym wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Nie wiadomo co by się z nimi stało, gdyby ich rodacy zdecydowali o wyjściu z UE, a oni byliby w tym czasie we Francji. Może profilaktycznie sami wycofają się zawczasu.

Furorę robi Bartosz Kapustka i już niektórzy liczą, że będzie kosztował dużą kapuchę i na pewno nie wykupią go grosickami. Apeluję jednak, żeby nie pompować zbytnio tego balonika, bo jak wiadomo łatwo może z niego ulecieć powietrze. Szczęsny chyba powinien zmienić nazwisko, bo coś mało on szczęsny. Tymczasem liczymy, że jutro Niemców czeka prawdziwa nawałka!

Najśmieszniejsza jak dotąd jest kwestia niemieckiego trenera, który nie potraf utrzymać rączek przy sobie i gmera gdzie popadnie. Oglądając mecze Niemców należy zasłaniać dzieciakom oczy, bo nie wiadomo co tym razem wymyśli Löw. Dłubanie w nosie to igraszka w porównaniu z tym co zaserwował w meczu z Ukrainą. Oszczędzę Państwu szczegółów, ale przydałoby się, żeby Polska wygrała z Niemcami np. 1 do jaja (w ten subtelny sposób relacjonuję Państwu ekscesy niemieckiego trenera).

Jeśli 8 proc. narodu przebywa na Euro znaczy to, że komuś bardzo zależy na zwycięstwie. Tak, tak, właśnie tylu Islandczyków przebywa teraz we Francji. Gdyby 8 proc. Polaków przebywało teraz w tym kraju okazałoby się, że musiałoby ich tam być ponad 3 mln. Islandia zremisowała z Portugalią i jest to dowód na to, że mały może utrzeć nosa wielkiemu. Nie ulega wątpliwości, że Ronaldo i spółka byli lepsi, ale czasem wynik nie oddaje tego co dzieje się na boisku. O mały włos, a przekonaliby się o tym Hiszpanie, którzy rzutem na taśmę pokonali Czechów. Podobnie mogło być z Polską, ale Milik (zwany przez niektórych Kilim) uderzył między nogami (dość dużo dziś tych rejonów) Irlandczyków z Północy.

Najbardziej żałosny jest oczywiście Polsat (zwany pieszczotliwie przez niektórych „Polszmatem”), który oferuje mecz o g. 15. Obejrzeć go mogą uczniowie, którzy idą do szkoły na pierwszą zmianę, ciecie, którzy idą na nockę do roboty, bezrobotni, no i freelancerzy, którzy mogą robić co chcą i kiedy chcą. Cała reszta skazana jest na szukanie transmisji w Internecie i liczyć, że ich łącze przebije się przez gąszcz chcących obejrzeć mecz. Skoro jesteśmy przy telewizji to niedawno słyszałem jak ktoś narzekał na Jacka Kurskiego, że telewizja publiczna nie pokazuje meczów z EURO 2016. Cóż, to można ewidentnie zwalić na poprzednią ekipę, ale nie do każdego to trafia.

Czerwone Diabły (Belgowie) nie okazują się póki co czarnym koniem. Włosi nie są aż tak nudni, ale tak samo skuteczni. Zaskoczyli Węgrzy, którzy pokonali Austriaków. Czyżby Grupa Wyszehradzka była w natarciu? Jedynie Czesi i Słowacy zostali pokonani, choć ci drudzy już się odbili i to na ruskich. Idzie nowe w europejskiej piłce? Dobra zmiana jest potrzebna nie tylko w polityce, ale i w piłce, choć osobiście poza tym, że kibicuję Polsce, mocno trzymam kciuki za Hiszpanię.

Po pierwszej kolejce najlepszym zawodnikiem ogłaszam Iniestę. Pewnie dlatego, że to mój ulubiony piłkarz, ale to co wyczyniał w meczu z Czechami, trudno inaczej nazwać niż poezją futbolu. Druga kolejka właśnie trwa. Do kibiców w Polsce zwracam się z apelem, żeby z tymi kolejkami jednak nie przesadzali.