wpolityce.pl

wpolityce.pl

Alfabet opozycji – prześmiewczy ton tego tekstu nie oznacza, że nie jest on prawdziwy. Zapraszam do lektury.

Andrzej Hadacz – przez wielu nazywany Andrzejkiem. Najpierw dostał misję obrony krzyża pod Pałacem Prezydenckim, gdzie był najaktywniejszym uczestnikiem, potem stał się żarliwym obrońcą gejów, potem wspierał Bronka w wyborach prezydenckich. Czy wkrótce Andrzejek dostanie zadanie wszczęcia jakiejś rozróby? Ilu takich Andrzejków ma opozycja w swoich szeregach?

Bruksela – tam czujemy się jak u siebie, to jest nasz dom i tam będziemy informować o tym, co dzieje się w Polsce. Te słowa powiedział GIEES, czyli Grzesiek Schetyna. On i jemu podobni mają dziwną przypadłość, która charakteryzuje się tym, że muszą odwoływać się kogoś rzekomo silniejszego. Kiedyś „Polacy” z PZPR udawali się po pomoc do Stalina, Breżniewa, dziś do Brukseli. Co łączy Brukselę i Moskwę? Odległość z Warszawy do obu tych miast jest niemal identyczna (ok. 1250 km).

Borys Budka – ta litera alfabetu musi być powiększona o polskiego Baraka, występującego pod nazwiskiem Budka. Borys to pewnie imię na cześć Jelcyna, bo nic innego nie przychodzi do głowy. Borys jest dowodem na to, że gdy za dużo prawnika w człowieku, to zaczyna się robić nudno i nikt nie wie, o co może chodzić. Słowo trybunał wypowiada z taką lekkością, że zastanawiam się, czy nie powinien zmienić nazwiska. Borys Trybunał!

Celiński Andrzej – jeden Andrzej nam się udał, czyli Andrzej Duda. Z pozostałymi jest już nieco gorzej. Na szczęście mają ciut mniej do powiedzenia niż prezydent Andrzej Duda, choć akurat Andrzej Celiński to ma zawsze dużo do powiedzenia, przeważnie dużo i bez sensu. Ten jego mentorski ton jest tak irytujący, że przy każdej wypowiedzi przełączam na inny program. Gdy wracam za parę minut Celiński dalej mówi. Dalej bez sensu. Publiczny zakaz występów dla Celińskiego jest jak najbardziej wskazany.

Donald T. – król Europy, nieformalny herszt bandy, niby dystansujący się od tego, co dzieje się w Polsce, ale wciąż marzący o wielkim powrocie na polskie salony. Kontynuator dziadostwa proponowanego przez Unię Demokratyczną, a potem Unię Wolności. Kontynuator to mało powiedziane. On to dziadostwo jeszcze udoskonalił, po czym czmychnął do Brukseli, gdzie na pewno czuje się jak u siebie. Patrz – Bruksela.

Ewa Kopacz – już tyle o niej napisałem, że nie chcę tego powtarzać, ale zdradzę Państwu pewną tajemnicę. Otóż przez Ewę Kopacz zostałem zwolniony z pracy. Gdy pewnego lipcowego popołudnia zostałem wezwany na dywanik do dyrektora generalnego pewnego urzędu, na stole leżał wydrukowany artykuł pt. PKWN – Premier Kopacz Wśród Narodu. Pracodawca postanowił mnie wykopacz za to, że prowadzę blog prawymsierpowym.pl. Takie to standardy demokratyczne obowiązywały za jej rządów.

Frasyniuk Władysław – typ pokroju Andrzeja Celińskiego, tylko bardziej. Dlaczego? Ano dlatego, że bardziej denerwuje, bardziej się jąka, bardziej irytujący, bardziej… Problem Władka polega na tym, że on chce bardziej zaistnieć, bardziej wrócić na salony, a im bardziej chce, tym mnie mu wychodzi. Bardziej, tzn. więcej już o nim nie napiszę.

Gasiuk-Pihowicz Kamila – inicjały takie same jak Komenda Główna Policji (KGP). Ta uwaga jest bez sensu, ale czy cokolwiek związanego z tą nową gwiazdką ma jakikolwiek sens? Ta młódka jest dowodem na to, że zbyt wczesne wpuszczenie do sejmu jest bardzo niedobre. Gdy widzę Kamilę w TV to jestem za tym, żeby w wyborach parlamentarnych wprowadzić cenzus wieku, ale i cenzus inteligencji. Dużo słów nie wystarczy, żeby mnie przekonać. Lepiej powiedzieć kilka słów mniej, ale choć jedno mądre.

Halicki Andrzej – znowu Andrzej. Mieć tak zacnego patrona (Andrzej Bobola jest patronem Polski), a wyczyniać takie rzeczy, to zaiste wstyd. Facet, który obok Adama Szejnfelda potrafi wyjaśnić każdą aferę PO. Nie ma takiej afery, której Andrzej Halicki by nie wytłumaczył. Cóż, ktoś musi być od czarnej roboty.

Iwiński Tadeusz – z braku laku, musiał się pojawić Tadek, który chełpi się znajomością 10 języków obcych. W związku z tym zwracam się do Pana Tadeusza z prośbą, żeby przetłumaczył opinię Komisji Weneckiej, bo póki co nikt nie zrobił tego dobrze. Domyślam się, że chodzi o to, że nikt nie zna języka weneckiego. Ostatnia nadzieja w Panu Tadeuszu.

Jaruzelski Wojciech – gdy tylko pada jego nazwisko wielu łza kręci się w oku. Za generała zaczęły się wspaniałe czasy, potem generał zapewnił, że jego poplecznikom niczego nie brakowało (tak przez 26 lat), a gdy tylko generał odszedł, nie ma kto bronić ich interesów. Wróć generale!

KOD – ostatnia nadzieja białych, ale i żółtych, czerwonych (tych przede wszystkim), różowych i tęczowych. Spotykają się co jakiś czas na spacerach po Warszawie i innych większych miastach. Są uśmiechnięci i zadowoleni. Bronią demokracji, na szyldach mają same pozytywne postulaty. Proponuję, żeby każdy członek KOD-u zapodał sobie w widocznym miejscu KOD kreskowy. Po co macie się kryć. Ujawnijcie się!

Kijowski Mateusz – marzy mu się Majdan taki jak w Kijowie. Ze 100 ofiar gdyby było, to pewnie by się nie zmartwił . Wygląda na takiego, co wyszedł dopiero z pierdla i nie ma co ukrywać, tam też jest jego miejsce. Zgadzam się z nim, że demokracja w Polsce kuleje, bo takie persony jak on powinny siedzieć w więzieniu (choćby za niepłacenie alimentów), a nie szlajać się po ulicach i nagabywać innych do łamania prawa.

Lubnauer Katarzyna – posłanka Nowoczesnej. Nudna. Może zamiast niej zaproponuję kogoś z Kukiza?

Liroy – poseł Kukiza. Zdecydowanie nie jest nudny. Ponoć Liroy się nawraca, a dowodem na to ma być fakt, że zainteresował się nieudaną aborcją. Kilka dni temu złożył zawiadomienie do prokuratury, ponieważ umierającemu dziecku nie udzielono pomocy. Taka wersja Liroya jest jak najbardziej do zaaprobowania. Ale w tym alfabecie pojawił się głównie dlatego, że nie chciałem pisać o nudnej Lubnauer.