zombiak.pl

zombiak.pl

Zróbmy eksperyment. Wejdźmy do pomieszczenia, w którym strasznie śmierdzi. Na początku zatykamy nos, jesteśmy zniesmaczeni smrodem jakim jesteśmy otoczeni. Oburzamy się, szturchamy osobę, która jest obok nas, szukając wsparcia. Po chwili odsłaniamy nos i czujemy ten ohydny odór. Znowu go zatykamy. Mija minuta, może dwie. Smród dalej jest, ale jakoś nam łatwiej. Po godzinie nic już nie czujemy i tylko dziwimy się, że gdy do pomieszczenia, w którym siedzimy, wchodzi ktoś nowy, ten ktoś zatyka nos… Przewietrzenie w środowisku dziennikarskim jest nie tylko potrzebne, ale i konieczne. Kiszenie się w tym samym smrodzie od lat powoduje, że nikt już tego smrodu nie czuje, bo każdy przyzwyczaił się do niego.

W Polsce istnieje przekonanie, że są ludzie, których nie da się zastąpić. Szczególnie widać to przy okazji czystek w TVP. Wczoraj pożegnała się z widzami Grażyna Torbicka. Nie znamy szczegółów jej odejścia, ale od razu środowiska lewacko-liberalne ogłosiły, że była to decyzja polityczna. Nie wiem, czy była polityczna, czy nie, ale wiem, że dziennikarze to kreatorzy rzeczywistości. Wymyślają różne historyjki, dodają komentarze do słów polityków, a potem bawią się opinią publiczną. Kolenda-Zaleska jest tutaj najlepszym przykładem.

Mówi się, że media to czwarta władza. Władze ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza (ta ostatnia w najmniejszym stopniu) są kontrolowane. Co cztery lata można wywalić na bruk władzę, która się skompromitowała. Kartka wyborcza sprawia, że można pozbyć się szkodników. Kartka wyborcza może sprawić, że na ich miejsce można powołać kogoś lepszego, ale i kogoś gorszego. Władza ustawodawcza i wykonawcza podlega weryfikacji, gorzej z władzą sądowniczą. Przecież sędzią jest się dożywotnio, co jest głupotą, bo ten sędzia może przez kilka lat sumiennie wykonywać swoje powołanie, po czym nagle może zmienić front i stanąć po stronie niesprawiedliwości. Znamy dziesiątki takich sędziów, którzy mają dużo za uszami, a mimo tego są nie do ruszenia.

A co z dziennikarzami? Przez wiele lat widzieliśmy jak kreowali rzeczywistość, jak uprawiali politykę na naszych oczach, jak jawnie opowiadali się po jednej ze stron konfliktu politycznego. Ci sami dziennikarze przez kilkadziesiąt lat byli nietykalni. Siła przyzwyczajenia była tak ogromna, że wielu było takich, którzy nie wyobrażali sobie meczu reprezentacji Polski bez Dariusza Szpakowskiego. I co z tego, że byli lepsi od niego? Władze telewizji nic sobie z tego nie robiły. Wystarczy posłuchać komentatorów na Canal +, którzy komentują ligę angielską, żeby stwierdzić, że można lepiej, ciekawiej, że można profesjonalnie. Ale telewizja publiczna wolała przez lata trzymać komentatora, który potrafi przekręcić każde nazwisko. Przyzwyczajenie. Mógłbym godzinami wymieniać te osoby, do których rzekomo Polacy tak się przyzwyczaili. A co z młodymi? Czy młodzi dostawali szansę?

Gdy Wojciech Mann odchodził z radia miało się wrażenie, że to jedyny znawca muzyki w Polsce. Nie proszę Państwa, są młodzi, którzy doskonale znają się na muzyce. Nie ma osoby, której nie da się zastąpić. A od lat wmawia się nam, że są ludzie, którzy są nie do zastąpienia. Maciej Orłoś kojarzy się z Teleekspressem. Dlaczego? Bo od ponad 20 lat prowadzi ten program. Widzowie tego programu i innych nawet nie mieli okazji poznać kogoś na jego miejsce, bo on zmonopolizował ten program. Nie twierdzę, że jest słaby, tak samo jak nie twierdzę, że Grażyna Torbicka jest beznadziejna, ale uważam, że przez lata zablokowano dziesiątki, a może i setki talentów tylko dlatego, że ktoś miał lepsze wtyki, lepsze kontakty. Gdyby Tomasz Lis był rzeczywiście taki wspaniały, to czy inne stacje nie biłyby się o niego? A tymczasem Lis tworzy niszowy program, który można obejrzeć na „Onecie”. Zobaczymy, czy komercyjne stacje będą się bić o Torbicką, Manna i innych.