mysli.com.pl

mysli.com.pl

Prawem pieszego jest wejść na przejście dla pieszych i czuć się bezpiecznym. Zdrowym rozsądkiem jest najpierw rozejrzeć się, czy aby ktoś tego przysługującego prawa nie chce złamać. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Prawo jest ważne i potrzebne, ale tam gdzie jest ono głupie, niedorzeczne i niezgodne z naszym sumieniem, powinno być zastępowane przez zdrowy rozsądek. Zastanówmy się dziś nad tymi wszystkimi, którzy ciągle gadają o przestrzeganiu prawa. Czy wszyscy oni stosują się do prawa? A może chcą być bardziej papiescy niż papież?

Weźmy pierwszy przykład z brzegu. Czy jadąc na dzisiejsze posiedzenie sejmu, posłowie jechali w terenie zabudowanym 50 km/h? A może nieznacznie przekroczyli tę prędkość? Czy zatem mają prawo mówić o kimś, że ktoś złamał prawo? Czepiam się. Wiem. Chcę jednak udowodnić, że takie nadmierne przywiązanie do prawa powoduje, że można popaść w obsesję jego przestrzegania. A w wielu aspektach jest ono po prostu niedorzeczne i aż prosi się, żeby go nie przestrzegać. Piekarz zostawił pieczywo pod domem dziecka. Zrobił coś dobrego i szlachetnego. Zdrowy rozsądek (common sense) nakazuje pochwalić taką postawę. Co jeszcze niedawno miało do powiedzenia prawo? Że trzeba uiścić podatek. Głupota. Prawo w tym przypadku zawiodło, zatem górę powinien wziąć zdrowy rozsądek.

Pamiętam taką sytuację, gdy jechałem po terenie niezabudowanym. Złapała mnie policja, bo radar wykazał, że jechałem 94 km/h. Nie pomogły tłumaczenia, a przecież u mnie na liczniku mogło być dokładnie 90 km/h i nawet nie miałem świadomości, że łamię prawo drogowe. Nie napiszę, że jestem święty w tym zakresie, bo nie jestem, ale ilu kierowców spotyka się z nadgorliwością funkcjonariuszy prawa. W momencie, gdy byłem przez nich spisywany, wskazałem, że ten kierowca to na pewno jedzie 110 km/h, a tamten to nawet 130 km/h. Ale oni byli zajęci gościem, który jechał 94 km/h. Teoretycznie złamałem prawo, ale w tym samy czasie ktoś łamie je w stopniu o wiele większym i groźniejszym. Zdrowy rozsądek przegrał.

O głosowaniu na dwie ręce głośno jest od czasu do czasu. Nie pochwalam takiego postępowania, ale rozpętywanie z tego powodu burzy jest brakiem zdrowego rozsądku. Czy w poprzednich kadencjach sejmu pozbawiano mandatu posła tych, którzy dopuścili się tego postępku? Grożono tym posłom więzieniem w zawieszeniu, grzywną, ale nic poza tym. Sądy umarzały sprawę (sprawa dotyczyła posłów SLD, PSL). Nie ma co robić burzy w szklance wody, bo ani to precedens, ani wielki skandal.

O wiele bardziej skandaliczne jest to, że Rafał Trzaskowski przygotował treść rezolucji przeciwko Polsce. Niby nie złamał prawa, ale czy było to etyczne? Po co to porównanie? Ano, żeby pokazać to, że czasem złamanie prawa ma o wiele mniej poważne konsekwencje, niż złamanie zasad etyki. Trzaskowski zrobił coś niebywale nieetycznego, on zdradził swój kraj.

Gdy na szali kładzie się prawo i zdrowy rozsądek, mam wrażenie, że częściej przechyla się na stronę zdrowego rozsądku. To taki apel do tych posłów opozycji, którzy non stop szczekają na mównicy. Nie da się słuchać tego jazgotu KGP (Kamili Gasiuk Pihowicz), nie można już zdzierżyć zdartej płyty Borysa Budki. Może i nie łamiecie prawa (choć z pewnością i wam się to zdarza), ale żałuję, że w prawie nie jest zapisane, że gdy ktoś przynudza, to powinien być usunięty z mównicy sejmowej. Zdrowy rozsądek nakazywałby pozbawić tych dwoje (i jeszcze wielu innych) mandatu poselskiego, ale niestety prawo stoi po ich stronie. Ze szkodą dla wielu z obserwatorów.

Wnioskuję, aby każdemu przysługiwało prawo do zdrowego rozsądku. Tego nigdy za wiele.