wiocha.pl

wiocha.pl

Konstytucja z 1997 roku była zaakceptowana wyłącznie przez tych, którzy urodzili się do 1979 roku. Wszystkie osoby urodzone między 1980 a 1997 nie akceptowały (bo nie mogły) tej konstytucji. Mówienie dziś o tym, że ta konstytucja to wynik woli narodu jest głębokim nieporozumieniem, bo co z tymi, którzy dziś mają 18-35 lat? Oni tej konstytucji (celowo używam małej litery) nie akceptowali, a wielu z tych, którzy akceptowali już nie żyje. Pora zmienić konstytucję, choćby z tego powodu, ale i dlatego, że jest po prostu beznadziejna.

Używam tego samego argumentu, którego używają dziś przeciwnicy PiS, którzy mówią, że partię te popiera co najwyżej 25 proc. społeczeństwa (licząc tych, którzy nie brali udziału w wyborach). Różnica jest jednak taka, że te 25 proc. jest świeże, a to co miało miejsce 18 lat zdążyło już mocno zaśmierdnąć.

Konstytucja jest zła, bo pozostawia wiele niedomówień i wcale nie chodzi tu o kwestię Trybunału Konstytucyjnego, którego w ogóle nie powinno być. Ciągle powołujemy się na inne kraje, ale czy nie stać na stworzenie własnego systemu, bez patrzenia na inne, wcale nie takie dobre rozwiązania?

Jeśli ktoś dziś mówi, że ta konstytucja jest dobra to jego/jej udział w dyskusji powinien być zakończony. To obrońca starego systemu, który ma z tego korzyści. Innej opcji nie ma. W Polsce musi nastąpić zmiana systemu na prezydencki. Tylko wówczas może nastąpić zmiana. Absurdem jest to, że wybiera się prezydenta w wyborach powszechnych, a władzę ma niewielką. Skoro prezydent jest wybierany przez obywateli, to powinien mieć władzę adekwatną do mandatu, który otrzymał. A poza tym, w naszej kulturze o wiele lepiej sprawdzają się rządy twardej ręki. Pod tym względem nie różnimy się aż tak bardzo od Rosjan. Jako wzór powinna służyć Konstytucja Kwietniowa z 1935 roku (w ogóle II RP powinna być wzorem w wielu innych kwestiach), choć zgodnie z nią prezydenta wybierało Zgromadzenie Elektorów.

W PRL, oczywiście skrytykowano tę konstytucję jako rzekomo autorytarną. Ten mit trwa w wielu kręgach po dziś dzień. Rządy twardej ręki oznaczają, że nie będzie burdelu, który mamy teraz, a wynika on głównie z tego, że właśnie konstytucja jest słaba. Skoro konstytucja jest słaba, to i naród jest słaby.

Konstytucję z 1997 roku należy też zmienić, bo się nieco zestarzała. Nie jesteśmy Amerykanami, których konstytucja nie zmieniła się od ponad 200 lat (oczywiście stale są poprawki, ale trzon jest nienaruszony). Gdyby ta konstytucja spełniała wymogi, to oczywiście nie należałoby jej zmieniać, ale widać gołym okiem, że nie przystaje ona do dzisiejszych warunków.

Dlaczego niektóre środowiska nie chcą zmiany konstytucji? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo zabezpiecza ona ich interesy. Kilka razy pisałem już o swojej sytuacji z pracy, kiedy to pracodawca zarzucił mi, że złamałem zasady etyki służby cywilnej. Ja mu na to, że on złamał zasadę konstytucyjną, a mianowicie zasadę wolności słowa. Mógłbym z tym iść do sądu, ale wiem, że tam spotkam się z kolejną przeszkodą stworzoną przez polityków w latach 90-tych ubiegłego wieku. System ten powoduje, że nawet jeśli zwykły obywatel ma całkowitą rację, to w zderzeniu z machiną (urzędniczą, biznesową, itp., itd.) nie ma żadnych szans. Co z tego, że po mojej stronie jest racja, skoro po ich stronie są pieniądze, układy i prawnicze triki. Szary Kowalski w zderzeniu z taką machiną nie ma najmniejszych szans. Gdyby to ode mnie zależało, to byłbym za ograniczeniem władzy sądowniczej. W myśl wielu konstytucji, w tym obowiązującej teraz w Polsce, sędziowie są niemal bogami, którzy są nieomylni. A wydają czasem takie wyroki, że włos na głowie się jeży. Wielu z nas doświadczyło to bezpośrednio, a jeśli nie to na pewno słyszało w mediach.

Czym jak nie głupotą jest to, że sędzia jest powoływany na urząd dożywotnio? Brzmi autorytarnie? A niech brzmi. Sędziowie nie mogą być świętymi krowami. Skoro można zwolnić pracownika urzędu za poglądy polityczne, to dlaczego nie można pozbawić sędziego Tulei, który wydaje polityczne wyroki, a potem jak gdyby nigdy nic chodzi sobie na imprezki z politykami określonej opcji, że nie wspomnę o gwiazdce z ostatnich tygodni, Rzeplińskim, który jawnie głosi swoje poglądy polityczne, a jest przecież prezesem TK.

Absurdów w prawie jest cała masa. Wydaje się, że słowa Magdaleny Ogórek o tym, że prawo należy napisać od nowa nie były wcale takie głupie. Może i jej zamiary były inne, ale wydaje się, że nadszedł już czas na zmiany konstytucji z 1997 r. Ja za obecną konstytucję umierać nie mam zamiaru, ale chętnie powalczę o nową, lepszą. A Państwo?