marianie.lubliun.pl

marianie.lubliun.pl

Wydawać by się mogło, że XXI wiek zobowiązuje do poszanowania przekonań innych. Wokoło słyszy się, że coraz bardziej dziwaczne grupy domagają się swoich praw. I je otrzymują. Z kolei te, które od wieków są utwierdzone, są spychane coraz bardziej na margines. Dziś obchodzimy dzień solidarności z Kościołem Prześladowanym. Różne szacunki mówią, że nawet 100 – 200 tys. chrześcijan umiera za wiarę, a ponad 200 mln jest na różne sposoby brutalnie prześladowanych. Liczby nie kłamią. Zgoda. Najgorzej pod tym względem jest W Iraku, Syrii, Nigerii, czyli daleko od nas, ale czy aby na pewno tak daleko?

Wystarczy wejść na strony internetowe różnych portali. Gdy pojawia się temat Kościoła od razu uruchamiają się różne typy, które bezpardonowo go atakują. Przeważnie to są oszczerstwa, wśród których prym wiodą takie jak „czarna mafia”, czy „agenci Watykanu”. Nie ma co polemizować z głupkowatymi wpisami różnych internautów, bo pewnie w ten sposób rozładowują swoje emocje, ale część z tych wpisów świadczy o tym, że w Polsce zaczyna rodzić się grupa nienawidząca nas, katolików. Ktoś powie, że takie wpisy są niegroźne. Wielu z piszących poprzestaje na pisaniu. Na szczęście. Ale jeśli choćby jeden zacznie realizować swoje słowa? Gdyby zgłosić to na policję to wyśmieją, gdyby próbować nagłośnić, to nikt nie usłyszy. A problem narasta.

Jako chrześcijanie pozostajemy ciągle w defensywie. W katolickim kraju pozwalamy na wprowadzanie obcych obyczajów, czy złych rzeczy, które niszczą naszą tożsamość. Halloween, in vitro, pigułka po (za każdym razem, gdy o tym piszę, przychodzi mi do głowy, że niektórym przydałaby się pigułka przed, żeby zmądrzeli) – wszystko to łykamy niczym bocian żabę, bez zastanowienia, bez chwili refleksji. Przymykamy oko na zło, a przymknięcie oka oznacza, że zaraz wkradnie się do naszego życia większe zło, jeszcze większe i tak stopniowo zwiększa się granica.

Wpisy w Internecie są może niegroźne, ale wśród wielu wpisów znajdują się te prawdziwe. A może w Polsce też będą chcieli zaatakować modlących się wiernych? Okazji ku temu będzie naprawdę sporo, bo przecież w przyszłym roku Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, a skoro już wielu jest islamistów, to jaki problem, żeby zaatakować „niewiernych” na ich własnym terenie? Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby muzułmanie wybrali taki spektakularny atak (piszę to jako osoba, która broniła pracę magisterską dotyczącą terroryzmu, gdzie jako główną broń terrorystów wskazałem zaskoczenie). ŚDM to świetna okazja, żeby zaatakować „niewiernych”, co wykluczałoby działanie z zaskoczenia, ale myślę, że w Polsce ten problem jest całkowicie bagatelizowany, co de facto oznacza, że jeśli taki atak zostałby przeprowadzony, to byłoby to zaskoczenie właśnie.

Inna sprawa, że w mediach dominuje przekaz antykatolicki. Łatwo szydzić z ludzi wierzących, łatwo ich parodiować. Robi się to całkowicie bezmyślnie, bo przecież podkopując własne korzenie, dajemy pretekst innym, żeby wchodzili na nasz grunt i wprowadzali tu swoje porządki. Szczytem wszystkiego były słowa Ewy Kopacz, która szczególnie pod koniec kampanii wyborczej mówiła, że jak PiS dojdzie do władzy, to czeka nas państwo wyznaniowe. Chyba nie wiedziała co mówi, bo przecież uchodźcy, tak ochoczo wpuszczani przez nią na polską ziemię, wywodzą się z kręgu kulturowego, w którym zakodowane jest państwo wyznaniowe.

Jesteśmy w defensywie. Wiele razy pisałem o tym, że w zakładach pracy to nie żaden gej, czy kolorowy jest najbardziej dyskryminowany. To jest tylko nagłośnione. Prawdziwa dyskryminacja dotyka katolików. Paradoks, prawda? We własnym, rzekomo katolickim kraju coraz częściej spotykamy się z agresją, szczególnie słowną wobec katolików. Szyderstwa na początek wystarczą. Później jest tego więcej i więcej. Zwolnienie z pracy? Znam i takie przypadki.

Kościół nawet prześladowany sobie poradzi. Nie oznacza to jednak, że możemy zgadzać się na poniżanie i szydzenie. Bo jeśli zgodzimy się na to, możemy być pewni, że wkrótce niektórzy posuną się o krok dalej.