naszeblogi.pl

naszeblogi.pl

W najlepszym małżeństwie zdarzają się zgrzyty. Nawet gdy sprawa pozornie zostanie załatwiona, przy następnej kłótni wyjdzie, że pozorne jej załatwienie nie wystarczyło, bo jedna ze stron zawsze (świadomie lub nieświadomie) może wyciągnąć brudy z przeszłości. Ze sprawą Wałęsy i jemu podobnych jest tak samo. Ktoś myślał, że skoro przed ćwierćwieczem zdecydowano się na grubą kreskę, to już nie będzie tematu. A temat wraca niczym bumerang, bo musi wracać. Prawda jest tym, czego potrzebuje zarówno związek małżeński, jak i wspólnota narodowa. Nie może być tak, że powie się „nic się nie stało” i idzie się dalej. Stało się, więc trzeba to naprawić, a im wcześniej tym lepiej.

Śmieszy mnie tłumaczenie przyjaciół Wałęsy, którzy powtarzają, że nie jest to postać jednoznaczna, że Wałęsa jest nieszablonowy, nietuzinkowy, ma swoje wady i zalety. A gdyby się okazało, że Wałęsa i na nich donosił? Czy wówczas też byliby tak skorzy do tłumaczenia go? Denerwuje mnie to ciągłe mówienie, że świat nie składa się tylko z czarno-białych obrazów. A niby z czego? Świat szarości i innych barw jest dla tych, którzy mają coś na sumieniu. Problem wielu ludzi polega na tym, że usprawiedliwiają swoje i innych zachowania i dlatego mówią, że coś nie jest jednoznaczne.

Przypatrzmy się sprawie Wałęsy. Czy donosicielstwo jest czymś dobrym? Czy ktokolwiek jest na tyle odważny, żeby powiedzieć, że to działanie jest chwalebne? Pewnie, że są tacy ludzie. Ale nie robią oni tego bezinteresownie. Przeważnie mają z tego jakieś zyski. Awans, podwyżka, premie. Pisałem niedawno o tym, że zostałem zwolniony z pracy w urzędzie, bo podkablował mnie jeden ze współpracowników, że anonimowo prowadzę bloga. Niektórzy mają to we krwi. Może myślą, że robią to w dobrej wierze, a może po prostu kalkulują, liczą że nikt się nie dowie, a przy okazji sobie dorobią. Czy tak myślał Wałęsa? Przecież to był prosty robotnik, więc takie myśli mogły się pojawić. Ten prosty robotnik został później prezydentem, ale to nie oznacza, że zdobywa się od razu mądrość. Nic z tych rzeczy. Wałęsa dziś tłumaczy się nie jak przystało na byłego prezydenta, ale jak przystało na prostego robotnika. Jego tłumaczenie jest dziecinne, jest prostackie.

Donosicielstwo zawsze jest czymś złym. Czym innym jest działanie w dobrej wierze, gdy np. robotnik idzie do szefa i mówi, że maszyna przy której pracuje jest niebezpieczna dla zdrowia lub życia. Robi to co słuszne. Czym innym jest donoszenie na kolegę z pracy, który przedłużył sobie przerwę o minutę, bo akurat żona zrobiła większą niż zwykle kanapkę i nie zdążył zjeść w regulaminowym czasie, a jeszcze czym innym jest donoszenie na kolegę, który ma swoje pasje po godzinach pracy i nikogo to nie powinno obchodzić, ale jak wiadomo, są tacy, którzy interesują się życiem innych nawet po godzinach pracy.

Wałęsa współpracował z władzą, która mu za to płaciła. Dziś wielu jest takich, którzy postępują podobnie. Szczególnie widoczne jest to w urzędach, stąd konieczna jest gruntowna zmiana w wielu z nich. Wielu urzędników utrzymuje się na powierzchni głównie dzięki temu, że kablują. Wielu pracodawców niestety słucha tych kapusiów. Czasy może i się zmieniły, ale mentalność wielu dalej tkwi głęboko w PRL-u.