odyssynlaertesa.wordpress.com

odyssynlaertesa.wordpress.com

Gdy brakuje argumentów, zaczyna używać się inwektyw. Mógłby Jarosław Kaczyński powiedzieć do Henryki, że ma krzywy nos i jest gruba, mógłby powiedzieć do Danuśki, żeby się nie wałęsała po wiecach. Mógłby to zrobić, ale musiałby zniżyć się do ich poziomu, a znając go, jest to po prostu niemożliwe. Można być kurduplem i być wielkim, można być gigantem, a być malutkim (nie wiem dlaczego przed oczami staje mi Giertych).

Autorytety III RP są małego kalibru. Kompromitują się na każdym kroku, ale nie przeszkadza to niektórym bronić ich do samego końca. Wałęsa może i donosił, ale przecież jego zasługi są ogromne. Ile to razy słyszeliśmy o polskich bogaczach, którzy dorobili się nieuczciwie ogromnych fortun, ale jednocześnie zakładają fundację, która pomaga nieuleczalnie chorym dzieciom. Część ludzi mówi wtedy, jacy to wspaniali i uczciwi są ci biznesmeni. To nic, że ukradł pierwszy milion, ważne że teraz pomaga innym.

Kwaśniewski został prezydentem, bo oszukał naród co do swojego wykształcenia. Uszło mu to płazem. Pił na umór. I co z tego? Przecież mój mąż, brat, wujek i ojciec też piją. Tłumaczymy niecne postawy, nie patrząc w ogóle na to, że ten ktoś reprezentuje nasz naród. A najlepsze tłumaczenie jest takie, gdy mówimy, że inni nie są lepsi.

Bartoszewski uchodził za autorytet, ale dopiero od 2006 roku, gdy jawnie opowiedział się przeciwko Kaczyńskim. Wałęsa wszedł na salony III RP dopiero wówczas, gdy nie przebierał w słowach, mówiąc o Kaczyńskich. Wcześniej nie był pupilkiem mediów, bo i Gazeta Wyborcza z niego szydziła, mając go za kompletnego idiotę, a i w innych mediach nie szczędzono mu kpin. Giertych to kolejny autorytet, który przez lata był pośmiewiskiem, aż do 2007 roku, kiedy to jawnie wystąpił… Nie muszę nawet pisać przeciwko komu. Celiński ochoczo zapraszany do wielu stacji telewizyjnych też uchodzi za autorytet. A kimże om jest? Człowiekiem, który pisze wiernopoddańcze listy do człowieka honoru, Czesława Kiszczaka.

Takich to dorobiliśmy się elit. Tych elit bronią dziś manifestujący KOD-owcy (Komitet Obrony Donosicieli). Nie wiem, czy śmiać się z tego, czy płakać, bo gdy wałęsają się po ulicach to jest i strasznie i śmiesznie, przede wszystkim żałośnie. Czy jest kogo bronić? Czy warto umierać za takie autorytety? Mój Boże, czy naprawdę jesteśmy tak durnym narodem, że nie zauważamy, że wspierając te miernoty, te karły moralne, sami się staczamy? Przecież mając takie elity, należy je pogonić czym prędzej, zabrać im wszelkie uposażenia za rzekome zasługi i zacząć tworzyć nowe.