fronda.pl

fronda.pl

„(…) wyraźna hegemonia na wschodzie Europy, być może sfederowane z Polską Słowacja, Litwa, może Czechy…” – pisał w 1939 roku Stefan Rowecki późniejszy „Grot”.

Minęły lata. Dziś także wespół z Ukrainą (wówczas w roku 1939 nieistniejącą) możemy zbudować federację, która oprze się zarówno Niemcom, jak i Rosji. Zaś Rosja bez Ukrainy straci swe wpływy w Europie. Bardzo cenną inicjatywą na tym polu jest powstanie Brygady Polsko-Litewsko-Ukraińskiej… a to dopiero początek.

Chwilowo w następstwie ostatnich wydarzeń (wspólnych działań Kaczyńskiego, Orbana i brytyjskiego premiera Camerona) sojusz Warszawy z Kijowem przestał być tak głośny, ale wciąż jest bardzo, bardzo ważny. Patrząc na państwa wcześniej wymienione: Polskę, Litwę, Węgry i Ukrainę i wreszcie Wielką Brytanię zarysowuje się bardzo ciekawa koalicja… stąd wrzask w Berlinie jest ogromny!

W roku 1958 nakładem Instytutu Wydawniczego „Pax” ukazała się w PRL książka Stanisława Cata-Mackiewicza „Zielone oczy”, tytuł niewinny, objętość dziełka również niewielka. Ale jej przeznaczenie dość poważne. Była elementem kampanii władz komunistycznych mających na celu zohydzenie w oczach Polaków rządu emigracyjnego, w tym jego polityki zagranicznej, także w zakresie planów „Międzymorza”.

Co jest ważne, książka została napisana na zlecenie PRL-owskiej bezpieki, a osoba autora zapewniała temu paszkwilowi przynajmniej dużą wiarygodność. Kim był Stanisław Mackiewicz, ps. Cat? Dziennikarz i pisarz. Przed wojną redaktor naczelny wileńskiego „Słowa”, rzecznik tzw. „żubrów” (posiadaczy ziemskich z Kresów II RP), wreszcie poseł. Wydaje się zwolennik jakiegoś rodzaju porozumienia z III Rzeszą w końcu lat 30-tych. Wreszcie premier na emigracji w latach 50-tych. Powrócił do PRL po tzw. „odwilży”.

Ale czasy zmieniają się. Dziś obóz sowiecki nie istnieje, a Rosja choć wciąż posiadająca duży potencjał, powoli słabnie.

Obecnie prezydent Duda i cały obóz konserwatywny w Polsce powraca do idei Międzymorza. Wraz, przede wszystkim z Węgrami i Ukrainą. Jest to kierunek jak najbardziej słuszny. Powstaje nowy sojusz czy miniaturowy alians? Jakby zachód tego nie nazywał, nie zwalczał tej nowej koalicji, pewne prawdy nie ujdą uwadze społeczeństw polskiego i węgierskiego. Wiadomo, że Orban nigdy nie poprze sankcji przeciw Polsce. PiS wzmacnia Grupę Wyszehradzką. Bruksela nie rozpocznie wojny ekonomicznej z tyloma państwami, nie wypchnie ich poza swoją strefę wpływów, np. kontrolą praworządności czy sankcjami. Ona nie wypchnie, ale my wyjdziemy!

Co więcej inne narody patrzą przyjaźnie na naszą koalicję! Obejmowałaby ona kwadrat państw: Chorwacja, Wielka Brytania, Skandynawia, Ukraina… plus, w dalszej perspektywie, państwa Zakaukazia.

Warto grać na osłabienie, a nawet rozpad UE bowiem po takim fakcie na terenie europejskim powstałyby nowe sojusze, w których Polska wraz z sojusznikami mogłaby odgrywać nieporównanie silniejszą rolę niż jest to możliwe obecnie.

A warto i trzeba (pilnie! wobec zagrożenia Polski przez Rosję) walczyć o wzmocnienie obecności NATO w Polsce, o bazy choćby w Przemyślu i w Ciechanowie. Wzmocnić flankę NATO, wzmocnić wschodnią granicę Polski.

Polsko-węgierska rzeka podmywa już kiepski domek z niebieską flagą. Panowie (a raczej towarzysze) eurokraci, trzeba było budować na skale, a nie na brudnym piachu… Straszą powstaniem UE dwóch prędkości, a nawet jej rozpadem. To nie strach, to byłaby radocha!!!!!