teksciory.interia.pl

teksciory.interia.pl

Nie przepadam za Pawłem Kukizem.  Ta jasna deklaracja niech będzie wstępem do dyskusji o ruchu, którego szefem jest wokalista zespołu Piersi. Nie przepadam za nim z paru powodów. Jest prostakiem. Widać, a przede wszystkim słychać to na taśmach, które w ostatnim tygodniu wypłynęły na światło dzienne. Mówi, że są to rozmowy prywatne, więc nie będzie się do nich odnosił, ale czy człowiek na poziomie pozwoliłby sobie na takie słownictwo? I nie jest ważne, czy to rozmowa prywatna, bo jeśli ktoś prywatnie jest prostakiem, czy w życiu publicznym jest wiarygodny? A jeśli nawet jest, czy nie oznacza to, że jest zwykłym oszustem? Człowiekiem dwulicowym, człowiekiem niewiarygodnym. Pisałem już o tym w czerwcu ubiegłego roku (http://prawymsierpowym.pl/index.php/2015/06/pan-jowialski-czyli-wydete-piersi/).

Paweł Kukiz to barwna postać. Piosenkarz, aktor, komentator wydarzeń politycznych, wreszcie polityk. To, że za nim nie przepadam, nie oznacza, że jest całkowicie pozbawiony atutów. Ale w tym wszystkim dostrzegam pewną chybotliwość. Bo z jednej strony teraz jawi się jako antysystemowiec, a z drugiej przez lata wspierał na różne sposoby ten system. Był w honorowym komitecie poparcia Donalda T., wspierał kampanię Hanny Gronkiewicz-Waltz, po czym nagle zrobił rewoltę swoich poglądów i znalazł się po stronie narodowców. Z jednej strony deklaruje się jako osoba wierząca, ale nie przeszkadzało mu to pisać antykościelne utwory i jest za wyrzuceniem religii ze szkół.

Nie przepadam za Kukizem, bo jest chwiejny i nie doprowadza swoich przedsięwzięć do końca (studiował prawo i nauki polityczne we Wrocławiu i w Warszawie, ale żadnego z tych kierunków nie ukończył). Jest twarzą ruchu, który utworzył, ale gdy ktoś nazywa swój ruch swoim imieniem, świadczy to o zbytnim przywiązaniu do własnej osoby i śmierdzi mi tu Palikotem, który swego czasu utworzył Ruch Palikota. Wyobraźmy sobie, że zamiast Prawa i Sprawiedliwości jest partia, która nazywa się Parta Jarosława Kaczyńskiego. Zostałby zjedzony przez media i każdy mówiłby o manii wielkości prezesa (bo przecież nie premiera).

W moich oczach jest osobą niewiarygodną. Przez ostatnie lata walczył z systemem, a niedawno zbratał się z nim. Ale nie to jest irytujące. Skoro walczył z systemem, w wyborach prezydenckich w II turze powinien poprzeć Andrzeja Dudę. Oczywiście, tłumaczył to tym, że uważał Dudę za człowieka systemu, ale gdyby miał choć odrobinę chęci zmiany czegoś w kraju to poparłby go bez wahania, a on już wówczas grał na siebie. Wiedział, że w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych mogłoby to być dla niego niekorzystne. I to właśnie decyduje o tym, że stracił dla mnie wiarygodność. Bo gdyby jawnie opowiedział się za Andrzejem Dudą, pokazałby, że zależy mu na Polsce, a nie na własnych korzyściach.

Przez kilka lat mówił o jednomandatowych okręgach wyborczych. W zasadzie to go wyróżniało od innych. Gdy sam znalazł się w parlamencie, przestał o tym mówić. Dlaczego? Czyżby dlatego, że przestało to być dla niego opłacalne? Czy nie powinien się przyznać do tego, że to dzięki jego zabiegom odbyło się referendum w sprawie JOW-ów, które okazało się kompletną porażką, a 100 mln zł wyrzucono w błoto? Przecież Bronisław Komorowski niemal na życzenie Kukiza naprędce zorganizował to referendum.

Występował w TVN24 razem z osobami, które wylewały hektolitry pomyj na PiS i jakoś nie słyszałem jego sprzeciwów wobec tak prowadzonej dyskusji. A przecież występował razem z innymi „artystami” (Hołdys, Pszoniak, Mleczko, Materna). Coś słabo słyszalny był ten jego głos. Dopiero potem jawnie zaczął krytykować PO, ale sporo mu zajęło czasu, zanim zorientował się, że jest to siła destrukcyjna.

Nie ulega wątpliwości, że Kukiz jest lepszy od Schetyny, Petru, czy Kosiniaka-Kamysza. Gdyby doszło do sytuacji, w której tych czterech walczyłoby o prezydenturę (scenariusz mało wiarygodny, ale przyjmijmy takie założenie), to wybrałbym jego jako mniejsze zło. Dostrzegam pozytywne cechy tego ruchu, ale jeśli ma być wiarygodny, powinien porzucić rolę krytykanta systemu, w którym bez żadnej żenady w tym systemie uczestniczy. Powinien zmienić nazwę swojego ruchu, bo to świadczy o jego ambicjach. Pokazuje w ten sposób, że to on jest gwiazdą, a cała formacja działa na jego rzecz. Na szczęście nie jesteśmy skazani na wybór mniejszego zła. Nie każdy przepada za ciasteczkami i zdecydowanie zaliczam się do tego grona.