tygodnikpodlaski.pl

tygodnikpodlaski.pl

Polska to szczęśliwy kraj, bo największym problemem tygodnia było spotkanie Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim. To skandal, żeby w cywilizowanym kraju dopiero co wybrany prezydent spotykał się z szefem opozycji. Tak być nie może! I wałkowały media przez cały dzień temat, a cała reszta zeszła na boczny tor. W takt muzyki zagranej przez media tańczyli zaproszeni „eksperci”, którzy rozkładali na czynniki pierwsze dlaczego spotkali się w nocy, a nie w dzień, dlaczego w tym miejscu, a nie na przykład na cmentarzu, jak to mieli w zwyczaju robić członkowie najlepszej i najukochańszej partii.

Temat nie schodził z czołówek głównych serwisów. Tak sobie pomyślałem, że skoro takie tematy proponują nam media, to naprawdę jesteśmy krainą miodem i mlekiem płynącą.

Temat ekspertów zapraszanych przez media poruszałem niejeden raz, ale po raz kolejny warto zaznaczyć, że niektórzy przeginają z nazywaniem kogoś ekspertem. Bo gdyby wziąć pod uwagę jedynie wczorajszy temat podsunięty przez media, prawdziwy ekspert powiedziałby, że temat jest tak jałowy, że on nie ma zamiaru uczestniczyć w tej farsie i że albo zaproponują prawdziwy problem, albo on się zmywa, by robić coś pożytecznego. Nikt jednak tak nie uczynił i dzięki temu sobota upłynęła pod znakiem wałkowania tematu tajemniczego spotkania prezydenta z liderem opozycji.

Czy Duda jest sterowany? Czy Kaczyński porusza nim jak joystickiem? Czy Duda jest nową zabawką prezesa? Te pytania wylewały się przez ostatnie dni w mediach. Nikt nie zatrzymał tego potoku bezsensownych słów. Spotkali się dwaj ważni politycy i koniec. Po co? Po to, żeby porozmawiać. Dlaczego? Żeby coś ustalić! Tylko tyle i aż tyle.

Tu i ówdzie przypominano o słowach Lecha Kaczyńskiego, który powiedział do brata: „panie prezesie, zadanie wykonane”. Powiedział to do brata, a mimo to media do tej pory mu to wypominają. Kaczyński w ogóle jest wdzięcznym tematem dla mediów. A nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek przeprosił go za kalumnie wypowiadane na jego temat. Zbliżają się wybory, więc trzeba przywalić Kaczyńskiemu – stara, zdarta płyta wraca niczym bumerang, po tylko, żeby wskrzesić wśród dawnych antypisowców wstręt do tego okropnego Kaczora. Media i dziennikarze podjęły desperacką próbę ratowania stołków. Już mówi się o tym, że gdy PiS przejmie władzę pierwszymi, którzy pożegnają się z ciepłymi posadkami będą właśnie dziennikarze. Oby.

Tego nie da się słuchać. Tego nie da się czytać. To co proponują nam media to jedna wielka propaganda. Wczoraj gruchnęła wiadomość, że do telewizji publicznej zapraszani są „eksperci”, którzy dobrze mówią o imigrantach. Ale mówią to tylko dlatego, że im za to płacą. Znając życie, w ogóle by mnie to nie zdziwiło, tak samo jak nie zdziwiło mnie to, że Piotrek Kraśko sam wykupił w Smoleńsku znicze i kwiaty, sam je zapalił, po czym mówił, że Rosjanie spontanicznie przychodzili i w zadumie zapalali znicze i składali kwiaty. Tak się kreuje rzeczywistość, tak działają dziennikarze. Dziennikarze? To są szmaciarze! Sprzedawczyki! Znam jeszcze gorsze określenia, ale przy niedzieli odpuszczę sobie używania dalszych epitetów.

Może i telewizja jest w wiadomych rękach, ale na szczęście jeszcze nie położyli oni swoich tłustych łap na internecie. Tam można się przekonać, co Polacy sądzą o imigrantach. W telewizji nie zobaczy się wielotysięcznych demonstracji przeciwko imigrantom w kilkudziesięciu miastach Polski. Tym żyją Polacy, nie chcą obcego elementu na swojej ziemi, nie chcą rządu, który zgadza się na wszystko, co podsunie im Merkel i spółka. Zgoda. Wielu jest jeszcze ogłupionych, wielu idzie w tym tłumie i co tylko im podsuną media, to łykają bez żadnego zastanowienia. Ale jest ich coraz mniej. Telewizja kłamie. Banał. Slogan. Ale banały mają to do siebie, że nie są zbyt oryginalne, ale za to jakże są celne i trafiające w punkt.