parezja.pl

parezja.pl

Gdy w styczniową noc wybuchło powstanie w Polsce, Eugen Valbezen, francuski konsul w Warszawie, powołując się na opinię swojego rządu w Paryżu, miał radzić wielkiemu księciu Konstantemu, żeby pozwolił rozszerzyć się walkom do jak największych rozmiarów, aby potem, naraz stłumiwszy w wyniszczonym kraju, spokój na 50 lat ustalić. Sympatia Francji do Polski jest tym rodzajem sympatii, której powinniśmy się zdecydowanie wystrzegać.

Inny przykład też pochodzi z tych czasów (1862-1863).Oto w grudniu 1862 r. w Paryżu policja zatrzymała Polaków z 60 tys. franków na zakup broni potrzebnej, przy organizowanym właśnie powstaniu. Wszystkie znalezione przy nich dokumenty Francuzi przekazali rosyjskiej ambasadzie w Paryżu. Ktoś powie, że to prehistoria, że odgrzebuję jakieś gęsto zakurzone archiwa, po to tylko, żeby szukać wroga.

Powyższe przykłady pochodzą z książki Jarosława Szarka pt. Powstanie styczniowe. Zryw wolnych Polaków. Pojawia się w niej również, nie wiem, czy nie najcelniejsza ocena rzeczywistych stosunków polsko-francuskich, czy szerzej, europejskich. Leon Sapieha pisał do Władysława Czartoryskiego, że jest wiele sympatii dla sprawy polskiej, ale ta kończy się, gdy trzeba wydać choćby jeden grosz.

Poszukajmy ciut bliżej. Może nawet niektórzy pamiętają słowa miłujących nas Francuzów, że nie będą oni umierać za Gdańsk. Był 1939 rok, wciąż dawno, ale nasi dziadkowie mogą to pamiętać. Rzeczywiście, Francuzi za Polskę nie ginęli, ale Polacy za Francuzów, owszem. Wówczas Francuzi argumentowali to wszystko tym, że Polacy prowokują Niemców, którym to należy się Gdańsk, a skoro głupi Polacy nie chcą go oddać, to niech się nie dziwią, że Niemcy upominają się o swoje.

Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że Francja nie jest przyjazna Polsce i ten stan rzeczy widoczny jest również współcześnie. O ile pojedynczy Francuzi potrafili zorganizować manifestacje wspierające walkę Polaków z okupantem sowieckim, czy reżimem komunistycznym (jak choćby w okresie Stanu Wojennego), o tyle rząd francuski popierał tę walkę jedynie na poziomie nic nie znaczących deklaracji, bo czyny niemal zawsze były prorosyjskie. Przykłady? A choćby i ten, gdy Paryż nie chciał wycofać się z budowy gazociągu zachodniosyberyjskiego. Padły wówczas słowa premiera Francji, Pierre,a Mauroya: „do dramatu polskiego ni należy dodawać jeszcze dramatu Francuzów pozbawionych zaopatrzenia w gaz”.

Obserwując Francję odnoszę wrażenie, że wisi nad nią piętno zdradzieckiego rządu Vichy, kiedy to francuscy tchórze poddali się okupacji niemieckiej. Ta ich postawa z II wojny światowej wcale nie jest przypadkowa, bo może są mocni w gębie, ale gdy przychodzi co do czego, zachowują się jak tchórze, godząc się na kolaborację z wrogiem.

Ich polityka w żadnej mierze nie ma na celu dobra Europy. Liczy się albo ich własny interes, albo interes ich najbliższego sojusznika, a tym najczęściej jest… Rosja. Francja pyta Rosję, co ma zrobić, żeby w naszej części Europy Rosja nie straciła swoich wpływów. To właśnie we Francji upatruję naszego przeciwnika, może nie bezpośredniego, ale takiego, który na pewno nie przysługuje się pozycji Polski w tej części Europy.

Kilka lat temu Jacques Chirac przywoływał Polaków do porządku, mówiąc, że ci zmarnowali prawo by siedzieć cicho. Na tyle, na ile znam zasady dyplomacji był to co najmniej skandal.

Francja nie jest naszym sojusznikiem i de facto nigdy nim nie była. Ktoś powie, że przecież Napoleon Bonaparte miłował Polaków. Owszem, miłował, ale dosyć swoiście pojmował tę miłość. O tym napiszę w jednym z kolejnych artykułów, który dotyczyć będzie naszego Mazurka Dąbrowskiego, w którym drażni mnie właśnie obecność Napoleona…

W obliczu niedawnych wydarzeń we Francji (atak na Charlie Hebdo oraz zamachy sprzed 9 dni) warto zadać sobie pytanie, czy warto umierać za Paryż. Rola Polski ograniczyć się powinna wyłącznie do wyrazów współczucia i do niczego innego. Paryż wart jest mszy, ale teraz już naprawdę, a nie tak jak miało to miejsce w XVI wieku, kiedy to Henryk IV Burbon przeszedł na katolicyzm  tylko i wyłącznie po to, żeby móc zostać królem. Paryż wart jest mszy, ale za to miasto, które bardzo się pogubiło. Napisałem wcześniej, że nad Francją wisi piętno Vichy, a teraz zastanawiam się, czy to piętno nie ciągnie się czasem od czasów Rewolucji Francuskiej 1789 roku, kiedy to rozpoczął się upadek moralny tego kraju. Wówczas wymordowano wielu księży, a Francuzi masowo zaczęli odwracać się od Kościoła, który to stan rzeczy trwa do dziś. Różne złe ideologie (komunizm) swoje źródło mają właśnie we wspomnianej rewolucji.

Warto pomodlić się za Francję, ale zdecydowanie nie warto za nią umierać. Polska powinna mieć oko na Francję. W stosunkach międzynarodowych powinna przestrzegać zasady ograniczonego zaufania, ale w przypadku Francji powinna być jeszcze bardziej czujna.