Tysiącletnia historia piętno odcisnęła
Wszyscy, jak jeden mąż, krzyknijmy!!!
Jeszcze Polska nie zginęła
O Polskę walczmy, Polskę uczciwą
O wolną prawą i sprawiedliwą
Wyrzućmy z kraju wszelakich zdrajców
Powiedzmy twardo: naszych winowajców
Świeża historia dostarcza złych ludzi
Dlaczego Polsko się nie obudzisz?
Dlaczego ciągle tkwisz w błogim letargu
Nie bijesz na alarm, gdy źli dobijają targu
Najgorsi ze wszystkich, niby realiści
A oni nic, jeno minimaliści
Z głową w chmurach, gdy kroplę ugrają
To nic, że morze możliwości zaprzedają
Odtrąbią sukces, zakrzyczą pieniaczy
Kropla w morzu, to się liczy, to już coś znaczy
Inni wiadrami czerpią ile mogą
Minimaliści – nie, idą inną drogą
Kropla do kropli, ziarnko do ziarnka
W eterze ciągle ta kołysanka
I gra muzyka, uśpieni ludzie
Marzą i śnią o pięknym cudzie
Zwierajmy szyki, gromadźmy siły
By duchy nieczyste nas nie zdusiły
Bójcie się łotry i nikczemnicy
Prędko obrońcy, pędem do kaplicy
Do was pachołki, przeciętni ludzie
Już nawet sen o obiecanym cudzie
Koszmarem jeno i zwykłą mrzonką
Ni to cholerą, ni to czerwonką
Jedno mnie dziwi drodzy rodacy
Dlaczego jesteście tacy byle jacy
Dlaczego ciągle w kłamstwie, obłudzie
Co z wami? Co z wami o ludzie?
Pytania bez sensu mnożą się stale
Czy dobrze w kraju, czy tak wspaniale?
Pytam każdego Polaka z osobna
Do czego ta Polska teraz podobna?
Widzę Ją jako skamlącą o łaskę
Widzę znowu tą haniebną maskę
Pokaż o Polsko prawdziwe oblicze
A nie z rękawa wyciągasz same kicze
Szczyty głupoty ponownie osiągasz
Głupków i zdrajców znowu wyciągasz
Kłamstwo, cwaniactwo na piedestale
Czy znowu pragniesz wylewać żale?
Polsko! Już czas, pobudkę ogłaszam
Pretensje prawych sprawiedliwych zgłaszam
Wstań z kolan, unieś głowę
A nie zwieszaj łba i trać mowę
Jesteś o Polsko w prawdziwym potrzasku
Wschodnio-zachodnim stałym poklasku
Co z tego, że dobrze piszą o Tobie
Jak przy okazji dobrze robią sobie?
Tanie pochwały, czcza gadanina
Mdło się aż robi, czyja to wina
O dobrą prasę niech dbają inni
Miejmy swój honor, myśmy nie powinni
Przykładów multum historia podaje
Ale nie ona karty rozdaje
Możesz zaczerpnąć, popatrzeć wstecz
Bądź jednak czujny, wyciągnij miecz
Drogi rodaku, spójrz prawdzie w oczy
O co ta gra się naprawdę toczy
Piszą dobrze, chwalą za granicą
A motłochem gardzą, gardzą ulicą
Przepiękne słowa, wspaniałe gesty
Czyście Polacy zgłupieli do reszty?
Czuję w tym podstęp, pułapkę szykują
Niby dobrze piszą, a oszukują
Mąż żonie stale o uczuciu napomyka
A gdy okazją zwietrzy do innej czym prędzej zmyka
W sferze słowa niemal idealny
Ale czyn się liczy, czyn jest realny
Bądź w gotowości, wróg już u bram
Pytasz siebie: skąd ja to znam?
Zatacza historia obłędne koło
Pętla na szyi, pot zrosił czoło
Błagasz o pomoc, nie jest za późno
Wróg spuścił z tonu, nie czuj się luźno
Taka taktyka, cisza przed burzą
Z impetem ruszą i wszystko zburzą
Nie zapominaj kim jesteś i skąd pochodzisz
Wracaj myślami kiedy odchodzisz
Bądź wielki myślą, jeszcze większy czynem
Dla kraju niezbędnym, walecznym synem
Jesteś o Polsko zdradzoną żoną
Taką biedną smutną, zaskoczoną
Nie czułaś złego, w skowronkach całaś
Skoki w bok męża chyba przespałaś
Gardź tanim słowem i miałką pochwałą
Miej czelność żądać prośbą zuchwałą
Nie bądź miernotą, ani papugą
Łatwo się staniesz zagranicznym sługą
Obudź się zatem, znów spójrz prawdzie w oczy
Zrób się na bóstwo, ktoś Cię zaskoczy
Powalcz o honor, miej swoją dumę
Nie daj się sprzedać za żadną sumę
Owszem, pokory wcale nie zaszkodzi
Zwłaszcza wam, zwłaszcza wam młodzi
Nie dajcie jednak wygrać pokorze
Bądźcie osłami w swoim uporze
Jesteś narodzie kąskiem łakomym
Chcesz zostać jeno pyłem znikomym?
Pragniesz pogardy i swojej klęski?
Powstań już z kolan i bądź bardziej męski
Z Tobą o Boże będzie nam raźniej
Z każdą literą coraz wyraźniej
Ilu zostało, mniemam że wielu
W drogę ruszajmy, już czas przyjacielu